BSF ABJ Powiat Bochnia pokonał 4-0 Widzew Łódź w ćwierćfinale Pucharu Polski i awansował do dalszej fazy. Bohaterem meczu był bramkarz Viktor Sääf, który obronił rzut karny przy stanie 0-0, zachowując czyste konto w całym spotkaniu. Skutecznością pod bramką rywali błysnęli z kolei Sebastian Leszczak oraz Viktor Mossberg.
BSF ABJ Powiat Bochnia 4-0 (0-0) Widzew Łódź
Sebastian Leszczak 2, Viktor Mossberg 2
BSF: Viktor Sääf, Rafał Aksamit – Mateusz Prokop, Piotr Matras, Viktor Mossberg, Wojciech Przybył, Tuukka Pikkarainen, Minor Cabalceta, Sebastian Leszczak (C), Iwo Wolnik, Arkadiusz Budzyn. Trener: Toni Corredera
Pierwsza połowa zdecydowanie nie układała się po myśli grających bez Adama Wędzonego oraz zawieszonego za kartki Mikhaela Almeidy bochnian. Podopieczni Toniego Corredery byli zbyt niecierpliwi, łatwo popełniali też faule. Stworzyli sobie kilka niezłych okazji, jednak nie byli w stanie zaskoczyć dobrze dysponowanego weterana Dariusza Słowińskiego. Mogli liczyć za to na jeszcze lepiej dysponowanego Viktora Sääfa. W 11. minucie Szwed został wystawiony na ciężką próbę, ponieważ sędziowie dopatrzyli się faulu Wojciecha Przybyła na Arkadiuszu Szypczyńskim w polu karnym, ale bramkarz BSF-u zatrzymał strzał samego poszkodowanego. W kolejnych minutach również wykazał się kilkoma doskonałymi interwencjami. Ostatecznie w pierwszej części kibice nie zobaczyli bramek, co jednak zapowiadało ciekawą drugą połowę.
Ta rzeczywiście trzymała w napięciu. Już w 21. minucie Szypczyński uwolnił się spod opieki graczy BSF-u, ale znów przegrał pojedynek z Sääfem. Odpowiedzieć mógł Tuukka Pikkarainen, ale spudłował z bliskiej odległości. W 25. minucie BSF objął prowadzenie w zaskakująco prosty sposób. Minor Cabalceta świetnie zastawił się i wystawił piłkę Sebastianowi Leszczakowi, któremu pozostało dopełnić formalności. Na 2-0 podwyższyć powinien Mateusz Prokop, ale spudłował z bliskiej odległości po podaniu Przybyła. Na szczęście dla miejscowych, sprawdziło się stare porzekadło, że „co się odwlecze, to nie uciecze”, bo niedługo później Leszczak wykorzystał nieporozumienie rywali i mocnym strzałem podwyższył na 2-0. To podłamało przyjezdnych, przez co w krótkim odstępie czasu kolejne dwie bramki z łatwych pozycji zdobył Viktor Mossberg.
Końcowy wynik sugeruje, że był to jednostronny mecz, jednak w rzeczywistości wcale tak nie było. Sukces zapewniła świetna postawa Sääfa i konsekwencja w grze reszty graczy. Bochnianie dobrze wytrzymali trudy meczu oraz potrafili wykorzystać błędy Widzewa, co gościom się nie udało. Historyczny sukces stał się faktem.
MF