Oba zespoły w ostatnim czasie prezentują się z zupełnie innej strony. Po tym jak gracze Okocimskiego bardzo dobrze weszli w sezon i w pierwszych trzech kolejkach zgromadzili na swoim koncie cztery punkty, później szło im już znacznie gorzej. Tylko remis z zajmującą ostatnie miejsce Polonią Bytom i cztery porażki nie świadczą dobrze o drużynie, która w zeszłym roku w cuglach wygrała rozgrywki na drugoligowym froncie. GKS Tychy jako beniaminek sezon rozpoczął od remisów, również zaliczając podział punktów ze skazywaną przez wszystkich na spadek – Polonią. Po meczu z zespołem z Bytomia tyszanie przełamali się i od tej pory notuje serię trzech zwycięstw z rzędu, którą na pewno będą chcieli podtrzymać w Brzesku.
Ostatnie wyniki GKS-u budzą respekt w szeregach Okocimskiego: – Trzeba też pamiętać, że nasi rywale dobrze się prezentują. Nie przegrali od czterech meczów, a w trzech ostatnich wywalczyli zwycięstwa. Będą groźni – mówi Mateusz Pawłowicz, obrońca OKS-u. Zawodnik ma jednak już gotowy plan na to jak pokonać ,,będących w gazie” rywali: – Stać nas na dobrą grę i zdobywanie punktów. Trzeba odpowiednio się zaprezentować. Nie możemy pozwolić na za wiele gościom. Trzeba podejść do nich wysoko. Gra pressingiem może przynieść odpowiednie efekty. Nie chcę się rozwodzić na temat ostatnich meczów. U każdego z nas to gdzieś siedzi.
Oprócz wymienionych przez zawodnika z Brzeska aspektów, kluczem do sukcesu może również być szybkie zapomnienie o środowej porażce z Sandecją Nowy Sącz (3:4) oraz dotrwanie do końca spotkania w jedenastoosobowym składzie, co nie zdarzyło się miejscowym od trzech spotkań: – Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje – komentuje krótko, Krzysztof Łętocha trener OKS-u.
Trener Okocimskiego może w tym meczu skorzystać ze wszystkich swoich zawodników, natomiast GKS Tychy wystąpi bez kontuzjowanych Pawła Króla i Łukasza Małkowskiego.
Źródło: 90minut.pl, Dziennik Polski, gkstychy.info