Piłka ręczna. Kusy Kraków za silny dla MOSiR Bochnia

228 0

Szczypiorniści MOSiR Bochnia nie zagrają w 1/16 Mistrzostw Polski Juniorów. Po środowej porażce w Krakowie różnicą 11 bramek, w Bochni zawodnicy Kusego Kraków wygrali 32-42 (15-20). Awans do dalszej fazy rozgrywek krakowian nie był więc przypadkowy i jak najbardziej zasłużony.

MOSiR Bochnia – SKS Kusy Kraków 32-42 (15-20)

MOSiR: Oskar Pabian 6, Karol Kasprzyk 6, Bartłomiej Jonak 6, Kacper Czarnota 4, Bartosz Kokoszka 4, Adam Sitko 2, Karol Cichoń 1, Bartosz Kołodziej 1, Olaf Budyś, Aleksander Paluch 1, Dominik Norek, Jan Fischer, Arkadiusz Bartyzel, Szymon Dziedzic.
Kusy: Adrian Burmer, Daniel Mastalerz – Szymon Jarosz 9, Jakub Moryto 7, Sebastian Wysocki 7, Jakub Kalata 4, Paweł Wnęk 3, Piotr Szpakowski 3, Karol Latko 2, Szymon Pietrzyk 2, Adam Pleszyński, Tomasz Tylek.

Kary: 12′-10

Spotkanie zaczęło się od szybkiego wyjścia na prowadzenie przez przyjezdnych, którzy po zaledwie pięciu minutach gry prowadzili 0-4.  Na szczęście kilka otrzymanych ciosów podziałało mobilizująco na gospodarzy, którzy konsekwentnie dążyli do zmniejszenia strat. Te odrobili już w 14’. Przez najbliższe 10 minut oglądaliśmy zaciętą rywalizację, w której ciężko było wskazać faworyta. Niestety im bliżej było końca pierwszej części gry, tym gospodarze zaczęli coraz częściej popełniać niewymuszone błędy. Tracili zbyt często piłkę, podejmowali złe decyzje pod bramką rywala oddając rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Zupełnie inaczej grali krakowianie, którzy wyglądali na zdecydowanie bardziej dojrzalej. Widać było, że w ich składzie są zawodnicy, którzy dotknęli piłki na nieco wyższym poziomie. Wyrachowanie, konsekwencja okazała się z każdą minutą przeważać nad gasnącą fantazją gospodarzy. Do przerwy goście prowadzili 15-20, choć ta różnica nie oddaje zaciętości tej części gry.

Po zmianie stron widzieliśmy ambitną pogoń bocheńskiej młodzieży, która starała się zbliżyć do rywala w ilości zdobytych bramek. Jeszcze w 38′ na tablicy wynik wskazywał na niedużą przewagę gości 21-24. Jednak wkrótce to Kusy raz za razem skutecznie punktował miejscowych, dzięki czemu ponownie zwiększył przewagę bramkową do 7. Niestety to nie był dobry dzień dla bocheńskich bramkarzy – Marka Gondka i Jakub Pieprzycy, którzy nie potrafili w przeciwieństwie do swojego vis-a-vis Adriana Brumera powstrzymywać seriami ataków przeciwnika, ograniczając się do sporadycznych udanych parad. Równolegle ataki bochnian stawały się coraz bardziej rachityczne (zwłaszcza po czerwonej kartce dla Adriana Oskara Pabiana)… W efekcie rywale zwiększyli swoją przewagę do 10 bramek, przy której upłynął regulaminowy czas gry.  Trener Łukasz Gicala widząc, że nie uda się jego drużynie odrobić strat z pierwszego meczu dał zagrać wszystkim swoim podopiecznym. Podobnie uczynił trener krakowian – Łukasz Wróbel. Spotkanie pokazało potencjał obu ekip. Choć w sezonie zasadniczym, kiedy to nie występowali zawodnicy oddani do SMS, bochnianie byli lepsi od Kusego, to jednak w decydującej próbie w obliczu pełni możliwości składów obu ekip okazali się słabsi. Może nie zasłużyli na porażkę aż 10 bramkami, ale jednak trudno odmówić zawodnikom Kusego, że awans wywalczyli jak najbardziej zasłużenie.

 

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *