BKS Bochnia – Lubań Maniowy 1-2 (0-0)
Bramki: Krystian Lewicki 52′ – Arkadiusz Zawiślan 75′, Rusłan Skydan 87′.
żółte kartki: Skocz, Majcher – Robson, Kasperczyk.
BKS Bochnia: Szymon Cierniak – Jakub Jastrzębski, Jan Mazur, Bartłomiej Chlebek, Tomasz Rachwalski, Artur Majcher, Mariusz Łyduch, Krystian Lewicki, Dawid Pilch (80′ Sebastian Kaczmarczyk) – Vladimir Karp (75′ Dominik Juszczak), Hubert Skocz (70′ Marcin Ochlust).
Lubań Maniowy: Artur Świerad – Arkadiusz Zawiślan, Damian Mrówka, Patryk Duda, Quintanilha Robson (60′ Maciej Górecki), Mateusz Pluta, Damian Firek, Tomasz Magdziarczyk, Dias Andres (90′ Jandura Mirosław), Jakub Kasperczyk (82′ Skydan Rusłan), Kacper Kołodziej.
Pierwsza połowa meczu BKS z Lubaniem długo nie przynosiła emocji. Gra toczyła się w środkowej części boiska, a zmagania obu zespołów przypominały partię szachów. Licznie zebrani kibice mogli po 35 minutach wspominać jedynie dobrą sytuację Bartłomieja Chlebka. W końcówce jednak pierwszej odsłony, zawodnicy Marcina Manelskiego zaprezentowali kilka interesujących akcji, które powinny przynieść bramkowy efekt. Swoje sytuacje mieli najbardziej wysunięci w taktyce Manelskiego, Hubert Skocz oraz debiutujący przed bocheńską publicznością – Vladimir Karp. Groźnie na bramkę strzelali Mariusz Łyduch oraz Tomasz Rachwalski. Mimo, że pierwsza część gry nie przyniosła bramek, ostatnie jej minuty dawały nadzieje na korzystne dla bochnian rozstrzygniecie starcia z trzecim zespołem obecnego sezonu IV ligi.
Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji. A jej początek wiele radości w ekipie z Solnego Grodu. W 52 minucie Krystian Lewicki przedarł się przez zasieki obronne Lubania i strzałem z około 25 metrów umieścił piłkę w okienku bramki Artura Świerada. Po tym kapitalnym golu bochnianie próbowali pójść za ciosem, jednak nie wykorzystali zaskoczenia rywala. Przyjezdni po kilku minutach zaczęli odzyskiwać inicjatywę. Najpierw częściej zaczęli operować piłką w środkowej części boiska, z czasem jednak coraz śmielej atakowali bramkę strzeżoną przez Szymona Cierniaka. W 65 minucie ostatnie ostrzeżenie wysłał gospodarzom Arkadiusz Zawiślan, który uderzeniem z 25 metrów zaskoczył bramkarza BKS, obił jednak tylko słupek bocheńskiej bramki. Zawodnik Lubania nie pomylił się dziesięć minut później. W 75 minucie spotkania zamknął przedłużone głową dośrodkowanie uderzając piłkę z najbliższej odległości. Utrata bramki podziałała mobilizująco na gospodarzy, którzy przeprowadzili kilka groźnych akcji na połowie rywali. Kilkukrotnie bochnianie gościli w polu karnym Lubania, jednak brakło albo ostatniego podania, albo decyzji o oddaniu strzału. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, zawodnicy Bocheńskiego KS dali się skontrować przyjezdnym. Strata piłki przez Mariusza Łyducha pod polem karnym gości (uzasadnione jest pytanie, czy arbiter nie powinien odgwizdać faulu na pomocniku BKS) zapoczątkowała szybką akcję gości, którzy uruchomili podaniem bardzo szybkiego Rusłana Skydana. Napastnik łatwo poradził sobie ze źle ustawionymi dwoma zawodnikami BKS i znajdując się w wyśmienitej sytuacji, sam na sam z Cierniakiem, zdobył drugiego gola dla swojego zespołu.
Ostatnie minuty meczu nie przyniosły bochnianom realnych szans na wyrównanie. Goście zaprezentowali swoją dojrzałość umiejętnie wybijając miejscowych z uderzenia. Bochnianie już po raz drugi przegrywają na wiosnę, po raz drugi w stosunku 1-2 i podobnie jak przed tygodniem w Muszynie po tym jak na początku drugiej części gry wyszli na prowadzenie.