Wiele emocji dostarczyli kibicom piłkarze drużyn walczących o awans do bocheńskiej A klasy. W Chronowie Gryf podejmował KR Jodłówkę. Gospodarze mimo, że prowadzili 3-0 zremisowali tracąc trzeciego gola w doliczonym czasie gry.
Gryf Chronów – KR Jodłówka 3-3 (3-2)
Bramki: Adrian Adamski, Paweł Borowiec 2 – Sebastian Nowak, Emanuel Dudziak, Nikodem Śnieg.
Gryf (skład wyjściowy): Dawid Kokoszka – Michaiło Jurijczuk, Sebastian Sułkowski, Igor Ścisło, Adam Żmuda, Janusz Topka, Krzysztof Janik, Serhij Bianow, Paweł Borowiec, Jakub Maciaś, Adrian Adamski.
Jodłówka: (skład wyjściowy): Nikodem Śnieg – Adam Kmieć, Piotr Pukrop, Sebastian Nowak, Tomasz Rynduch, Emanuel Dudziak, Piotr Kita, Krzysztof Krokosz, Piotr Sobaś, Krzysztof Wąsik, Bartłomiej Nosal.
W niedzielę na stadionie w Chronowie odbył się mecz na szczycie bocheńskiej B klasy. Rywalizował miejscowy Gryf i KR Jodłówka. Oba zespoły zdecydowanie prowadzą w ligowej klasyfikacji z takim samym dorobkiem punktowym 25 punktów (trzecia w tabeli Polanka Nieszkowice przed tym spotkaniem traciła do prowadzącego duetu aż 7 punktów) i rywalizują zawzięcie o miejsce premiowane awansem do wyższej klasy rozgrywkowej.
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy już w 4 minucie wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się już w 4 minucie debiutujący w Gryfie, wypożyczony z Poręby Spytkowskiej, Paweł Borowiec. Po niespełna 30 minutach ten sam zawodnik miał już na koncie dublet. Pomocnik był najlepszym zawodnikiem niedzielnego spotkania nie tylko strzelając dwie bramki, ale także wybijając się zdecydowanie ponad poziom tego pojedynku. Wcześniej jednak gola na 2-0 strzelił Adrian Adamski.
Goście otrząsnęli się po trzech powalających na deski ciosach i jeszcze przed przerwą zdobyli dwa gole autorstwa Sebastiana Nowaka i Emanuela Dudziaka. Mogli nawet doprowadzić remisu, jednak nie wykorzystali rzutu karnego. Los jednak im sprzyjał. W 43 minucie bezpośrednią czerwoną kartkę obejrzał Michaiło Jurijczuk za wulgarną agresję słowną wobec sędziego i… zaczęły się jeszcze większe emocje.
Na początku drugiej połowy meczu wydawało się, że wszystkie kataklizmy spadły na Gryfa. Kontuzji doznał bramkarz Dawid Kokoszka, a zastąpił go nominalny stoper Marcin Żmuda. Goście próbowali wykorzystać przewagę jednego zawodnika próbując stwarzać zagrożenie pod bramką Żmudy. Robili to jednak opieszale, w sposób ułatwiający bronienie się Gryfowi. Na bardzo wąskim boisku próbowali bezpośrednich zagrań z własnej linii obrony w strefę obronną Gryfa pomijając swoją linię pomocy oraz dobrze funkcjonującą drugą linię chronowian. Podania te były skutecznie przechwytywane przez gospodarzy, którzy wybijając futbolówkę daleko od własnego pola karnego łatwo wybijali z rytmu przyjezdnych. Jeśli już ekipa z Jodłówki próbowała ataku po ziemi i wprowadzała piłkę cierpliwym atakiem pod bramkę rywali, to zazwyczaj oddawano strzały z nieprzygotowanych pozycji, którym brakowało precyzji bądź też siły. Warto podkreślić ofiarną grę gospodarzy w tej strefie boiska. Z czasem, gdy przyjezdni odkrywali się atakując coraz większą ilością zawodników, Gryfici stworzyli sobie okazje do zamknięcia meczu. Nie wykorzystali ich, za co boleśnie zapłacili w końcówce spotkania. W 88 minucie goście mieli rzut wolny. Po bezpośrednim uderzeniu z wolnego przez bramkarza Nikodema Śniega, piłka obiła poprzeczkę. Nastąpiło oblężenie bramki gospodarzy. Raz po raz goście bili rzuty rożne, wyrzucali piłkę z autu (co przy rozmiarach boiska w Chronowie stanowi równie duże zagrożenie dla defensyw co rzuty rożne) trafiając dwukrotnie w obramowanie bramki Marcina Żmudy. W końcu jednak, w 95 minucie popełnił błąd. Ponownie piłkę z rzutu wolnego uderzył Śnieg, a stojący miedzy słupkami Gryfa Żmuda zbyt daleko wyszedł z bramki aby przechwycić futbolówkę. Ta, uderzona z właściwą siłą, przeleciała nad nim i ugrzęzła w siatce.
Minutę później sędzia zakończył zawody. Remis, który po 30 minutach gry nie wydawał się być możliwym dla rozpędzonych gospodarzy, pozostawił status quo na szczycie ligowej klasyfikacji.