Przeczytaliśmy w Dzienniku Polskim, że chcecie od samego początku meczu ze Szreniawą ruszyć na rywala i po strzelonej bramce zmusić go do otwartej gry. Czy ta wypowiedź wynika z faktu, że tak nisko oceniacie potencjał ofensywny wiśniczan, czy może wasza siła ofensywna jest na tyle mocna, że natychmiast zepchniecie rywala do głębokiej defensywy?
Dariusz Siekliński: Akurat błędnie odczytał pan moją wypowiedź. Dlatego, bo mamy duży szacunek do zespołu z Wiśnicza, który z meczu na mecz gra coraz lepiej. Wiadomo, że jest to zespół obecnie przebudowywany. Dlatego też najlepiej byłoby, gdybyśmy szybko strzelili bramkę, a wiadomo, że będzie o nią trudno. Po drugie, wypowiedź wynika ze sposobu grania moich zespołów. Zawsze jest to gra agresywna, zdecydowana . Zawsze atakujemy przeciwnika. Nie ma tu znaczenia z kim gramy. Tu się nic nie zmienia. Tak grały zawsze moje zespoły. Tak grała Szreniawa, jak byłem w Wiśniczu, tak też grał prowadzony przeze mnie Hutnik. To chyba nie jest nowością dla pana?…
Oczywiście, że nie…
Mamy dużo pokory i szacunku dla przeciwnika. Mamy w pamięci również lekkie zlekceważenie Wisły Sandomierz, co odbiło się stratą dwóch punktów na naszym stadionie. Z dużą dozą odpowiedzialności i spokoju podchodzimy do tego meczu.
Czy potwierdzi Pan spekulacje, według nas akuratne, że to pańska drużyna jest głównym faworytem do awansu?
Uważam, że jest sześć zespołów, które mają szansę na awans. Żaden z nich jednak ani szybko nie odskoczy reszcie tej grupy, ani też szybko nie zdobędzie mistrzostwa III ligi. Z roku na rok ta liga się wyrównuje, a zespoły są coraz mocniejsze. Widać to na przykładzie zespołów tak ze Świętokrzyskiego jak i z Małopolski. Od samego początku mówiłem, że nie ma zdecydowanego faworyta i miedzy tą szóstką rozegra się walka o awans.
Jak widzi Pan szanse w tym sezonie dla Wiśnicza? Zdaję sobie sprawę, że może to być dla Pana nieco krępujące mówić o byłym klubie…
Nie lubię… Nigdy nie wyrażałem się o przeciwnikach, nie gdybałem. Skupiam się na własnym zespole. Nie chce więc wypowiadać się na ten temat.
Odejdźmy więc na chwilę od spraw typowo sportowych. We wspomnianym wywiadzie przeczytaliśmy, że Pana oraz Pana zawodników z Wiśniczem łączą tylko zaległości finansowe. Nasunęła nam się refleksja: nie czuje Pan żadnego sentymentu do tego klubu? W końcu sukcesy, które Pan w nim odnosił wzbogaciły trenerskie CV podobnie jak zawodników.
Ależ oczywiście, że tak. Na pewno jest sentyment. Aczkolwiek ostatnie posunięcia, w ostatnim roku, pana burmistrza w stosunku do nas, nadszarpnęły to… Nieprzypadkowo też o tym powiedziałem [w wywiadzie – przyp. M.K.], że bierze górę na razie niesłowność, nieeleganckie zachowanie pana burmistrza w stosunku do nas wszystkich. O tym wszystkim będziemy informować w przyszłym tygodniu na konferencji prasowej.
Na koniec pytanie: słyszeliśmy w Wiśniczu zarzuty pod Pana adresem, że podobno obiecywał Pan drugą ligę dla Wiśnicza, a tymczasem – ironizowano – druga liga jest, ale tylko kobiet. Natomiast seniorzy walczą o utrzymanie w III lidze. ..
Ironizują tylko ci, którzy nie mają pojęcia o czymkolwiek. Zostawiłem zespół w dobrym stanie, tak jak obiecywałem. Ta druga liga by była, gdyby obietnice drugiej strony zostały zrealizowane. Od samego początku sezonu graliśmy z zaległościami płatniczymi w stosunku do nas. To był bardzo mocny zespół, ale niestety postawiony na glinianych fundamentach. Zostawiłem go na pierwszym miejscu w III lidze. Gdyby nas poważnie potraktowano, to pewnie ta druga liga w Wiśniczu by była.
Ostatnie pytanie: jaki będzie wynik jutrzejszego meczu?
Będziemy bardzo zadowoleni z wygranej 1-0. Nigdy nie próbowałem typować wyników i nie mam zamiaru tego robić.
Dziękujemy za wywiad, życzymy powodzenia…