Co się odwlecze, to nie uciecze – mówi polskie przysłowie. Kilka miesięcy temu informowaliśmy, przy okazji rezygnacji Sieklińskiego z pracy w Wiśniczu, o wcześniejszych przymiarkach jego zatrudnienia w Limanowej. Jesienią ubiegłego roku, ówczesny szkoleniowiec limanowian – Marian Tajduś miał jeszcze bardzo dobrą prasę. Jego drużyna, po fantastycznej przygodzie z Pucharem Polski (mecze z Lechią Gdańsk, Wisłą Kraków), kończyła pierwszą rundę sezonu na czwartym miejscu ze stratą zaledwie sześciu punktów do prowadzących Popradu i Szreniawy. Obecnie, mimo, że limanowianie tracą do Szreniawy zaledwie punkt, a do Popradu – dwa, są w o wiele gorszej sytuacji w walce o awans niż przed kilkoma miesiącami. Wszystko za sprawą Unii Tarnów, która choć przeżywa kryzys organizacyjno – finansowy, gra wiosną bardzo regularnie i ma nad Limanovią aż 9 punktów przewagi.
Jasnym się stało, że w klubie o jasno określonych celach i ambicjach, ktoś poniesie konsekwencje tej sytuacji. O wielkim zawodzie trenerem Tajdusiem przeczytać możemy w oficjalnym internetowym serwisie klubowym: Trener Tajduś przed rundą wiosenną otrzymał przyzwolenie sponsora na dokonanie znacznych wzmocnień, aby wywalczyć awans do II ligi. Trener z tego skorzystał sprowadzając do zespołu 6-ciu nowych zawodników. Nie przełożyło to się jednak na lepsze wyniki, wręcz przeciwnie drużyna zaczęła osiągać gorsze wyniki, a czara goryczy przelała się po niespodziewanych porażkach i remisach z zespołami dużo niżej notowanymi w tabeli III ligi /Dalin Myślenice, Juventa Starachowice, Orlicz Suchedniów, Janina Libiąż
Siekliński poprowadził już pierwszy trening ze swoim nowym zespołem, w składzie którego jest kilku jego byłych podopiecznych ze Szreniawy Nowy Wiśnicz: Wojciech Dziadzio, Arkadiusz Garzeł, Szymon Kiwacki oraz Dawid Basta.
W Wiśniczu, jego okres trenerskiej kariery można zapisać na „plus”: utrzymał klub w V lidze, później wywalczył z nim awans do IV ligi, a następnie osiągnął awans do III ligi.
We wspomnianym artykule (można przeczytać go TUTAJ) napisaliśmy, że choć odejście Sieklińskiego ze Szreniawy było oficjalnie spowodowane względami zdrowotnymi, wskazywaliśmy, że trudna sytuacja finansowa klubu, a przez to i spadek jej potencjału sportowego (odejście czołowych zawodników) nie korespondowała z celami ambitnego trenera. Napisaliśmy też, że wcale się nie zdziwimy, jeżeli za jakiś czas, po powrocie do zdrowia oczywiście, trener będzie kontynuował swoją pracę, tyle że już w innym niż wiśnicki klimacie .
Cóż w Limanowej wydaje się mieć wszystko co potrzeba do osiągnięcia spektakularnego sukcesu. Jest ambitny i bogaty sponsor, jest potencjał sportowy, jest również odpowiedni klimat do budowania silnego klubu.
Źródło: limanovia.net, własne