Sportomaks: Niedługo minie rok, od kiedy wraz z Marcinami Imiołkiem i Marcinem Krokoszem stworzyliście zarząd BKS. W marcu, podczas konferencji prasowej podkreślaliście, jako zarząd, że BKS nie musi awansować do III ligi, ważne, aby stworzył sobie wiarygodne podstawy. Jest liga, tymczasem finansowy fundament chyba jeszcze nie taki jaki być powinien.
Marek Pączek: Faktycznie gdy w lutym przejmowaliśmy Klub, po przeanalizowaniu sytuacji, którą zastaliśmy stwierdziliśmy, że najważniejszym celem jaki sobie obieramy jest poprawienie wizerunku, poprawienie finansów i dopiero na trzecim miejscu był aspekt sportowy. Można powiedzieć , że wizerunkowo poprawiliśmy nieco sytuację, natomiast finansowo – nie bardzo z racji niskiego budżetu jakim dysponowaliśmy w 2012roku. Dzięki pomocy miasta – jako głównego partnera oraz firmy „Hal – Mont Konstrukcje Stalowe”, staraliśmy się w miarę możliwości oddłużać klub, by wyjść na prostą. Nie jest to jednak łatwe tym bardziej że najbliższy rok nie napawa optymizmem. Jeśli zaś chodzi o awans do III ligi, to my jako zarząd mieliśmy na to najmniejszy wpływ, wielokrotnie już powtarzałem w rozmowach, że promocja do III ligi to główna zasługa trenera Marcina Leśniaka, jak i zawodników, którzy wtedy grali i zostawiali swoje zdrowie na boisku, dzięki czemu klub uzyskał ten historyczny awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Zaczynaliście z poziomu, nie oszukujmy się, bardzo niskiego pod względem organizacyjno finansowego, pogłębianego złym postrzeganiem klubu w tamtym czasie, sami słyszeliśmy opinie, że klub należałoby rozpuścić na cztery wiatry i zacząć wszystko od nowa. Czy z perspektywy czasu warto było podejmować się tego zadania?
W tamtym czasie faktycznie sytuacja była tragiczna, podejrzewam, że gdybyśmy się nie zdecydowali w trójkę prowadzić Klubu to 90-letni Klub zniknął by z piłkarskiej mapy Polski. Opinie jakie wówczas się pojawiały były tak negatywne, że nawet głupio je teraz przytaczać. W ogóle muszę przyznać że Bochnia jest bardzo specyficznym miastem i ludzi ocenia się tutaj bardzo powierzchownie. Nie można mówić tylko i wyłącznie negatywnie o poprzednim zarządzie, bo ludzie którzy pracowali przed nami byli oddani klubowi i zrobili wiele dobrego dla miasta i Bocheńskiego Klubu Sportowego. Oskarżenia pod adresem np. pana Antoniego Noszkowskiego , którego znam od bardzo dawna i wiem, że tak uczciwszego człowieka jak on ciężko znaleźć, były po prostu absurdalne. Oddawał on dla klubu nie tylko serce, ale i własne pieniądze by w BKS-ie działo się lepiej. Myślę że niedługo będziemy mieli okazję na żywo państwu przedstawić całą tę sytuację i wyjaśnić wszystkie problemy, które są do dzisiaj niewyjaśnione. Po roku działalności w klubie i rozmowach z potencjalnymi sponsorami wiem że są ludzie w Bochni, którym sport nie jest obojętny np. pPanowie Włodzimierz i Bogdan Chwastkowie świetni ludzie, z którymi o sporcie można rozmawiać godzinami i widać że świetnie czują sport. Moim zdaniem problem leży gdzie indziej, przedsiębiorcy bocheńscy boją się zainwestować w piłkę bo nie ma na dzień dzisiejszy odpowiedniego klimatu na futbol w mieście. Naszą rolą jako zarządu jest nadal poszukiwanie sponsorów i przekonanie wszystkich do tego, że najlepszym rozwiązaniem jest inwestycja w najpopularniejszą dyscyplinę na świecie. Piłka nożna może być odskocznią dla młodych ludzi, promocją dla miasta i jego mieszkańców.
W trakcie roku do zespołu weszło kilku młodych zawodników, będących wychowankami klubu. Przykłady Kasprzyka, czy też Maruta, Lewickiego, Kolanowskiego pokazują, że można „stworzyć” samemu grupę zawodników do gry w III lidze. Z drugiej strony pokazuje to problem opuszczenia zespołu przez jego dotychczasowych liderów. Czy odejście Rachwalskiego, Gawłowicza, Piątka, czy też Goryczki traktujecie jako porażkę swojej polityki?
Sprawy personalne są złożone, w Bochni od zawsze była i jest uzdolniona młodzież, nie tylko w piłce nożnej ale i innych dyscyplinach. W Bocheńskim jest bardzo liczna grupa utalentowanej młodzieży, która ma predyspozycje do tego by grać w najwyższych klasach rozgrywkowych, oprócz wymienionych jest jeszcze grupa innych utalentowanych chłopaków, którzy w niedalekiej przyszłości powinni stanowić o sile Bocheńskiego. Ja im powtarzam że, to gdzie będą grać w przyszłości zależy od nich samych, od pracy jaką włożą w trening od podejścia… To są chłopcy bardzo utalentowani, ale sam talent nie wystarczy by grać na wysokim poziomie.
Wiadomo, że odejście tak zwanych „liderów” początkowo było ciosem dla klubu, ale gdy któryś z zawodników dostaje lepszą propozycję, to jest to rzeczą naturalną że z niej korzysta. My nie mieliśmy do tych zawodników żadnych pretensji, wręcz powiedziałbym że należy im się wielki szacunek z naszej strony za postawę przez tyle lat gry, której uwieńczeniem stał się historyczny awans, bo to głównie była ich zasługa. To oni jako ”liderzy” pociągnęli pozostałych do tego sukcesu.
Często analizując skład BKS w meczach u siebie i na wyjazdach widzieliśmy dużą rotację. Nie zawsze wynikała ona z kontuzji czy kartek, czy miała na to wpływ sytuacja finansowa klubu? Wiadomo, że nie otrzymując wynagrodzenia, piłkarze chcąc się utrzymać będą wykonywali swoje zawody…
Znajdujemy się w takiej, a nie innej rzeczywistości i nie stać nas na to by płacić zawodnikom stypendia czy kontrakty i wymagać od nich 100% frekwencji na treningach czy meczach. Jeśli więc wystąpi taka sytuacja, że dany zawodnik jest w pracy czy na studiach, to jest to dla nas oczywiste. Założenie zarządu jest takie by Bocheński Klub Sportowy stał się w niedalekiej przyszłości „piłkarską kuźnią talentów”. Jeżeli będziemy widzieli światełko w tunelu że, ktoś nam będzie w stanie pomóc w naszych planach, to myślę że razem wspólnie osiągniemy zamierzony cel. Może też dojść do takiej sytuacji że nie przystąpimy do rozgrywek jeśli nasza sytuacja finansowa się nie poprawi, mówię to z przykrością, ale po prostu nie będzie nas stać na utrzymanie trzech drużyn na obecnym poziomie.
Odpowiada pan w zarządzie za sprawy sportowe, jaką ocenę powinien otrzymać zespół BKS po rundzie jesiennej i dlaczego?
Tak, to prawda w zarządzie zrobiliśmy sobie podział obowiązków, żeby była transparentna odpowiedzialność. Nie chciałbym mówić o konkretnej ocenie ale nie ukrywam, że mogło być lepiej. Moim zdaniem wynikało to z tego, że przed samą ligą skompletowaliśmy zespół, dodatkowo byli to zwłaszcza młodzi zawodnicy, którzy pierwszy raz mieli styczność z tym poziomem rozgrywek i zapłaciliśmy w kilku meczach ewidentnym brakiem doświadczenia. Na pewno chłopaki w rundzie wiosennej będą już bardziej obyci i takie wpadki jak np. w ostatnim meczu nie będą się już zdarzały.
Sprowadziliście do klubu kilku młodych zawodników. Z naszej perspektywy nie każdy odnalazł się w zespole. Dlaczego?
Zgadzam się z tym w 100%, że niektóre transfery były nie najlepsze, jednak pamiętajmy o tym w jakich realiach działaliśmy i że było naprawdę mało czasu nas skompletowanie kadry na rundę jesienną. Ale były też pozytywy w ruchach transferowych jak np. Sebastian Turczyn, który moim zdaniem w pewnym momencie wyrósł na lidera linii środkowej i nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, tak samo muszę powiedzieć że pozytywnie zaskoczył mnie Konrad Czapeczka, który ma potencjał piłkarski by grać w wyższych ligach, ale musi pewne rzeczy diametralnie zmienić i cały czas ciężko pracować na treningach. Kolejny to Kamil Kolanowski , jeżeli miałbym wybrać zawodnika, który przez ten rok poczynił największe postępy to wskazałbym właśnie na niego.
Co dalej z BKS oraz Panem jako sportowcem?
Trudne pytanie, nie ukrywam że na dzień dzisiejszy czekamy na odpowiedź dotyczącą zakresu finansowania przez różne podmioty, scenariuszy jest wiele, ja uważam że jeżeli w ten projekt pod nazwą „Bocheński Klub Sportowy” zaangażuje się wiele osób takich jak radni ,przedsiębiorcy, ludzie którym sport nie jest obojętny to miasto i jego mieszkańcy będą mieć powody do dumy z Bocheńskiego Klubu Sportowego.
Co do mojej osoby jako czynnego zawodnika, nie ukrywam że chciałbym spróbować jeszcze swoich sił w wyższej lidze, wiem też jednak, że sport uczy pokory i jeżeli nic nie jest do końca pewne to lepiej nie zapeszać. W moim poprzedni klubie GKS Katowice, po wywalczeniu sobie miejsca w pierwszym składzie jedyną rzeczą która mogła mi wtedy przeszkodzić w moich sportowych planach była kontuzja i niestety już w pierwszym meczu sezonu ją złapałem. Fizycznie i mentalnie Bocheński pomógł mi w odbudowaniu się, ale wiem że w sporcie niczego nie można być pewnym na 100%. Dlatego żadnych deklaracji składać nie zamierzam bo to, czy będę grał jeszcze w piłkę na wysokim poziomie bardziej zależy od Boga niż ode mnie.
Korzystając z okazji chciałbym w imieniu swoim jak i zarządu złożyć najserdeczniejsze życzenia, zdrowych , spokojnych Świąt przeżytych w rodzinnej atmosferze i wszelkiej pomyślności w nadchodzącym 2013 roku dla wszystkich sympatyków sportu w mieście.
Życzę sobie i wszystkim mieszkańcom Bochni aby piłka nożna w 2013 roku dawała nam wszystkim dużo radości i satysfakcji.