Klasa okręgowa. Adrian Gorzkowski (Spółdzielca Grabno): Nasz zespół umie zagrać ładną, techniczną piłkę

495 0

Spółdzielca Grabno w tym sezonie pierwszy raz w swojej historii rywalizuje na poziomie Klasy okręgowej. Awans udało się jej wywalczyć akurat na 50-lecie swojego istnienia. Jak rodziła się obecna drużyna i jakie były powody wzrostu jej znaczenia w świecie lokalnej piłki nożnej opowiada wiceprezes Adrian Gorzkowski.

– Jakie są podstawy Waszych ostatnich sukcesów. W sezonie 2018/19 spadliście z brzeskiej Klasy A, ale szybko do niej wróciliście, by następnie zająć dwa razy szóste, a następnie trzecie i w końcu pierwsze miejsce. Co wpłynęło na stopniową poprawę wyników na przestrzeni ostatnich kilku lat?

– Do tej pory, kiedy wracam pamięcią do sezonu 2018/2019, dostaję dreszczy. Spadliśmy z hukiem, a dalsze funkcjonowanie klubu stanęło pod znakiem zapytania. Iskrą, która zapoczątkowała zmiany trwające do dziś, była zmiana zarządu. Ustępującego prezesa śp. Mariana Zająca zastąpił Sławomir Sakłak, ja z kolei objąłem funkcję wiceprezesa . Od tamtego momentu poprawiła się infrastruktura, przynajmniej na tyle, aby pozwalała nam na sukcesy sportowe. Następnie skupiliśmy się na aspekcie sportowym – zatrudnienie trenera Grzegorza Bacy było kolejnym motorem napędowym, tworzącym podstawę drużyny, która rozwija się do dziś. Oczywiście w kolejnych sezonach nie było łatwo. Z różnych przyczyn prywatnych i zawodowych zrezygnowali Grzegorz Baca i Sławomir Sakłak. To był okres, w którym zajmowaliśmy dwa razy 6. miejsce. Obecnie razem z prezesem Kazimierzem Morysem, Andrzejem Leśniakiem i trenerem Danielem Popielą kontynuujemy rozwój klubu, a teraz cieszymy się z historycznego awansu klubu do ligi okręgowej na 50-lecie jego istnienia.

– W sezonie 2023/24 zespół zdominował rywalizację w brzeskiej Klasie A i szybko zapewnił sobie awans. Co było największymi atutami Spółdzielcy i pozwoliło zdystansować konkurencję?

– Myślę, że naszymi największymi atutami jest posiadanie jakościowych i doświadczonych zawodników w swoich szeregach. Cała liga znała nasz potencjał patrząc przez pryzmat poprzedniego sezonu, gdzie zdobyliśmy aż 114 bramek, dlatego też od początku czuliśmy się mocni. Były nawet głosy, że ligę możemy przegrać wyłącznie sami ze sobą, ale tutaj kluczową rolę odegrał nasz trener Popiela, który sprowadzał nas na ziemię i pracował nad naszą koncentracją. Mimo wygrania ligi był to dla nas trudny, wymagający sezon. Wiele zespołów grało przeciwko nam mocno defensywnie, czyli bardzo nisko broniło, nastawiało się na grę z kontrataku, szukało swoich szans po stałych fragmentach gry. To powodowało, że w ataku mieliśmy bardzo mało miejsca i czasami błysk indywidualnych umiejętności decydował o tym, że wygrywaliśmy mecz. Ważna była koncentracja oraz cierpliwość w przygotowaniu kolejnych ataków. Ostatecznie oceniam, że poradziliśmy sobie bardzo dobrze, dzięki czemu teraz możemy grać w „okręgówce”.

– Jak dużej różnicy poziomu sportowego rywali się spodziewacie? Stawiacie sobie jakiś konkretny cel na ten sezon?

– Na pewno spodziewamy się dużo lepszej organizacji drużyn z „okręgówki” pod względem podejścia do meczu i samego przygotowania do niego. Był przypadek w zeszłym sezonie, gdy przyjechała do nas drużyna 15 minut przed meczem. Mieli czas jedynie na szybką rozgrzewkę, bo po chwili zaczął się mecz. W wyższej lidze jestem przekonany, że takich zdarzeń już nie będzie. Spodziewamy się drużyn lepiej przygotowanych pod względem taktycznym, technicznym i oczywiście fizycznym. Nie nakreśliliśmy sobie z góry jakiś konkretnych celów – chcemy pokazać, że Spółdzielca Grabno umie zagrać ładną, techniczną piłkę i po prostu cieszyć się grą. O tym, że z każdym będziemy będziemy grać o 3 punkty nie musze nikogo przekonywać, bo nie czujemy się gorsi jako beniaminek ligi. Jesteśmy podekscytowani grą z mocniejszymi przeciwnikami.Gdzie nas to zaprowadzi, zobaczymy za kilka miesięcy.

– Historyczny sukces w roku, w którym klub świętuje 50 lat istnienia musi smakować wyjątkowo. Jak udały się uroczystości z tej okazji?

– To prawda – historyczny awans i jubileusz 50-lecia istnienia klubu w jednym roku to wyjątkowy zbieg okoliczności z czego bardzo się cieszymy. Każdy klub chce grać w jak najlepszych rozgrywkach i osiągać sukcesy, a wejście do „okręgówki” to niewątpliwie dla nas powód do dumy. Jubileusz uczciliśmy organizując specjalną uroczystość. Składała się ona z części oficjalnej i nieoficjalnej. Podczas tej pierwszej przedstawiliśmy historię naszego klubu, wręczyliśmy odznaczenia i nagrody. Później rozegraliśmy symboliczny mecz pomiędzy naszą akademią, a byłymi zawodnikami, trenerami oraz zasłużonymi działaczami. Było mnóstwo świetnej zabawy. Oczywiście przygotowaliśmy też obiad dla zaproszonych gości, a na zakończenie uroczystości przewidzieliśmy zabawę taneczną dla wszystkich sympatyków i kibiców Spółdzielcy Grabno. Możliwość integracji między pokoleniami była dla nas ważna i to na pewno się udało, bo zabawa trwała do późnych godzin nocnych.

– Sezon w klasie okręgowej rozpoczęliście od porażki, ale z teoretycznie mocnym rywalem, jakim jest Rylovia. Jakie są Pana spostrzeżenia po inauguracji? Postawa drużyny napawa optymizmem mimo niekorzystnego rezultatu, czy może pojawiło trochę zniechęcenia?

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że zaczynamy nowy sezon od zmagań z jednym z faworytów do wygrania ligi, dlatego wydaje mi się, że podeszliśmy do tego spotkania dosyć ostrożnie. Drużyna Rylovi miała lekką przewagę optyczną, jednak niewiele z niej wynikało. Gra toczyła się głównie w środku pola, gdzie obie drużyny chciały cierpliwie konstruować swoje akcje. Wychodziło nam to całkiem nieźle i uważam, że z każdą minutą łapaliśmy pewność siebie, jednak wszystko skomplikowała czerwona kartka naszego napastnika w 40 minucie. Od tego momentu musieliśmy grać w osłabieniu i jeszcze bardziej uważać. W efekcie – co zrozumiałe – skupiliśmy się na defensywie. Nasza obronna była szczelna niestety tylko do 68 minuty, bo właśnie wtedy straciliśmy pierwszego gola. Co ciekawe – stracony gol nas nie podłamał, a wręcz mam wrażenie, że zdjął z nas presję i zaczęliśmy poważnie zagrażać bramce przeciwnika. Trafiliśmy nawet w poprzeczkę, ale zamiast wyrównać stan spotkania to nadzialiśmy się na kontrę i zamiast 1:1 było 0:2. Zaraz po tym przeciwnik również otrzymał czerwoną kartkę i strzeliliśmy bramkę na 1:2. Złapaliśmy wiatr w żagle, ale niestety mecz zaraz się zakończył i musieliśmy pogodzić się ze stratą punktów. Ogólnie uważam, że zaprezentowaliśmy się pozytywnie i postawiliśmy się mocnej drużynie Rylovii. Z optymizmem patrzę na kolejne spotkania, gdzie będziemy oczywiście grać o 3 punkty.

Rozmawiał Mateusz Filipek

zdjęcie: Spółdzielca Grabno

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *