Piłka ręczna. Ostatnia akcja dała przełamanie. MOSiR w końcu zwycięski

415 0

Po tygodniach porażek, nad zawodnikami MOSiR Bochnia w końcu wyjrzało Słońce. Choć mecz zakończył się już po zmroku. Po emocjonującym, momentami porywającym meczu bochnianie pokonali 41-40 Siódemkę Mysłowice zdobywając ostatnią bramkę tuż przed syreną kończącą zawody. 

 

MOSiR Bochnia – MKS WiRy Siódemka Mysłowice 41-40 (21-22)

MOSiR: Marek Gondek, Jakub Pieprzyca – Maciej Grech 14, Bartosz Kołodziej, Bartosz Batko 7, Bartłomiej Jonak 4, Olaf Budyś 2, Oskar Pabian 1, Dominik Norek 1, Bartosz Kokoszka 1, Kacper Zając, Jakub Dyga, Aleksander Paluch, Adam Kłósek.
Siódemka: Kamil Juranek, Mateusz Zięba, Grzegorz Paluch – Rafał Sikora 11, Olaf Kurzyniec 7, Jakub Jawor 7, Oktawiusz Jarząbek 3, Michał Myszor 2, Łukasz Kościuk 2, Bartosz Bagiński 2, Wiktor Bulka 2, Beniamin Soboszek 1, Filip Gnyp 1, Piotr Kijowski 1, Szymon Pawełek 1, Marcin Zoleński

Kary 12′-12′

Mecz toczony był przez niemal 60 minut w bardzo tempie. Obie ekipy postawiły na atak, czyli to w czym czuły się dobrze. Gospodarze imponowali dynamiką, wybieganiem, młodzieńczą fantazją, goście doświadczeniem i siłą fizyczną. Postawni zawodnicy z Mysłowic rozbijali nieporadne próby blokowania ze strony MOSiR-u, z kolei szybcy, zwrotni gospodarze gubili swoją ruchliwością statycznych dość zawodników z Mysłowic.  Do przerwy zobaczyliśmy aż 43 bramki, o jedną lepsi byli goście.  Po zmianie stron oba zespoły starały się utrzymać wysokie tempo spotkania. Co naturalne, z upływem czasu zaczęło ono spadać. A rzucający zaczęli przegrywać pojedynki z bramkarzami, którzy w pierwszej połowie byli niemiłosiernie pokonywani przez przeciwników. Kapitalne parady przypadły w udziale Markowi Gondkowi. W jednej z akcji trzykrotnie i to w jednej akcji wybronił strzały rywali. To jego zasługa, że w momencie chwilowego kryzysu zespołu Łukasza Gicali, rywale nie odrobili strat i nie wyszli na prowadzenie. Odrobili, gdyż na szęśc minut przed końcem meczu MOSiR prowadził 40-36. Co więcej miał kilka znakomitych sytuacji na zamknięcie meczu, ale…. zawiodła skuteczność lub pojawiały się błędy przy oddawaniu rzutów. Motorem napędowym MOSiR-u było trio: Maciej Grech, autor aż czternastu trafień, któremu towarzyszyli filigranowy rozgrywający Bartosz Kołodziej (osiem trafień) oraz skrzydłowy Bartosz Batko (siedem trafień).  Kluczowe wydarzenia dla losów meczu rozegrały się na przestrzeni ostatnich 140 sekund. To właśnie wtedy rzucający Grech trafił piłką w twarz bramkarza gości i powędrował na ławkę kar. Przyjezdni odrobili straty na pół minuty przed końcem meczu. To, co wydarzyło się wówczas zaskoczyło obserwatorów i uczestników spotkania. Grający w przewadze goście zostali ukarani dwiema karami dwuminutowymi za brutalny faul na Kołodzieju oraz dyskusje z sędzią. Do gry wrócił na ostatnie 20 sekund Grech. Bochnianie mając dwóch zawodników przewagi przeprowadzili płynną akcję, po której decydujący o losach meczu rzut oddał, na dwie sekundy przed końcem spotkania, Bartłomiej Jonak. Chwilę potem wszyscy zawodnicy MOSiR-u znaleźli się na parkiecie ciesząc się z wygranej, która przyszła po ponad 140 dniach posuchy.

Co przed bochnianami? W pierwszy weekend marca zagrają na wyjeździe z SMS ZPRP III Kielce, a w kolejny podejmą SPR Grunwald Ruda Śląska. Czekamy z niecierpliwością na kolejne występy młodzieży MOSiR.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *