Za chwilę konferencja prasowa, z której – przypominamy – relacja wiedo już wkrótce. Jutro przedstawimy jej rozszerzoną wersję tekstową.
Koniec meczu. 30-24. Wygrywają gospodarze. Mamy więc zapowiadaną serię zwycięstw. Na razie wygląda to dość skromnie, ale lepsze trzy zwycięstwa z rzędu niż trzy porażki.
Na 10 minut przed końcem gospodarze prowadzą 27-19. Świetnym czytaniem gry wykazał się bramkarz Arkomu – Węgrzyn, który ubiegł zawodnika gości daleko przed własnym polem bramkowym. Przez 20 minut tej części gry obie strony strzeliły po 10 goli.
Do 45 minuty (25-18) najwięcej bramek dla bochnian strzelili Pach i Imiołek – obaj po sześć goli. Dla nas odkryciem jest Pach, który jak do tej pory zawodził, lub grał poprawnie przed własną publicznością.
Minęła 42 minuta spotkania. Bochnianie prowadzą 24- 18. Po pauzie mecz wyrównał się.Ktoś kogo spotkaliśmy na trybunach zapytał pytanie: czy MOSiR gra tak dobrze bo ma nowe siwe koszulki (poprzednio żółte) czy też w myśl zasady pańskie oko konia tuczy – na jakość gry wpłynęła obecność burmistrza miasta? Jakkolwiek odpowiemy – będzie źle. Powiemy tak burmistrz klaszcze prawie… równo z bębnem, a koszulki są naprawdę ładne.
Do przerwy Arcom prowadzi i to zdecydowanie, bo aż 17-10. Co nam się rzuciło w oczy to świetnie spisująca się dzisiaj defensywa. Dowiedzieliśmy się póki co trzech rzeczy:
Po pierwsze: zespół Ryszarda Tabora potrafi grać w przewadze – to dziwne, ale do tej pory zamiast zdobywać – tracił gole.
Po drugie: można grać bez Zubika i to grać co najmniej przyzwoicie.
Po trzecie: goście nie są aż tak mocni jak zapowiadano. Póki co – bułka z masłem.
Po 10 minutach gry MOSiR przegrywa 3-5. Generalnie na boisku nie dzieje się nic ciekawego – pewnie dlatego, że miejscowi przegrywają. Wiemy , że nie gra Zubik, który pauzuje z powodu kontuzji.
Po dwóch zwycięstwach z rzędu bochnianie podejmują kielczan, którzy w ligowej tabeli zajmują 8. pozycję z taką samą ilośćią punktów – 10 – co bochnianie.