BKS Bochnia – Szreniawa Nowy Wiśnicz 3-6 (3-2)
Bramki: Sławomir Zubel 26’, 36’, Kamil Rynduch 41’ – Szczepan Kasprzyk 2’, 87’, Tobiasz Stokłosa 20’, 47’, 78’, Wojciech Szkotak 85’- k.
Żółte kartki: Lewicki, Kasprzyk – Raś, Stokłosa
Czerwona kartka: Lewicki w 62’
BKS: Kolanowski – Wasyl, Potańczyk, Kasprzyk, Adamczyk – Ścieszka (65’ Czapeczka), Fortuna (46’ Lewicki), Bębenek (46’ Siwek), Rynduch, Kupiec (75’ Górecki) – Zubel
Szreniawa: Czapla – Wojewoda, Rodzaj (46’ Orzeł), Ochel (73’ Błoniarz), Krzak – Kokoszka (63’ Szkotak), Jagła, Stokłosa, Witek – Raś (63’ Łyduch), Kasprzyk.
Pierwsza połowa spotkania, co później potwierdzili trenerzy obu drużyn, bardziej przypominała radosny futbol rodem z boisk niższych lig, aniżeli konfrontację zespołów trzeciej ligi. Uwaga ta dotyczy przede wszystkim gry obronnej BKS i Szreniawy, w której brakowało konsekwencji, asekuracji i zdecydowania. Oba zespoły z dużą częstotliwością dochodziły do sytuacji pod bramką rywala. Z jednej strony, ze względu na duże tempo i zmienność akcji mecz mógł się podobać kibicom, z drugiej jednak, pod względem taktycznym było już bardzo źle.
Już pierwsze minuty meczu pokazały, że obrona BKS nie będzie stanowiła monolitu w konfrontacji ze Szreniawą. Najpierw, już w 2 minucie przed okazją stanął Kokoszka, dwie minuty później po centrze z rzutu rożnego piłka spadła wprost na głowę niepilnowanego Szczepana Kasprzyka i wiśniczanie objęli prowadzenie. Po stracie bramki gospodarze zaczęli przeważać, w czym za bardzo nie przeszkadzała im defensywa gości, jednak brakowało podopiecznym Marcina Leśniaka skutecznego wykończenia akcji.
W 21 minucie po raz pierwszy dał o sobie znać Tobiasz Stokłosa. Były zawodnik BKS uderzył z dystansu, a piłka odbijając się od pleców jednego z obrońców gospodarzy zmieniła tor lotu i wpadła do siatki obok zaskoczonego Kolanowskiego.
Pięć minut później padła bramka kontaktowa. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskoczył Zubel i precyzyjnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. W kolejnych minutach bardzo dobre sytuacje do zdobycia bramek mieli Mateusz Bębenek oraz Dawid Raś, ale zmarnowali je w pojedynkach z bramkarzami.
W 37 minucie piłka wędrowała między zawodnikami BKS jak po sznurku. Akcja zawiązała się z lewej strony. W końcowej jej fazie, Rynduch podał do Fortuny, ten przytomnie przerzucił ją na prawe skrzydło, skąd po chwili nastąpiło precyzyjne dośrodkowanie na dalszy słupek – dokładnie tam, gdzie stał Sławomir Zubel. Najlepszy strzelec III ligi uderzył lekko i precyzyjnie w kierunku dalszego słupka nie dając szans przywiązanemu za bardzo do linii bramkowej – Jerzemu Czapli.
Kolejna akcja BKS przyniosła podwyższenie rezultatu. Długie zagranie Kolanowskiego przedłużył głową Zubel. Najszybciej dobiegł do niej Kamil Rynduch i pięknym technicznym lobem. mimo asysty pary stoperów gości, przerzucił piłkę nad Czaplą. W ostatniej minucie pierwszej połowy przed kolejną szansą stanął Zubel. Po długo rozgrywanej akcji otrzymał piłkę, podbił ją sobie piętą w taki sposób, że przeleciała nad obrońcą gości, następnie przyjął futbolówkę na pierś i z woleja uderzył minimalnie nad poprzeczką. Gdyby padł gol – byłby kandydatem do najpiękniejszej bramki sezonu.
Na drugą połowę wyszła już zupełnie inna Szreniawa, zostawiając taktyczną „wolną amerykankę” w szatni. Drużyna Marcina Manelskiego zaczęła grać ciaśniej, zostawiając dużo mniej miejsca rywalom na rozegranie aniżeli w pierwszych 45 minutach. Z tego też między innymi powodu bochnianie nie potrafili w drugiej odsłonie poważniej zagrozić bramce Czapli. Co gorsza gra w defensywie BKS nadal pozostawiała wiele do życzenia.
Już w drugiej minucie po zmianie stron goście wyrównali. Po krótkim rozegraniu rzutu wolnego precyzyjnie, ale bez dużej siły, uderzył Stokłosa, a piłka zanim zatrzepotała w bramce odbiła się od słupka bramki.
W 55 minucie gospodarze przeprowadzili jedyną akcję w drugiej połowie, która mogła zakończyć się bramką. Zubel minął bramkarza, jednak wyrzucony do boku zmuszony został do rozegrania piłki. Szybki powrót wiśniczan nie pozwolił bochnianom na ponowne wyjście na prowadzenie.
Dwie minuty później oko w oko z Kolanowskim stanął bardzo aktywny Raś – pozyskany z B-klasowej Polanki Nieszkowice – z którym nie radzili sobie na spółkę Potańczyk i Wasyl. Tym razem jednak górą był bramkarz BKS.
W 60 minucie miał miejsce kluczowy moment dla wyniku pucharowej rywalizacji. Za niepotrzebny faul w środku boiska sędzia pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę Krystianowi Lewickiemu. Od tej pory bochnianie zostali zmuszeni grać w dziesiątkę. Mimo to nadal atakowali, jednak niewiele z tych prób wynikało. W 72 minucie sędzia zawodów – pan Kita z Brzeska podjął z kolei kontrowersyjną decyzję o nieprzyznaniu rzutu karnego dla BKS, choć uderzenie w nogi Kupca po ostrym wślizgu jednego z zawodników Szreniawy słychać było po drugiej stronie boiska.
W 78 minucie meczu goście wyszli na prowadzenie. Po raz kolejny w roli kata BKS wcielił się Tobiasz Stokłosa. Sprytnie, na zamach, wymanewrował pomocnika gospodarzy i strzałem z około 25 metrów – wydawało się łatwym do obrony – pokonał źle ustawionego Kolanowskiego.
W 85 minucie sędzia podyktował pierwszy tego dnia rzut karny po faulu na Jarosławie Krzaku. Do piłki podszedł sam poszkodowany. Uderzył słabo i Kolanowski sparował piłkę do boku. Młody bramkarz BKS rzucił się w kierunku piłki i … swoją interwencją spowodował kolejną „jedenastkę”. Tym razem do piłki podszedł Wojciech Szkotak i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie na 3-5.
Załamani takim obrotem sprawy bochnianie otrzymali w samej końcówce jeszcze jeden cios od rywali z Wiśnicza. Kombinacyjną akcję na prawym skrzydle przeprowadzili Wojewoda z Błoniarzem, który z prawego skrzydła dośrodkował na dalszy słupek bramki BKS, gdzie efektownym strzałem głową wynik ustalił Kasprzyk korzystając z biernej postawy i bramkarza i Wasyla.
Szreniawa zasłużenie wygrała z BKS pokazując, zwłaszcza w drugich 45 minutach lepszą organizację gry. BKS, który miał rywala już na „widelcu” swoją mało roztropną grą zaprzepaścił szanse na awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.