V liga. O przerwanym meczu w Borzęcinie słów kilka

409 0

Nigdy nie byliśmy sędziami, raczej znajdowaliśmy się pod ich czujnym okiem, co nie zmienia faktu, że potrafimy wyobrazić sobie stres jaki musi przechodzić arbiter podczas spotkania piłkarskiego. Ale do rzeczy.

Najpierw o meczu 11. kolejki Sokół – Wisła

Przez zdecydowaną większość część spotkania inicjatywa należała do gospodarzy (Sokoła), którzy nie potrafili zamienić jej na bramki. . Do tej feralnej 88 minuty mieliśmy bodajże 6 stuprocentowych sytuacji. Jednak na przeszkodzie stał bramkarz gości [Łukasz Bebel – przyp. MK], który miał po prostu swój dzień. Bardzo szukaliśmy tej bramki strzelając, próbując kombinacyjnych akcji. Sam Marcin Gawłowicz oddał cztery soczyste strzały, żaden z nich jednak nie znalazł drogi do siatki – powiedział nam po meczu Sławomir Zubel – trener Sokoła.

Jak zaznaczył trener, opisywane zdarzenia miały miejsce do 88 minuty. Co się wówczas stało? W pewnym momencie podbiegł do nas sędzia i powiedział, że przerywa mecz ponieważ na trybunach doszło do burd. Trudno mi oceniać zdarzenia, które działy się poza boiskiem – to nie na nich byłem skoncentrowany – mówi trener klubu z Borzęcina. Jak ocenia decyzję sędziego? Uważam, że była to decyzja zbyt pochopna. Nie było jakiegokolwiek zagrożenia dla sędziego, ani zawodników, a z awanturującymi się kibicami próbowała sobie radzić ochrona. Przerwane meczu dolało jednak oliwy do ognia. Ci, którzy wszczynali burdy, poczuli, że są w centrum uwagi, przez co, według mnie, jeszcze bardziej stali się agresywni.

Zadzwoniliśmy również do prezesa Sokoła – Stanisława Klisiewicza. Oto co nam powiedział: Kilku kibiców ze Szczucina byli wulgarni i zaczepiali kibiców zainteresowanych samym spotkaniem. Sprawę próbowali wyjaśnić porządkowi, jednak nie przyniosły one spodziewanych efektów. Wręcz przeciwnie stały się powodem do zaatakowania ich przez kilku kibiców gości. Ucierpiał jeden z porządkowych. Być może zostanie wobec osób, które się tego dopuściły złożony pozew. Ani przez chwilę nie było zagrożenia wtargnięciem tych osób na boisko. Nie było zagrożenia dla zawodników i sędziów. Zdarzenia miały miejsce na trybunie oraz poza nią, jednak cały czas poza ogrodzeniem oddzielającym boisko od trybuny. Dziwię się sędziemu, że bardziej był zainteresowany wydarzeniami na trybunie aniżeli samymi zawodami. co dzieje się na trybunach niż sędziowaniem zawodów, które tak na prawdę dzieliły sekundy od zakończenia. Myślę, że postąpił zbyt pochopnie.

Co mówią przepisy o przerwaniu meczu?

Zasady gry w piłkę nożną przewidują taką sytuację i problem ten wyczrpuje art. 5 pkt 36. Czytamy w nim:

Sędzia zobowiązany jest do zakończenia zawodów przed upływem ustalonego czasu gry, jeżeli:
– jedna z drużyn zostanie zdekompletowana,
– jedna z drużyn samowolnie zejdzie z pola gry,
– jeden z sędziów zostanie czynnie znieważony, a dalsze prowadzenie zawodów zagraża bezpieczeństwu któregokolwiek z sędziów,
– zawodnik wykluczony z gry (czerwona kartka) odmówi opuszczenia pola gry i nie opuści go w ciągu 2 minut od wydania decyzji,
– wymiana niezdatnej do gry piłki nie nastąpi w ciągu 10 minut,
– wyczerpane zostaną wszystkie możliwości zastąpienia uszkodzonego elementu obowiązkowego wyposażenia pola gry (bramką, chorągiewka rożna),
– podczas zawodów publiczność wtargnie na pole gry i nie zostanie usunięta w ciągu 5 minut,
publiczność ponownie wtargnie na pole gry,
zachowanie publiczności zagraża bezpieczeństwu publicznemu, a brak jest dostatecznej ilości służb porządkowych,
– pole gry stanie się niezdatne do gry,
– zapadną ciemności uniemożliwiające kontynuowanie gry. Zanim sędzia zarządzi przedwczesne zakończenie zawodów, winien wyczerpać wszystkie środki i możliwości, pozwalające doprowadzić zawody do końca.

A zatem mała rekapitulacja:

1. Czy kibice wbiegli na stadion – Nie
2. Czy ponownie wtargnęła na boisko? – Oczywiście nie
3. Czy zachowanie kibiców zagrażało bezpieczeństwu publicznemu i brakło służb porządkowych? Może, ale warunkiem przerwania meczu jest:…. wyczerpanie wszystkich środków i możliwości pozwalających na doprowadzenie zawodów do końca. Czy tak było? Relacje uczestników meczu świadczą o tym, że nie. Poza tym, gdyby arbiter wytrzymał to napięcie jeszcze przez 120 sekund i odgwizdał koniec zawodów w 90 minucie – nikt z pewnością nie miałby mu tego za złe. Wyszło jak wyszło…

Póki co zainteresowane kluby czekają na decyzję tarnowskiego OZPN w spawie przerwanego meczu.

Na marginesie.

Zaintrygował nas tytuł artykułu na stronie szczucin.eu. „Pseudo-Kibole z Borzęcina pobili się na meczu Wisły Szczucin. Interweniowała policja!”. Wychodzi więc na to, że to nie przybysze ze Szczucina uczestniczyli w zdarzeniu, a miejscowi kibice pobili się między sobą powodując przerwanie meczu. Sam tekst, w jednym z akapitów w którym zacytowano relację z oficjalnej strony Wisły Szczucin, ewidentnie zaprzecza jednak tytułowi:

Atmosfera z minuty na minutę stawała się coraz bardziej napięta pomiędzy małą grupką kibiców ze Szczucina a sympatykami z Borzęcina. (…) Na małej, ciasnej trybunce w Borzęcinie Górnym doszło do zamieszek i sędzia zmuszony został przerwać spotkanie. Starcia kibiców trwały dobre kilkanaście minut, które bezskutecznie usiłował stłumić ktokolwiek. Do akcji wezwano specjalistyczne oddziały policji, które notabene przyjechały już po wszystkim. Co ciekawe policjanci, którzy przybyli na (sic!) 3 lub 4 radiowozy i 2 policyjne furgonetki wyłapali wyłącznie kibiców ze Szczucina.

Źródło: wisla.win.pl, borzecin-sokol.pl, szczucin.eu,kspppn.futbolowo.pl, własne

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *