MK: Objął pan kilka tygodni temu posadę trenera piłkarzy Sokoła Borzęcin występującego w tarnowskiej lidze okręgowej. Jakie wrażenia z nowego miejsca pracy? Jaki potencjał zespołu, kogo tam pan zastał?
Spotkałem grupę chłopaków, z którymi wcześniej nie dane mi było współpracować. Drużyna jest budowana od podstaw – kilku zawodników odeszło, przyszła trójka zawodników znanych mi ze wspólnych występów w BKS (Rachwalski, Goryczko i Gawłowicz – przyp. MK). Potencjał zespołu zweryfikuje liga, przyjdą mecze, będziemy wtedy mądrzejsi…
Wspomniał pan o transferze trzech bardzo dobrych zawodników, ogranych, o umiejętnościach piłkarskich wykraczających poza V ligę. Rozumiem, że to oni będą stanowić o sile drużyny?
Czy będą stanowić? Dobrze by było, aby stali się liderami formacji, w których występują. Natomiast siłę zespołu mają tworzyć wszyscy zawodnicy. Nie jedenastka, ale cała kadra zespołu. W wielu meczach trzeba będzie zastosować rotację i wówczas każdy będzie mógł dołożyć swoją cegiełkę do dobrej i skutecznej gry. Przed nami jednak dużo ciężkiej pracy. Zobaczymy wkrótce jak to będzie wychodziło.
W ubiegłym sezonie Sokół znany był z tego, że potrafił odbierać punkty najlepszym zespołom, a później tracić je z drużynami z ligowych nizin. Dla przykładu – dwie porażki z Czarnymi Kobyle. Czy w nowym sezonie Sokół może być równie nieprzewidywalny?
Ciężko mi wypowiadać się za poprzedni sezon. Nie widziałem, nie wiem czym to było spowodowane. Mogę tylko powiedzieć, że jest taka niepisana zasada, według której w pierwszym sezonie beniaminek gra siłą rozpędu. Najgorzej jest jednak w drugim sezonie. Bez względu na numerację ligi – piąta, czwarta czy też trzecia.
Przyszli zawodnicy doświadczeni, w zespole zastałem też kilku ciekawych chłopaków. Będziemy chcieli, aby wychodząc na boisko przeciwko teoretycznie silniejszej, czy też słabszej drużynie narzucić swój własny styl gry. Będziemy mieli jednak pokorę przed każdym przeciwnikiem, ale na pewno nikogo nie będziemy się bać.
Jakie miejsce na koniec sezonu satysfakcjonowałoby nowego szkoleniowca Sokoła?
Miejsce oczywiście jak najwyższe. Celem najważniejszym będzie jednak każdy kolejny mecz, aby zagrać w nim dobrze i skutecznie. Żeby było widać progres, i to, że idziemy do przodu. Na efekty pracy trzeba czasu. Niekiedy więcej, innym razem mniej. Musimy być w tej pracy cierpliwi i nie wybiegać jeszcze daleko w przyszłość.
W pierwszej kolejce zmierzycie się z GKS Drwinia – jednym z faworytów ligi. Zresztą mówi się o was, w kontekście transferów z BKS, również jako o głównej sile ligi. W obu drużynach gra wielu byłych zawodników związanych z Bochnią. Czy temu meczowi towarzyszyć więc będzie dodatkowy smaczek?
Dodatkowe smaczki, najlepiej wypadają w mediach. Dziennikarze wiedzą, kto gdzie grał z kim i kiedy. To będzie mecz z pewnością twardy. Mamy dla nich szacunek, ale chcemy jednak grać swoją piłkę i liczyć na swoją siłę. Mimo to, w niedzielę, to Drwinia będzie faworytem.
Przyszło do nas trzech zawodników, odeszło sześciu. Być może jeszcze kimś uda nam się wzmocnić. W Drwini rok temu powstał jeden klub złożony z trzech innych. Z 35-40 zawodników stworzono jedną drużynę. W pierwszym sezonie zgrywali się, mieli pierwsze przetarcie w lidze, wiedzą już jak ona smakuje. Zauważyli co należy poprawić, teraz zrobili ciekawe transfery. Z Kobyla przyszedł super napastnik, z BKS – Kuba Buczek – kolejny świetny zawodnik. Ci i inni zawodnicy dołączyli do kadry, która i tak była piłkarsko mocna. W tej chwili Drwinia jest wymieniana jako faworyt numer jeden do awansu. Nie ma się co oszukiwać. Tak mocnej kadry nie ma chyb nikt.