BSF ABJ Powiat Bochnia od wygranej rozpoczął rywalizację w sezonie 2023/24. Po szalonym meczu bochnianie ograli na wyjeździe We-Met Kamienica Królewska.
We-Met Kamienica 5-6 (4-4) BSF ABJ Powiat Bochnia
Mateusz Wesserling 2′, 17′, Milinton Tijerino 13′, Błażej Wenta 15′, Mateusz Madziąg 38′ (k.) – Mainor Cabalceta 1′, 36′, Sebastian Leszczak 2′, Łukasz Biel 13′, Pedro Pereira 20′, 30′
Mecz rozpoczął się od błyskawicznej wymiany ciosów. Bochnianie szybko objęli prowadzenie po odbiorze w środkowej strefie i składnym kontrataku. Po wymianie podań z Sebastianem Leszczakiem pierwszego gola w sezonie zdobył Minor Cabalceta. We-Met nie pozostał dłużny. Tym razem Cabalceta dość nieporadnie próbował zatrzymać atak gospodarzy, co wykorzystał Mateusz Wesserling. Znany choćby z występów w AZS-ie UG Gdańsk oraz Red Devils zawodnik posłał piłkę między nogami Kevina Kollara. Na szczęście BSF błyskawicznie odzyskał prowadzenie. Tym razem na prawym skrzydle piłkę przyjął Leszczak i z ostrego kąta zaskoczył bramkarza ekipy gospodarzy. W kolejnych minutach obie strony starały się utrzymać wysokie tempo gry. Okazje do zdobycia drugiej bramki dla We-Metu mieli choćby ponownie Wesserling a także Kewin Sidor.
BSF stosował z kolei wysoki pressing, momentami zakładając go aż pod polem karnym rywali. Miejscowi wyrównali po błędzie Kevina Kollara, który stracił piłkę na przedpolu, co wykorzystał Milinton Tijerino. I tym razem prowadzony pod nieobecność Antuna Bacicia przez Janusza Piątka zespół potrzebował zaledwie chwilę, by powrócić na prowadzenie. Po podaniu Arkadiusza Budzyna gola zdobył Biel. Odpowiedź We-Metu przyszła jednak także dość szybko, bo Błażej Wenta przepchnął Budzyna, obrócił się z piłką i pokonał Kollara.
Na nieco ponad trzy minuty przed końcem to We-Met zdołał objąć prowadzenie, gdy Po pięknej, składnej akcji Wesserling posłał piłkę do bramki. Asystę zanotował Tijerino, który w ten sposób kolejny raz skarcił swój były zespół. Teraz to BSG znalazł się pod presją. Okazję po sprytnym rozegraniu rzutu z autu miał Surmiak, ale nie sięgnął piłki po dograniu Leszczaka. Nie był to jednak koniec emocji w pierwszej połowie, bo tuż przed końcem Pedro Pereira odebrał piłkę, zagrał do Cabalcety i po wymianie podań skierował piłkę do bramki równo z syreną kończącą szaloną pierwszą połowę. Wynik 4:4 zwiastował ogromne emocje w drugiej części.
Obie drużyny szybko mogły zodbyć kolejne gole. Najpierw okazję miał Cabalceta, w odpowiedzi jedynie w słupek trafił Tijerino. Niedługo później szansę miał również bardzo aktywny Mera. W 28. minucie po szybkim ataku Przybył zwiódł Tijerino a następnie uderzył na bramkę, ale bramkarz odbił jego strzał, dobitkę Cabalcety oraz kolejną próbę Przybyła. Po dłuższej chwili bez gola to BSF przełamał impas. Lukę w obronie znalazł Pedro Pereira wyprowadził BSF na prowadzenie. Chwilę później fantastycznie przy piłce utrzymał się Cabalceta, a następnie zagrał do Leszczaka i w tempo wyszedł na pozycję, podwyższając na 6-4. Mecz nie został jednak jeszcze rozstrzygnięty.
Na nieco ponad dwie minuty przed końcem Pereira został trafiony w rękę w polu karnym. Ta po dobitce wpadła do bramki, ale sędziowie przerwali grę, podyktowali rzut karny i ukarali gracze BSF-u czerwoną kartką. Mateusz Madziąg wykorzystał okazję i znów We-Met tracił do bochnian tylko gola. Gospodarze zaatakowali, ale BSF bronił się szczęśliwie. Dwa razy dobrze spisał się Kollar, rehabilitując się za błędy z pierwszej połowy. Ostatecznie BSF utrzymał skromną przewagę i wygrał niezwykle emocjonujący mecz. Przy okazji drużyna przerwała passę spotkań bez zwycięstwa.
Autor: Mateusz Filipek