Darek przegraliście mecz z NPDL, w którym prowadziliście przez długi czas i który patrząc z boku był pojedynkiem wyrównanym. Jak ocenisz to spotkanie?
Mecz wyrównany, jak powiedziałeś, z drugiej strony: znamy się jak łyse konie, gramy ze sobą na hali od jakiegoś czasu. Mimo prowadzenia, dwukrotnego zresztą – pierwszy raz 2-0 drugi 3-2, ostatecznie przegrywamy. Wypada tylko pogratulować drużynie z osiedla.
Początek sezonu wskazywał, że będzie walczyć o jak najwyższe cele. Po czterech kolejkach mieliście dziewięć punktów. Od tego jednak momentu stanęliście w miejscu i kolekcjonujecie kolejne porażki. Z czego to wynika?
Dokładnie. To drugi, czy też trzeci mecz, który kończy się naszą porażką. Myślę, że dalej będziemy walczyć. Nikt z nas nie składa broni. Skład mamy na tyle mocny, żeby walczyć o jak najwyższe lokaty. Widać jednak, że coś się zacięło. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Z czasem, jak ta drużyna się jeszcze bardziej zgra – bo w tej ekipie jest kilka nowych twarzy, co zresztą widać na meczach. Inna sprawa to też kontuzje. Nie ma Damiana (Tomczyka – przyp. MK), który bardzo dużo wnosi do drużyny, a który na dłuższy czas został wyłączony z gry. Z drugiej jednak strony, w drużynie z osiedla również nie wystąpiło kilku chłopaków, a skarcili nas kilkukrotnie. Stąd wynik jest taki a nie inny.
Pod koniec postawiliście wszystko na jedną kartę, tymczasem gola strzelił wam bramkarz uderzając piłkę spod własnej bramki.
Tak to już niestety jest, Kiedy gra się w przewadze, każdy najmniejszy błąd może skończyć się golem. Przegrywając 4-3 postawiliśmy rzeczywiście wszystko na jedną kartę. Wycofaliśmy bramkarza. Niemniej jednak tak się mecz ułożył, że dostaliśmy kolejną bramkę i … tak jak widać przegraliśmy.