Czy pamiętacie szumne zapowiedzi włodarzy drużyny sponsorowanej przez potentata branży wędliniarskiej? Kto miał nie wzmocnić Limanovii? Cleber, Gołoś… A przecież i zaciąg trzecioligowego krezusa budził uznanie. I co? I nic. Nie pomogła – a może została przeprowadzona zbyt późno (?) – nawet zmiana na stanowisku szkoleniowca.
Unia, która miała nawet nie przystąpić do rozgrywek pokazała, jak mawiał mój znajomy z Valencii – grande cojones. Chyba nawet wbrew sobie, wbrew własnym wyobrażeniom o posiadanym potencjale. Piłka nożna nie jest sportem, w którym wszystko da się przeliczyć, odnieść do pieniędzy. I za to ją kocham…