III liga. Marcin Manelski: „BKS wymaga wzmocnień”

638 0

To była zaskakująca konferencja prasowa. Już na samym jej początku wiceprezes BKS – Marcin Imiołek przedstawił przedstawicielom lokalnych mediów nowego trenera trzecioligowego zespołu – Marcina Manelskiego i nowego dyrektora sportowego – Marcina Leśniaka, który jeszcze kilka tygodni temu kierował piłkarzami BKS- u z trenerskiej ławki.

Zanim oddano głos najważniejszym osobom poniedziałkowego popołudnia, Imiołek zwrócił uwagę, że klub otrzymał niższą blisko o połowę w stosunku do roku poprzedniego dotację z miasta i jego funkcjonowanie w perspektywie całego roku jest zagrożone. Zaapelował do członków stowarzyszenia BKS oraz sponsorów, którym leży na sercu dobro klubu o wsparcie materialne Bocheńskiego KS.

Po chwili Imiołek oddał głos nowo mianowanemu dyrektorowi sportowemu klubu – Marcinowi Leśniakowi. Ten opowiedział o okolicznościach i przyczynach ustąpienia z funkcji pierwszego trenera beniaminka III ligi i objęcia stanowiska dyrektora sportowego klubu…

Wspólnie z zarządem doszliśmy do wniosku, że nastąpi zmiana na stanowisku trenera. Trzy lata. Nie mówię, że to jest długi okres z drużyną. Jednak chciałbym nieco udoskonalić swój warsztat. Mam ku temu możliwości, aby w tym półroczu udać się na takie staże do klubów ekstraklasy i I ligi. Wydaje mi się, że osoba trenera Manelskiego, swoim doświadczeniem, umiejętnościami , zaangażowaniem może wprowadzić dodatkowy impuls do drużyny. Wierzę, że drużyna na tym skorzysta.

Chwilę potem, po raz pierwszy w charakterze trenera BKS, głos zabrał Marcin Manelski. Podziękował za ciepłe słowa ze strony Leśniaka, tym bardziej – jak powiedział, że w obecnych czasach trenerzy odnoszą się do siebie wrogo w obawie o utratę pracy. „Wierzę, że razem z Marcinem [Leśniakiem] wspólnie zdołamy osiągnąć cel jakim jest utrzymanie BKS-u w III lidze. Bardzo liczę na jego pomoc.”

W kolejnych słowach Manelski scharakteryzował plan przygotowań do rundy wiosennej. BKS będzie trenował najczęściej na własnych obiektach. Będzie również tak zwany obóz dochodzeniowy. Okres pracy został ustalony na najbliższe 10 tygodni. W tym czasie zaplanowano 8 sparingów. „Jest kilka fajnych meczów, jak z Sandecją czy Garbarnią. Zawodnicy będą więc mogli sprawdzić się na jakim są etapie w konfrontacji z bardzo wymagającymi rywalami. Zagramy również mecze z zespołami z niższych lig – ale tak powinno być.

Czeka nas ogrom pracy. Nie boję się jednak wyzwań. Lubię pracować w ekstremalnych warunkach. W takich już pracowałem. A jeżeli chodzi o BKS, to myślę, że jest tu wielu, w pozytywnym oczywiście znaczeniu, zapaleńców którzy chcą coś tu zrobić. Wierzę, że wspólnie podołamy zadaniu zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym. Na dzień dzisiejszy umowa obowiązuje do końca czerwca 2013 roku.

Po wystąpieniu obu Marcinów, z sali padło do każdego z nich kilka pytań. Oto zapis dyskusji:

Miał pan okazję dwukrotnie zmierzyć się w tym sezonie z zespołem BKS. Jeszcze jako trener Szreniawy. Mając taki a nie inny potencjał w BKS na co będzie stawiał pan największy nacisk. Czy gra będzie nadal miała być atrakcyjna dla kibiców? Czy może bardziej skuteczna w defensywie? Jakie akcenty będą dominowały w BKS?

Marcin Manelski: Co do tych dwóch meczy: Bardziej bolała mnie porażka ligowa. Zespół BKS odniósł wtedy zasłużone zwycięstwo. Później przyszedł mecz pucharowy, do których to rozgrywek inaczej podchodzę, ale udało nam się zrewanżować. A co do celów, uważam, że nie czas i nie pora, aby skupiać się na pięknej grze. Sytuacja wymusza na nas, aby cel uświęcał środki. Zespół ma przygotować się przede wszystkim fizycznie, mentalnie . Liczyły się będą nie piękno gry, ale zdobyte punkty. Im szybciej zdobędziemy wystarczającą ilość punktów, które dadzą nam utrzymanie, tym szybciej będzie można mówić o widowiskowej grze. W jednym z poprzednich moich klubów powiedziałem na początku pracy, że zespół będzie pięknie grał, tymczasem życie zweryfikowało plany.

Trzeba przepracować z zespołem około dwóch lat aby odcisnąć na nim jakieś piętno, aby wypracować jego styl. Oczywiście co by tu nie mówić, drużyna BKS wymaga wzmocnień. Uważam to za priorytet. Nie mam zamiaru sprowadzać do Bochni armii zaciężnej, ale dwóch – trzech zawodników, którzy dadzą temu zespołowi jakość.

Na jakie pozycje chciałby pan pozyskać nowych zawodników?

Każdy trener powiedziałby, że na każdą, zwłaszcza w formacjach ofensywnych, a więc pomocy i ataku. Chociaż przyznam, że pierwszy raz spotykam się z czymś takim, że trafiam do zespołu, gdzie napastnik jest. I to prawdziwy strzelec, pod którego można układać grę. Przydałby się jednak dla niego zastępca, myślę , że będzie. Potrzeba pomocnika, który kreuje grę, środkowego obrońcy i… wszystko na to wskazuje, że bramkarza [w przerwie zimowej odejdzie z BKS najprawdopodobniej Marek Pączek].

Prowadził pan Unię Tarnów, która przezywała duże kłopoty finansowe, później przejął pan Szreniawę, która ma jeszcze większe problemy. Teraz trafia pan do BKS, który ma niższą, w stosunku do roku ubiegłego, o kilkadziesiąt procent dotację z miasta. Czy nie obawia się pan, objęcia tej posady?

Muszę powiedzieć, że kwestie finansowe nie odgrywały tutaj tak wielkiej roli. Marcin Leśniak powiedział ,ze jestem doświadczonym trenerem, ale i młodym. Żeby się kształcić cały czas, zdobywać doświadczenie, trzeba patrzeć na podejmowane zadania przez inny pryzmat.

W jakiś sposób zostałem jednak przekonany przez zarząd i myślę, że ta sytuacja finansowa nie będzie na nas tak bardzo wpływała, aby spowodowała poważniejsze problemy.

Jak oceni pan potencjał BKS?

Potencjał jest na pewno duży. Marcin wykonał tutaj kawał dobrej roboty. Za to należy mu się szacunek. Przy wzmocnieniach doświadczonymi zawodnikami, co by tu nie mówić przed sezonem odeszło z klubu wielu starszych zawodników i w III lidze trzeba było rzucić na głęboką wodę tych młodych chłopaków, którzy po części zdali ten egzamin. Ale aby myśleć o spokojnym utrzymaniu i przede wszystkim budowie zespołu na przyszłość, ważne jest, aby tych kilku doświadczonych zawodników dokooptować i myślę, że będzie OK.

Powiedział pan, że celem jest uchronienie się przed spadkiem. To – rozumiemy – jest plan minimum. A jaki jest plan realny? Optymistyczny?

To jest optymistyczny plan. Ciężko powiedzieć, czy szóste, ósme, dziesiąte miejsce kogoś zadowoli. Ważne, aby mieć ogranych zawodników. Gdy będziemy mieli wystarczająco dużo punktów, aby być pewnym utrzymania – w co głęboko wierzę, można wtedy dawać szanse innym zawodnikom, promować ich do wyższych lig. Tu rola będzie należała do Marcina [Leśniaka-przyp. MK], aby w końcu wychowanek BKS zaistniał na wyższym poziomie ligowym.

Czy jacyś piłkarze ze Szreniawy zasilą BKS?

Nie wiem. Zobaczymy. Być może tacy będą.

Był pan wymieniany jako jeden z kandydatów objęcia funkcji pierwszego szkoleniowca I-ligowego Okocimskiego Brzesko. Sprawa została na razie ucięta przez prezesa tego klubu, który stwierdził, że trener Łętocha zostaje w klubie warunkowo. Ma jednak zdobyć w pierwszych pięciu meczach siedem punktów. W przeciwnym razie klub rozstanie się z trenerem. Czy pan przejmując posadę w BKS odcina się od możliwość prowadzenia zespołu z I ligi?

Wiedziałem, że takie pytanie padnie. Odpowiem krótko. Po prostu podpisałem umowę z BKS Bochnia i jestem tutaj. Na dzień dzisiejszy Okocimski mnie nie interesuje. Moim zadaniem jest utrzymanie BKS-u w trzeciej lidze. I tyle na ten temat.

Pytania do Marcina Leśniaka:

Wzbogacił pan swój warsztat, doświadczenie o trzy sezony pracy z seniorami BKS. Na czym teraz będzie polegała pana rola w klubie?

Polegała będzie na organizacji klubu. Powiedzmy sobie szczerze: w pierwszej rundzie tego sezonu pod tym względem nasz klub kulał. Cały zarząd na co dzień pracuje. Poza tym, że jest zarządem ma swoje obowiązki, które nie pozwalają poświęć jego członkom całej energii na rzecz BKS.

Po pierwszej rundzie widać było, że taka osoba [dyrektor sportowy – przyp. MK] jest nam potrzebna. Doszliśmy do wniosku, że ja znając ten zespół, znając ten klub, jego realia, będę odpowiednią osobą na tym stanowisku. Biorąc również pod uwagę aspekt sportowy – kontakty z zawodnikami, trenerami, myślę, zę poradzę sobie w tej roli i będziemy lepiej wyglądać organizacyjnie niż poprzednio.

Czy jest szansa, aby w przyszłości BKS wzbogacił się o większą ilość drużyn? Nie tylko juniorskich, ale np. trampkarzy?

To jest, można tak to ująć – głębsza sprawa. Do rozważenia nie tylko w gronie BKS, ale przede wszystkim z panem burmistrzem i panią dyrektor MOSiR-u. Na dzień dzisiejszy mamy trzy zespoły: juniorów starszych, młodszych i seniorów. Będziemy chcieli stworzyć im jak najlepsze możliwości do rozwoju. Wierzę, że uda nam się jakichś zawodników wypromować i pokazać pozostałym zawodnikom, że przez Bochnię można wybić się do wyższej ligi. Będzie to zachęta dla innych do jeszcze większej pracy, do inwestowania w siebie. W tym kierunku musimy iść. Jesteśmy klubem, który zawsze szczycił się pracą z młodzieżą, a finansowo nie stoimy obecnie najlepiej, więc musimy ściągać młodych chłopaków i promować ich. Jeżeli uda się w każdej rundzie wypromować po jednym zawodniku, to będzie to duży sukces dla naszego klubu.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *