Okocimski KS Brzesko 1-2 Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Bramki: Wojcieszyński 15’ (karny) – Wieczorek 27’ –sam., Ceglarz 82’
żółte kartki: Zaniewski, Wieczorek, Urbański.
Okocimski KS: Mieczkowski – Wieczorek (84’Litwiniuk), Jacek, Urbański, 4. Wawryka – Szałęga, Baliga, Wojcieszyński, Darmochwał (67’ Cissé), Pyciak – Zaniewski (54’ Ogar).
Termalica: Nowak – Piątek, Czerwiński, Pleva, Pielorz – Pawlusiński (65’ Lipecki), Horváth, Ceglarz, Rybski, Piotrowski (77’ Szczoczarz) – Sobczak (46’ Pawłowski).
Sprawiedliwy byłby remis – taki można wysnuć wniosek z pomeczowych wypowiedzi zawodników i szkoleniowców Okocimskiego i Termaliki po wczorajszych derbach Małopolski.
Goście spotkania – podopieczni Kazimierza Moskala – byli faworytem w konfrontacji z beniaminkiem. Stąd też taktyka gospodarzy przewidywała szukanie swoich szans w zaciśnięciu pola gry i okazji do kontrataku. Już jedna z pierwszych prób realizacji tego planu przyniosła brzeszczanom bramkę. W pole karne wbiegał Darmochwał, który został podcięty przez Dalibora Plewę (zobacz TUTAJ), a sędzia Bukowczan wskazał na „wapno”. Do rzutu karnego podszedł kapitan Wojciech Wojcieszyński i pewnym strzałem dał beniaminkowi prowadzenie (TUTAJ).
Szybko zdobyta bramka jeszcze bardziej zdeterminowała taktykę drużyny z Brzeska, która mocniej zagęściła środek boiska nie pozwalając gościom na stworzenie zagrożenia pod bramką Dawida Mieczkowskiego. Do czasu jednak…
W 27 minucie gospodarzy zaskoczył Pawlusiński, który zagrał prostopadle do Rybskiego. Ten oddał, niegroźny na pierwszy rzut oka, strzał w kierunku bramki bronionej przez Mieczkowskiego. Bramkarz Okocimskiego popełnił jednak poważny błąd techniczny odbijając podczas interwencji piłkę przed siebie, pozwalając Rybskiemu na poprawę strzału. Drugie uderzenie był teoretycznie gorsze od pierwszego, bo z pewnością piłka poszybowałaby w aut bramkarski, gdyby…. Gdyby na linii strzału nie znalazł się Konrad Wieczorek. Pechowiec nie miał zbyt wielkich szans na uniknięcie uderzenia. Piłka trafiła obrońcę w goleń, a następnie wturlała się do siatki.
Po utracie bramki przez OKS, mecz nadal toczył się głównie w środkowej strefie boiska. Żadna ze stron nie potrafiła na tyle uzyskać przewagi, aby zepchnąć rywala do defensywy.
Gospodarze próbowali gry krótszymi podaniami, z rozegrania dobrze wywiązywał się Wojcieszyński, zaś poczynania rywali skutecznie hamował Baliga. Goście próbowali gry z pierwszej piłki. Zazwyczaj były to podania krosowe wzdłuż boiska lub diagonalne, rzadziej prostopadłe. Niemniej jednak dość skutecznie tym sposobem niecieczanie zmieniali ciężar gry. Niewiele jednak z tego wynikało. Sporo było fauli, przepychanek, prób indywidualnych ataków, ale groźniejszych strzałów już do końca pierwszej odsłony nie zobaczyliśmy.
Po przerwie po szybkim, efektownym ataku prawym skrzydłem Pawła Pyciaka, przed linia pola karnego znalazł się Piotr Darmochwał, który nie trafił w piłkę, dzięki czemu ta dotarła do Wojcieszyńskiego. Potężny strzał kapitana „piwoszy” wybił przed siebie golkiper gości, zaś dobitka strzelca pierwszej bramki poszybowała nad poprzeczką.
Pięć minut później odnotowaliśmy kolejną próbę zaskoczenia bramkarza gości. Na strzał z 20 metrów zdecydował się Marcin Szałęga, jednak po raz kolejny Sebastian Nowak był na posterunku. Dwie akcje z początku drugiej połowy pozwalały mieć nadzieję, że Okocimski przejmie inicjatywę i udokumentuje ją zdobyciem drugiej bramki.
Po upływie godziny gry do głosu zaczęli również dochodzić goście. Po jednej z akcji, wprowadzony poi przerwie Jan Pawłowski przewrotką trafił do siatki. Na szczęście dla gospodarzy sędzia dopatrzył się niebezpiecznego zagrania napastnika gości.
W 66 minucie na boisku pojawił się Idrissa Cisse – nowo pozyskany pomocnik ( a może napastnik), wypożyczony z LZS Piotrówka (w rundzie jesiennej miał grać w Radzionkowie, jednak zespół ze Śląska wycofał się rozgrywek). Senegalczyk zmienił Darmochwała, który jak zaobserwowaliśmy nie był zadowolony z tej decyzji trenera Łętochy. Dał wyraz temu po meczu, kiedy o swoim nowym koledze powiedział, że nie wie co sobą reprezentuje, gdyż jeszcze nigdy nie widział go w akcji. Debiut Cisse wypadł rzeczywiście blado. Próbował co prawda odnaleźć się w ataku, ale nic poza kilkoma przyjęciami piłki nie osiągnął. Gubił się w ustawieniu zespołu, nie stworzył realnego zagrożenia (choć miał ku temu możliwości) pod bramką rywala. Faktem jest, że od momentu tej zmiany, gospodarze nie potrafili poważniej zagrozić bramce gości.
Wydawało się, że tak jedna i druga drużyna nie będzie w stanie do końca meczu stworzyć już sobie szansy, gdy w 82 minucie po stracie piłki Termalika wyszła z kontratakiem zakończonym strzałem Piotra Ceglarza. Ten, mimo iż nie należał do najmocniejszych był na tyle precyzyjny – w tak zwany bliższy (krótki) róg – że zaskoczył źle ustawionego w bramce Mieczkowskiego.
Do końca spotkanie Okocimski nie stworzył już sobie ani jednej sytuacji na zdobycie bramki. Goście, którzy zdecydowanie lepiej czują się w grze z kontry, mogli dwukrotnie pokonać bramkarza Okocimskiego, jednak ten dwoma interwencjami poprawił swoją statystyczną skuteczność obronionych strzałów.