Za nami 10 ligowych kolejek, a BKS już wysforował się z pięciopunktową przewagą przed konkurencję. W minioną sobotę pokonał jej najgroźniejszego przedstawiciela – Tuchovię, grając na wpół rezerwowym składem.
Przed sezonem zapytaliśmy trenera Marcina Leśniaka o plany na nadchodzący sezon. Szkoleniowiec cieszył się, że po zawirowaniu organizacyjnym w klubie, pozostał trzon jego ekipy, który kilka tygodni wcześniej przymierzany był do klubów od trzeciej do V ligi. Stwierdził wówczas: „jeden z celi, który zakładaliśmy sobie przed sezonem został już zrealizowany – samo już to, że gramy – to jest najważniejsze. Cieszę się, że mamy fajny zespół, że udało się go utrzymać w przerwie pomiędzy sezonami.”
Po zwycięstwie nad rezerwami Sandecji, które pokazało możliwości zespołu i które dało już na starcie pozycję lidera, bronił się przed wyznaczeniem celów: „Nie ma sensu dzisiaj mówić o celach dalekosiężnych. (…) Dla nas najważniejszy jest każdy kolejny mecz – nie wybiegamy daleko w przyszłość”
Pytanie o przyszłość BKS powracało wraz z kolejnymi zwycięstwami. W końcu z przeciętniaka IV ligi, Bochnia doczekała się zespołu, co ważne złożonego w dużej mierze z zawodników z nią związanych, którego gra może się podobać, w której widać postęp. Drużyny, która odnosi bardzo dobre rezultaty, ale również drużyny, w której jest jeszcze wiele do poprawienia.
Pojawiają się opinie, skądinąd słuszne, że ligowa pozycja BKS wynika z korzystnej dla bocheńskiego futbolu reformy rozgrywek IV ligi. Dawna IV liga, która prezentowała wysoki poziom została podzielona na dwie grupy, z której wschodnia – miejsce rywalizacji zespołu Leśniaka -jest słabsza. Warto jednak pamiętać, że trzeba umieć wykorzystać słabość rywali, tak jak to robi obecnie klub z Bochni.
Z każdym kolejnym zwycięstwem w wypowiedziach trenera, mimo że często mają charakter nieco asekurancki, daje się wyczuć rosnącą pewność (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) o wartość jego zespołu.
BKS mimo, że do zakończenia rozgrywek jest jeszcze bardzo długa droga, stoi przed realną (gra zespołu wybiega daleko ponad średnią) szansą awansu do ligi wyżej. Po sobotnim zwycięstwie nad Tuchovią Leśniak podkreślił dobrą atmosferę w zespole: ” W każdym spotkaniu gramy o zwycięstwo, do każdego meczu przygotowujemy się bardzo solidnie i nie ma takiej możliwości żebyśmy przeszli obok jakiegoś spotkania. Cieszymy się że wygrywamy, atmosfera w zespole jest fantastyczna i do końca rundy będziemy chcieli zdobyć jak najwięcej punktów.”
Na koniec jednak zwrócił uwagę na zasadniczy problem przed którym stoi klub:
„Dopiero w przerwie zimowej nowy zarząd, jak taki powstanie zadecyduje co robimy na wiosnę, czy gramy o awans czy naszym celem jest utrzymanie i ogrywanie młodzieży. Jeżeli gramy o awans, to w klubie musi dojść do sporych zmian i nie tylko wzmocnień w kadrze zespołu, ale przede wszystkim w działaniach organizacyjnych klubu. Dlatego pytanie czy gramy o awans trzeba zadać nowemu zarządowi.”
No właśnie. Czy BKS, mówiąc wprost, stać na awans? Czy jest w stanie zbudować budżet na miarę III ligi? Czy będzie w stanie zapewnić odpowiedni poziom sportowy – zwiększenie rywalizacji w niemal każdej formacji, posiadanie odpowiedniej liczby prezentujących przyzwoity poziom młodzieżowców?
Ostatnie docierające z klubu informacje o pojawieniu się nowych sponsorów – spółek miejskich – pozwalają sądzić, że mamy do czynienia z konstruktywnymi działaniami. Czy okażą się one jedynymi? Czas pokaże, zakładając, że wyniki i styl gry piłkarzy z ulicy Parkowej nie ulegną zmianie…