Remisem 3-3 zakończyło się spotkanie 4. kolejki Futsal Ekstraklasy, w którym MOKS Słoneczny Stok Białystok zmierzył się z BSF-em ABJ Powiat Bochnia. To bochnianie byli znacznie bliżej odniesienia zwycięstwa, bo dwukrotnie obejmowali prowadzenie, a przewagi utrzymali niemal do ostatniej sekundy.
MOKS Słoneczny Stok Białystok – BSF ABJ Bochnia 3-3 (0-1)
Adrian Citko 22′, Cristian Neme 33′, Ołeksandr Kołesnykow 40′ – Minor Cabalceta 10′, 27′, Milinton Tijerino 29′
BSF: Kevin Kollar, Krystian Jaszczyński – Arkadiusz Budzyn, Minor Cabalceta, Piotr Matras, Dani Blanco, Andrzej Musiał, Wojciech Przybył, Milinton Tijerino, Mateusz Waryłkiewicz, Adam Wędzony, Jakub Burkowicz. Trener: Klaudiusz Hirsch.
Mecz rozpoczął się po myśli podopiecznych trenera Klaudiusza Hirscha. Mocno aktywni byli zwłaszcza Kostarykanie: Minor Cabalceta i Milinton Tijerino. W 10. minucie świetnym dryblingiem przy końcowej linii boiska popisał się Adam Wędzony, który następnie dograł do Cabalcety, któremu pozostało jedynie dopełnić formalności. Gospodarze szukali okazji do odrobienia straty i byli bliscy osiągnięcia celu na sześć minut przed końcem pierwszej części, ale okazję sam na sam z Kevinem Kollarem zmarnował Ołeksandr Kołesnykow. W odpowiedzi BSF wyprowadził kilka groźnych ataków, ale do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Druga połowa dla odmiany rozpoczęła się lepiej dla miejscowych. W 22. minucie aktywny Kołesnykow wystawił piłkę nadbiegającemu Adrianowi Citce, a ten pokonał Kollara potężnym strzałem lewą nogą. Reakcja graczy BSF-u była jednak zdecydowana. Stworzyli sobie kilka okazji, a w końcu ponownie objęli prowadzenie po szybkim ataku. Piotr Matras uruchomił podaniem Cabalcetę, a ten płaskim strzałem zdobył swoją drugą bramkę. Chwilę później było już 3-1 dla bochnian. Odbiór w środkowej strefie zanotował Dani Blanco, a następnie podał do Tijerino, który oddał mocny strzał w stronę prawego rogu bramki. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce.
Dwubramkowe prowadzenie BSF-u nie utrzymało się długo, bo gospodarze ambitnie walczyli do samego końca. Na niespełna osiem minut przed końcem Kołesnykow dograł piłkę w pole karne do niepilnowanego Cristiana Neme, a ten wykorzystał wolną przestrzeń i pokonał bezradnego Kollara. Na ostatnie minuty miejscowi wycofali bramkarza, stawiając wszystko na jedną kartę. Ryzyko się opłaciło, bo w ostatniej akcji po dograniu Citki z ostrego kąta trafił Kołesnykow, dorzucając do dwóch asyst ważne trafienie. Trzeba ocenić, że w tej sytuacji raczej nieco lepiej mógł zachować się Kollar, bo gracz MOKS-u uderzał z bardzo trudnej pozycji.
Remis zanotowany w takich okolicznościach z pewnością nie może w pełni satysfakcjonować bochnian, jednak zdobyty punkt może okazać się całkiem cenny. Obecnie z dorobkiem siedmiu punktów zajmują niezłe 6. miejsce. MOKS ma o trzy oczka mniej i jest 10.
Autor: Mateusz Filipek