Remisem 3-3 zakończyło się spotkanie 2. kolejki IV ligi piłkarskiej, w którym beniaminek tych rozgrywek – BKS Bochnia podejmował w sobotni wieczór Beskid Andrychów. Gole dla bocheńskiego zespołu strzelili: Oleksandr Andruszko , Mariusz Łyduch oraz Michał Tomala 90’+4′.
BKS Bochnia – Beskid Andrychów 3-3 (1-1)
Bramki: Daniel Budka 30′, Patryk Koim 80′, Dawid Nagi 90’+2′ – Oleksandr Andruszko 40′, Mariusz Łyduch 77′, Michał Tomala 90’+4′
żółte kartki:
czerwona kartka: Michał Tylek 4′
BKS: Hubert Makowski – Krzysztof Mazur, Kacper Wolicki, Daniel Bukowiec – Kacper Klimek, Mariusz Łyduch (90′ Dawid Pilch), Dawid Kasza, Artur Majcher (52′ Jakub Bielski) – Marcin Kołton (60′ Bartosz Tokarczyk), Oleksandr Andruszko, Mirosław Tabor (80′ Michał Tomala).
Beskid: Kacper Zaremba – Dawid Nagi, Artur Mizera, Michał Tylek, Tomasz Kaczmarczyk, Daniel Budka, Jakub Ryszka (63′ Patryk Koim), Patryk Matysek (68′ Wiktor Kołodziej), Dariusz Kapera, Filip Kasiński, Szymon Wróblewski (46′ Miłosz Koczur).
Pierwszy mecz BKS przed własną publicznością w sezonie 2023/2024 przyniósł wiele emocji. Bochnianie po zwycięskiej inauguracji w Maniowach zagrali z Beskidem, który pierwszy mecz sezonu przegrał z Kalwarianką.
Mecz zaczął się bardzo dobrze dla bochnian. Już w 4 minucie faulowany był, tuż przed polem karnym gości, Mirosław Tabor wychodzący sam na sam z Zarembą. W efekcie defensor przyjezdnych – Michał Tylek otrzymał czerwoną kartkę. Przewaga jednego zawodnika nie przyniosła przez długie minuty efektów w postaci zyskania przez gospodarzy wyraźnej przewagi. Owszem BKS był częściej przy piłce, jednak grał zbyt wolno, zbyt przewidywalnie. Korzystali z tego goście mądrze przesuwając swoje formacje zamykając korytarze dla bocheńskich skrzydeł. Z tego też powodu mało było piłek dogrywanych do zawodników ofensywnych zespołu trenera Damiana Rębisza.
Co gorsza w 30 minucie to goście zadali celny cios. Wykorzystali rzut rożny, po którym do piłki dopadł Daniel Budka i strzałem z bliskiej odległości wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Utrata bramki podziałała motywująco na bochnian, którzy przyspieszyli grę i zaczęli zyskiwać przewagę na skrzydłach. Widać to było po postawie Kacpra Klimka, który po początkowych niewyraźnych minutach nabrał pewności siebie i starał się indywidualnymi akcjami rozrywać defensywę gości. W 35 minucie bochnianie mogli wyrównać. Po akcji opartej na kilku szybkich podaniach, zagranej na 5 metr piłki nie wykorzystał Marcin Kołton, który przegrał pojedynek z Zarembą. Pięć minut później był już remis. Bliźniaczo podobna akcja do tej z 35 minuty umożliwiła Oleksandrowi Andruszce oddanie z bliska strzału, po którym blisko 200 kibiców zgromadzonych na stadionie przy Parkowej krzyknęło z radości.
Druga połowa była słabsza w wykonaniu obu zespołów. O ile Beskidowi nie ma się co dziwić, gdyż jeden punkt w perspektywie gry kolejnych kilkudziesięciu minut z zawodnikiem mniej, był cenną zdobyczą. Dlatego też przyjezdni starali się skutecznie wybijać z rytmu bochnian. Ci z kolei nie mogli ewidentnie znaleźć sposobu na głębszą defensywę Beskidu. O ile zawodnicy BKS nie potrafili rozmontować defensywy gości po akcjach, o tyle zadali cios po stałym fragmencie gry. W 78 minucie rzut wolny zza prawego narożnika pola karnego wykonywał Mariusz Łyduch. Kapitan BKS uderzył mocno w światło bramki. Lotu piłki nie przeciął żaden z zawodników, łącznie z zaskoczonym takim obrotem spraw bramkarzem Beskidu. BKS wyszedł na prowadzenie. Wydawało się, że teraz nic złego stać się gospodarzom nie może.
Zaledwie dwie minuty później, goście przeprowadzili efektowną i , jak się okazało, efektywną akcję prawą stroną zakończoną podaniem do Patryka Koima, który strzałem z kilku metrów pokonał Huberta Makowskiego. Goście, po wyrównaniu, nadal skutecznie blokowali ofensywne próby gospodarzy. Przyszła 90 minuta, w której arbiter poinformował, że przedłuża mecz o 5 minut. W drugiej z nich z własnej połowy rzut wolny wykonywał Zaremba. Zagrał długą piłkę w pole karne BKS. Tam piłka spadła pod nogi Dawida Nagiego, który sytuacyjnym strzałem zaskoczył zawodników BKS-u. Radość ze zwycięstwa Beskidu była jednak przedwczesna. Dwie minuty później po serii dośrodkowań w pole karne rezerwowy Michał Tomala wykorzystał błąd Zaremby, który zbyt późno ruszył do dośrodkowania i strzałem głową skierował piłkę do opuszczonej bramki.
Dzięki tej bramce BKS wyszarpał punkt, który zwiększył dorobek beniaminka do 4 „oczek”. Już w najbliższą środę bochnianie zmierzą się, w ramach 3. serii spotkań, na wyjeździe z Wolanią.