Klasa okręgowa. Tomasz Rogóż (Szreniawa Nowy Wiśnicz): Brawo dla całej drużyny

670 0

Za Szreniawą Nowy Wiśnicz najlepsza runda od powrotu na poziom Klasy okręgowej, ponieważ zajęła na jej koniec wysokie 4. miejsce. Swoje pierwsze półrocze na stanowisku trenera zespołu podsumował w rozmowie z nami Tomasz Rogóż.

– Za Panem pierwsze miesiące w roli trenera Szreniawy. Czy jest Pan zadowolony z tego, jakie wyniki osiągnęła w rundzie jesiennej i jak prezentowała się na boisku?

– Założeniem na pierwszą rundę było znaleźć się w pierwszej piątce, co się udało, więc jesteśmy zadowoleni. Wygraliśmy 9 meczów zdobywając 27 punktów i tylko mamy niedosyt, że nie udało się nam wygrać lub zremisować z którąś z drużyn ze ścisłej czołówki, bo na pewno nie byliśmy w tych meczach gorsi. Z drużyny jestem bardzo zadowolony, zarówno z frekwencji, jak i zaangażowania. Jeśli to się w zimie nie zmieni, w co bardzo wierzę, to po okresie przygotowawczym stać nas na jeszcze lepsze wyniki.

– Jak w ogóle zaczęła się Pana przygoda ze Szreniawą? Od początku był Pan zdecydowany żeby objąć ten zespół? W poprzednich latach był on najwyżej ligowym średniakiem, któremu daleko było do walki o czołowe pozycje.

– Propozycja od prezesa Szreniawy przyszła z początkiem lipca i nie ukrywam, że byłem nią zaskoczony. Wtedy jeszcze formalnie byłem trenerem Strażaka Mokrzyska, ale wszyscy zainteresowani wiedzieli, że długo tam już nie zostanę. Lubię nowe wyzwania, a po rozmowie z prezesem i osobami które są blisko klubu zyskałem poczucie, że można stworzyć fajna drużynę, która powalczy o coś więcej niż tylko o utrzymanie w lidze.

– Drużynę przejął Pan w dość specyficznych okolicznościach. Z poprzednimi trenerem Marcinem Motakiem pracowała przez blisko dekadę, przeszła drogę z Klasy B do „okręgówki”, a w ostatnich latach miała mocno określony styl. Traciła bardzo mało bramek, ale z drugiej strony sama je też rzadko zdobywała. Rozpoczynając z nią pracę, brał Pan pod uwagę przyzwyczajenia zawodników i dorobek poprzednika? Co udało się dodać lub zmienić, że wyniki są tak dobre?

– Tak, trener Motak na pewno zrobił dużo dobrego dla klubu przez te wszystkie lata, przez które pracował w Wiśniczu. Ja oceniając potencjał drużyny po pierwszych treningach chciałem, żebyśmy grali odważnie i ofensywnie. Grając w ten sposób stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji bramkowych, ale też powstało większe ryzyko utraty bramki szczególnie po kontrach przeciwnika. Mnie cieszy, że chłopcy chcą tak grać i jak widać po wynikach, wykonują to z całkiem niezłym skutkiem.

– Rozpoczęliście sezon ligowy od dwóch zwycięstw, jednak potem przyszła porażka z Beskidem w Pucharze Polski i trzy ligowe przegrane. Od tamtego momentu zanotowaliście 7 zwycięstw i tylko jedno potknięcie w szalonym meczu z Błyskawicą.
Te serie to w większym stopniu efekt wahań Waszej formy, czy po prostu trudności terminarza w danym momencie?

– Mieliśmy słabszy moment, jeśli chodzi o wyniki, natomiast jeśli chodzi o samą grę zespołu, to nie wyglądało to źle. Uważam, że w każdym z tych przegranych meczów nie byliśmy drużyna gorszą. Na pewno zawodziła skuteczność i traciliśmy tak zwane głupie bramki, co niestety przytrafiło się z drużynami z czołówki więc efekt był taki że nie zdołaliśmy zdobyć żadnych punktów…

– Koniec rundy to już Wasz popis. Dobre wyniki to pokłosie tego, że udało się Wam rozwinąć wyrazie w jakimś aspekcie już w czasie trwania rundy, czy może po prostu byliście we wszystkim nieco lepsi niż wcześniej, a przy okazji uniknęliście wspomnianych przez Pana błędów?

– Po meczu z Proszówkami zmieniliśmy ustawienie i przeszliśmy na grę trójką obrońców. Większą uwagę zwróciliśmy na zabezpieczenie środka pola po stracie piłki i asekuracje. Na pewno też było mniej błędów indywidualnych w obronie. Co do gry w ofensywie, to fajnie, że zawodnicy każdej formacji zaczęli strzelać bramki, począwszy od napastników, na obrońców kończąc. Bardzo dużą rolę odegrali ci, którzy wchodzili z ławki, dawali dużo jakości tej drużynie i najczęściej to oni ustalali końcowy wynik meczu. Brawo dla całej drużyny.

– Jak ogólnie ocenia Pan poziom rywalizacji w tej rundzie? Któraś drużyna wyjątkowo Pana zaskoczyła dobrą grą?

– Jeśli chodzi o poziom rywalizacji, to był adekwatny do ligi. Miejsca poszczególnych drużyn w tabeli są też generalnie adekwatne do do poziomu i potencjału, jaki prezentują aktualnie. Dla nas najtrudniejszy mecz to był z Rylovią. Ciężko się nam z nimi grało, ale spokojnie, jeszcze mamy rewanż.

Rozmawiali Marcin Kalinowski i Mateusz Filipek

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *