BSF ABJ Powiat Bochnia zremisował 2-2 z Widzewem Łódź w spotkaniu 22. kolejki. Choć bez wątpienia bochnianie celowali w zwycięstwo, to tak naprawdę mogą czuć ulgę, że uniknęli porażki, ponieważ zagrali przeciętnie i do samego końca musieli odrabiać stratę.
BSF ABJ Powiat Bochnia – Widzew Łódź 2-2 (1-2)
Adam Wędzony 8′, 40′ – Wiaczesław Kożemjaka 12′, Daniel Krawczyk 19′
BSF: Krystian Jaszczyński, Kevin Kollar – Arkadiusz Budzyn, Adam Wędzony, Piotr Matras, Minor Cabalceta, Dani Blanco, Milinton Tijerino, Marcin Czech, Wojciech Przybył, Andrzej Musiał, Bartłomiej Piórkowski. Trener: Klaudiusz Hirsch.
W tym spotkaniu ekipa trenera Klaudiusza Hirscha nie mogła pozwolić sobie na przegraną. W przypadku niepowodzenia łodzianie zrównaliby się z nimi punktami, a do tego jeszcze mogłaby stopnieć ich przewaga nad kolejnymi zespołami. BSF rozpoczął całkiem nieźle, a w 8. minucie prowadzenie zapewnił mu Adam Wędzony. Niestety dla bochnian, nie zdołali pójść za ciosem, za to goście rozkręcali się z każdą minutą. Potrzebowali czterech, aby doprowadzić do remisu, a po dograniu Jana Dudka i błędzie obrony trafienie zanotował Wiaczesław Kożemjaka. Potem to oni nadal posiadali inicjatywę, często zagrażając bramce bronionej przez Kevina Kollara. Nieco ponad minutę przed przerwą łodzianie przeprowadzili świetny atak. Piłka po długim podaniu trafiła do Daniela Krawczyka, a rekordzista Ekstraklasy pod względem zdobytych bramek przyjął ją, zwiódł obrońcę i Kevina Kollara, a następnie posłał do pustej bramki. Cios otrzymany tuż przed przerwą był bolesny.
Trener Hirsch zdecydował, że w drugiej części miejsce Kollara zajmie Krystian Jaszczyński. To było dobre posunięcie, ponieważ znajdujący się ostatnio w solidnej formie bramkarz zanotował bardzo dobry występ, broniąc kilka groźnych strzałów. Problem bochnian polegał na tym, że sami kreowali niewiele dogodnych okazji, a jeśli już udało się im oddać celny strzał, to dobrze bronił młody Maciej Nasiłowski. Czas nieubłaganie uciekał, a gracze BSF-u nie mogli znaleźć pomysłu na rozmontowanie szczelnej obrony Widzewa. Na domiar złego mogli jeszcze stracić kolejną bramkę, gdy Dani Blanco nie zdołał wybić głową piłki po długim podaniu, jednak Krawczyk przegrał pojedynek z Jaszczyńskim. W końcu bochnianie musieli podjąć jeszcze większe ryzyko i na 3 minuty przed końcem rozpoczęli grę z wycofanym bramkarzem. Początkowo nie przyniosło to żadnego pozytywnego rezultatu. BSF długo, ale zbyt wolno rozgrywał piłkę po obwodzie, a dobrze ustawieni rywale przesuwali się, blokując kolejne strzały lub próby dogrania piłki pod samą bramkę. Wydawało się, że w końcu do wyrównania doprowadzić będzie mógł Cabalceta, ale w ostatniej chwili został powstrzymany. Bochnianom została ostatnia szansa. Piłka trafiła na lewą flankę do Wędzonego, a ten następnie zagrał ją w kierunku bramki, gdzie powinien wbiegać któryś z jego kolegów. Ta jednak, ku zdumieniu rywali, przeleciała pomiędzy nogami Dudka i wpadła bezpośrednio przy słupku, a gracze BSF-u i kibice mogli cieszyć się z doprowadzenia do remisu.
Podział punktów na pewno nie satysfakcjonuje drużyny trenera Hirscha, ale jest o wiele lepszy niż porażka. Bochnianie utrzymają 8. miejsce niezależnie od wyników pozostałych spotkań, a Widzew ma wciąż o 3 „oczka” mniej. Trudno jednak stwierdzić, by bochnianie byli choćby o mały krok bliżej zapewnienia sobie gry w fazie play-off. Mogą już za to być w miarę spokojni o utrzymanie, bo trudno zakładać, że teraz wszystkie zespoły z dna tabeli zaczną regularnie zdobywać punkty.
Autor: Mateusz Filipek