Skromnym, ale jakże ważnym zwycięstwem nad Podhalaninem Biecz zakończyła się dla BKS Bochnia piłkarska jesień w IV lidze. Złotą bramkę dla bochnian strzelił w 34 minucie meczu Mateusz Grzybowski.
Podhalanin Biecz – BKS Bochnia 0-1 (0-1)
Bramka: Mateusz Grzybowski 34′.
Podhalanin: Jakub Lipka – Mateusz Bartków, Kamil Tryka, Dawid Salamon (60′ Tomasz Magdziarczyk), Kacper Zięba, Jakub Faorn, Karol Kawik, Mateusz Cieśla (80′ Adam Sobuś), Adrian da Silva (70′ Marek Maślejak), Nicolas Cruz.
BKS: Bartłomiej Fojt – Szymon Różyński, Kamil Trojan, Michał Tomala – Kacper Klimek, Dawid Kasza, Maksymilian Klimek, Daniel Bukowiec – Marcin Kołton, Hubert Skocz – Mateusz Grzybowski (60′ Daniel Wolak).
żółte kartki: Cruz, Kawik, Malisz, Lipka, Faron – Kołton, Kasza, M. Klimek, Wolak, Skocz, Fojt, Bukowiec.
W mroźne sobotnie popołudnie spotkały się w Bieczu dwie drużyny, które po pierwszej rundzie rozgrywek IV ligi zgromadziły 20 punktów. Skromny dorobek pozwolił obu ekipom wychylić się poza strefę spadkową. Ewentualna zdobycz punktowa mogła więc poprawić zdecydowanie humory po trudach piłkarskiej jesieni. Porażka mogła przynieść przywitanie Nowego Roku pod tzw. „kreską”.
Bochnianie do Biecza udali się osłabieni. Na boisku nie zobaczyliśmy Mariusza Łyducha. Pauzujący za żółte kartki kapitan BKS spoza murawy gorąco dopingował swoich kolegów, którzy zwłaszcza w drugiej połowie przezywali ciężkie przed swoją bramką. O takich spotkaniach jak z Podhalaninem, wygranych jedną bramką, mówi się że „zwycięstwo zostało wyszarpane”. Piłkarze trenera Damiana Rębisza musieli zwłaszcza w drugiej połowie odpierać liczne ataki gospodarzy. Czasem udało się zablokować strzał, czasem na wysokości zadania stanął Bartłomiej Fojt, czasem miejscowych zawodziła skuteczność. Druga połowa toczyła się pod dyktando Podhalanina. Goście ograniczali się do kontrataków, które pozwalały złapać oddech bocheńskim defensorom. Gospodarze nie mieli w drugiej połowie już nic do stracenia, do przerwy przegrywali 0-1. Gola po koronkowej akcji, strzelił Mateusz Grzybowski, dla którego była to premierowa bramka dla BKS.
Bochnianie w pierwszej części gry prezentowali się lepiej od rywali. Ich gra była oparta o bardziej skomplikowane rozwiązania, w przeciwieństwie do gospodarzy, którzy przed przerwą stosowali proste metody przenoszenia piłki pod bramkę rywala. Z takimi próbami dobrze na ogół radziła sobie defensywa przyjezdnych. W ofensywie BKS kilkukrotnie zagroził rywalom głównie atakami ze skrzydła. Po jednym z nich Maksymilian Klimek strzałem głową umieścił piłkę w bieckiej bramce wykorzystując podanie swojego brata – Kacpra. Niestety arbiter nie uznał bramki. Uznał, że młodszy z braci Klimków znajdował się w momencie podania na pozycji spalonej.
Bocheński KS pokonał Podhalanina, dzięki czemu zawodnicy trenera Rębisza spędzą zimę z trzema punktami przewagi ponad strefą spadkową. „Widzimy światełko w tunelu” – powiedział po spotkaniu Mariusz Łyduch. Słowa kapitana nie dziwią. Po słabych wynikach we wrześniu i październiku, w listopadzie BKS zdobył sześć punktów w trzech meczach, a długo oczekiwaną pierwszą bramkę strzelił pozyskany latem Grzybowski.