Już w wakacje 2011 pisaliśmy o plotkach o możliwym rozstaniu Szreniawy z trenerem Sieklińskim, a może należałoby stwierdzić inaczej – trenera Sieklińskiego ze Szreniawą. Jak tow każdej plotce bywa także i w tej było nieco prawdy.
Według naszych informacji, Siekliński miał być wówczas w kontakcie z szefami Okocimskiego i Limanovii. Sam zainteresowany na pytanie o propozycje z innych klubów wymijająco odpowiedział, że takowe zawsze są…
Z żadnym z wymienionych klubów jednak nie podpisał umowy (Okocimski KS dał raz jeszcze szansę Krzysztofowi Łętosze i to teraz trzeszczanie otwierają tabelę II ligi, zaś Limanovia osiągnęła wspaniały wynik w Pucharze Polski pod batutą Mariana Tajdusia). Dlaczego – do końca nie wiemy i pewnie nie będziemy wiedzieć.
Siekliński został na stanowisku pierwszego trenera Szreniawy i także dzięki niemu klub z Wiśnicza osiągnął bardzo dobry wynik kończąc rundę jesienną na pierwszym miejscu w trzecioligowej tabeli. Warto tu choć na chwilę zatrzymać się nad wcześniejszymi zasługami Sieklińskiego dla Szreniawy: utrzymanie klubu w V lidze, później awans do IV ligi, ugruntowanie pozycji drużyny, a później awans do III – to sukcesy, wielkie sukcesy, których nikt mu już nie odbierze.
Były już trener Szreniawy to jednak osoba, co potwierdzają osoby, które miały okazję go poznać bliżej – z którą współpracuje się ciężko. Doświadczył tego niejeden z zawodników, jak i piszących o piłce nożnej – w tym sam niżej podpisany.
Trenerowi Sieklińskiemu przypisywany jest duży wpływ na transfer do Wiśnicza całego zaciągu piłkarzy krakowskiego Hutnika, którego był kiedyś szkoleniowcem. Do zespołu przylgnęło w owym czasie złośliwe określenie Hutnika Nowy Wiśnicz. Trenera i zespół broniły i bronią jednak bardzo dobre wyniki.
Kilkuletni pobyt Sieklińskiego w Wiśniczu nie zaowocował , przynajmniej tak to wygląda z boku, wprowadzeniem jakiegoś przejrzystego, a co najważniejsze rozbudowanego systemu szkolenia. Systemu, który swoim zasięgiem objąłby teren szerszy niż pięknie położone okolice Nowego Wiśnicza, a który przyniósłby klubowi w przyszłości plejadę utalentowanych wychowanków gotowych udźwignąć w trzecioligowe brzemię. Być może to zadanie uda się zrealizować dotychczasowemu zastępcy Sieklińskiego – Mieczysławowi Będkowskiemu (Na marginesie: Mieczysław Będkowski prowadził Szreniawę w kilku meczach ligowych pod nieobecność pierwszego szkoleniowca).
Odejście Sieklińskiego, jak wspomnieliśmy oficjalnie motywowane względami zdrowotnymi, układa się jednak w ciąg zdarzeń ostatnich tygodni, w czasie których zespół opuścił szereg czołowych zawodników drużyny ( nie wiadomo, czy straty kadrowe zostaną zrekompensowane nowymi angażami): Arkadiusz Garzeł , Wojciech Dziadzio, Daniel Jarosz, Krzysztof Świątek, Sebastian Jagła.
Ten ostatni, w wywiadzie udzielonemu Hutnikowi TV (do odsłuchania TUTAJ) bez ogródek stwierdził, że w Szreniawie dzieje się ostatnio źle, a jego koledzy z Wiśnicza, którzy mają propozycje z innych zespołów, nawet z niższych lig – ja k on sam – chcą opuścić klub. Czy w takiej sytuacji trener Siekliński mógł realizować swoje ambicje? Wcale się nie zdziwimy, jeżeli za jakiś czas, po powrocie do zdrowia oczywiście , trener będzie kontynuował swoją pracę, tyle że już w innym niż wiśnicki klimacie.
Źródło: Dziennik Polski, własne, hutniktv.