Za nami pierwsza połowa sezonu 2022/23, a piłkarze mogą odpoczywać po intensywnej rundzie. W tej części na tapet weźmiemy zespoły reprezentujące nasz region w rozgrywkach V ligi. Każda z nich ostatnie kilka miesięcy będzie postrzegać zupełnie inaczej.
Tabela:
1. Watra Białka Tatrzańska 15 38 44-12
2. BKS Bochnia 15 35 42-21
3. Sokół Słopnice 15 33 29-17
4. Kolejarz Stróże 15 30 40-14
5. GKS Drwinia 15 28 34-21
6. Tarnovia Tarnów 15 22 23-19
7. Dunajec Nowy Sącz 15 20 19-17
8. GLKS Gromnik 15 20 22-21
9. Metal Tarnów 15 20 24-22
10. Orkan Szczyrzyc 15 19 27-37
11. Zalesianka Zalesie 15 18 30-39
12. Korona Niedzieliska 15 17 30-36
13. Dunajec Zakliczyn 15 13 24-42
14. Radłovia Radłów 15 10 14-32
15. Jarmuta Szczawnica 15 8 25-42
16. Tuchovia Tuchów 15 7 16-51
BKS Bochnia – 2. miejsce, 11 zwycięstw, 2 remisy, 2 porażki, gole: 42-21
Rozpoczynając latem swoją przygodę z zespołem z ul. Parkowej trener Wojciech Tajduś otrzymał jasny cel. Było nim oczywiście wywalczenie awansu do IV ligi, by rozbrat z tą klasą rozgrywkową trwał dla bochnian tylko rok. Początkowo ekipie szło jak po grudzie, bo choć na inaugurację uporała się z Orkanem Szczyrzyc (również spadkowiczem), to potem przegrała szalone spotkanie z Kolejarzem Stróże (4-5), jedynie zremisowała w Gromniku z GLKS-em (2-2) oraz nie sprostała Watrze Białka Tatrzańska (0-2). Po czterech spotkaniach mieli zaledwie 4 punkty i zajmowali odległe 12. miejsce. Od tego momentu ich gra przeszła zupełną metamorfozę, a wyniki uległy wyraźnej poprawie. W pozostałych jedenastu pojedynkach BKS odniósł aż 10 zwycięstw, a jedyny remis zanotował w pojedynku z dobrze spisującym się zespołem Sokoła Słopnice. Planów nie pokrzyżowała nawet kontuzja Krystiana Lewickiego, który powrócił do BKS-u po kilku latach. Od początku września bochnianie zdobyli 33 bramki, czyli dokładnie 3 na spotkanie, stracili ich z kolei w tym czasie tylko 10. Cenna dla nich była z pewnością zwłaszcza wyjazdowa wygrana w derbach Bocheńszczyzny z GKS-em Drwinia (3-1) w 13. kolejce. Ogólnie mogą pochwalić się drugim wynikiem, jeśli chodzi o zdobyte bramki (za Watrą) oraz szóstą obroną (razem z GKS-em Drwinia, za Watrą, Sokołem, Kolejarzem Stróże, Tarnovią i Dunajcem Nowy Sącz). Rundę zakończyli na dającej awans 2. pozycji i z pewnością mogą być optymistami przed nadchodzącą drugą połową sezonu. Na dokładkę wygrali jeszcze Puchar Polski w PPN Bochnia i awansowali do dalszej fazy. Oczywiście przed nimi bardzo dużo pracy, jednak są teraz wyraźnie na fali.
GKS Drwinia – 5. miejsce, 8 Z, 4 R, 3 P, gole: 34-21
Drwinianie, w przeciwieństwie do swoich lokalnych rywali, rozpoczęli sezon wyśmienicie. Po siedmiu kolejkach mieli na koncie 5 wygranych oraz 2 remisy i zasiadali w fotelu lidera. Potem przyszła porażka w hicie z Watrą (1-2), jednak wydawało się, że ekipa Łukasza Kuliga ma nadal wszystko pod kontrolą, bo w kolejnych dwóch starciach drwinianie odnieśli zwycięstwa bez straty choćby jednego gola, a Tuchovii wbili aż 6 bramek. W połowie października przyszło jednak załamanie formy, które było brzemienne w skutki. Dwa remisy oraz dwie porażki spowodowały, że drużyna spadła na 5. miejsce i traciła aż 10 punktów do Watry i 7 do BKS-u. Dopiero na koniec rundy drwinianie, nie bez kłopotów, uporali się z pogrążoną w kryzysie Radłovią (2-1). Na pewno mają czego żałować, bo choć w tabeli są wciąż dość wysoko, to jednak ich strata do najlepszych ekip jest już wyraźna. W tej sytuacji trudno ocenić rundę w ich wykonaniu jednoznacznie pozytywnie. Było nieźle, ale w pewnym momencie zapowiadało się, że będzie bardzo dobrze. Pozostał niedosyt.
Korona Niedzieliska – 12. miejsce, 4 Z, 5 R, 6 P, gole: 30-36
Drużyna Sławomira Zubla skazywana była przed rozpoczęciem sezonu na walkę o utrzymanie. Początkowo miała wyraźne trudności z regularnym punktowaniem, jednak z czasem jej odważna gra zaczęła przynosić coraz lepsze efekty. Zespół z Niedzielisk należy docenić za to, że zdobył 30 bramek, co jest 6. wynikiem w lidze – więcej zdobyło tylko pięć najlepszych ekip, a tyle samo Zalesianka Zalesie. Od wygranej z Radłovią w 8. kolejce drużyna zanotowała bilans dwóch wygranych, czterech remisów i tylko jednej porażki. Na wyróżnienie zasługują zwycięstwa z mocnym Kolejarzem Stróże (3-1) oraz z GLKS-em Gromnik (2-1), którymi zakończyła rundę. Tradycyjnie wyróżniająca się postacią był zwłaszcza grający trener Sławomir Zubel, który nadal jest postrachem dla obrońców przeciwnych zespołów. Choć zajmowane miejsce nadal jest dość niskie, to dziś Koronie bliżej do ekip zamykających górną część tabeli niż tych ze strefy spadkowej. Jeśli wiosną będzie prezentowała podobny poziom, to powinna szybko zapewnić sobie utrzymanie, a przy odrobinie szczęścia może nawet powalczy o coś więcej.
Radłovia Radłów – 14. miejsce, 3 Z, 1 R, 11 P, gole: 14-32
Za tą drużyną dramatycznie nieudana druga część rundy, przez co jej zawodnicy z pewnością chcą jak najszybciej oczyścić głowy i wiosną spróbować zrehabilitować się za nieudany okres. Zaczęło się całkiem obiecująco, bo w pierwszych sześciu kolejkach zanotowała po trzy zwycięstwa i porażki. Potrafiła pokonać Zalesiankę (3-1), mocnego Kolejarza Stróże (2-1) oraz Dunajec Nowy Sącz (2-0), przegrała z kolei z Orkanem Szczyrzyc (1-2), GLKS-em Gromnik (0-1) i Watrą Białka Tatrzańska (0-2). Nie miała więc łatwego terminarza, bo najsłabsza z tego grona Zalesianka zajęła 11. miejsce, a jeszcze oprócz Orkanu pozostałe ekipy zimową przerwę spędzą w górnej części tabeli. Potem Radłovię dopadł jednak potworny kryzys. Gra przestała się kleić, a błędy w obronie skutkowały stratą ważnych bramek. W 7. serii gier zdołała jeszcze zremisować 0-0 ze słabą Tuchovią, a potem zanotowała fatalną passę ośmiu porażek. Aż cztery spośród nich poniosła różnicą trzech lub więcej goli. Nikt nie miał takich problemów ze zdobywaniem bramek jak Radłovia – 14 trafień to najgorszy wynik w lidze. Obrona również przeciekała, a w miarę przyzwoite statystyki udało się zapewnić jedynie dzięki przyzwoitej grze na początku. Przed graczami niezwykle intensywna przerwa zimowa, jeśli tylko wierzą w utrzymanie. Bez tego nie uda się utrzymać, a drugi spadek z rzędu szybko stanie się faktem.
Autor: Mateusz Filipek