I PLF: Demonstracja siły BSF-u w Gliwicach

622 0

Niedzielne spotkanie BSF-u z Sośnicą było hitem 3. kolejki grupy południowej I ligi futsalu. Spodziewać się w nim można było zaciętej rywalizacji, bo obie drużyny przed sezonem wymieniano w gronie głównych pretendentów do zajęcia najwyższych pozycji, a zmagania rozpoczęły od dwóch wygranych, jednak w rzeczywistości mecz okazał się demonstracją siły bochnian, którzy pokonali miejscowych aż 8-0.

Od samego początku spotkania to zespół z Bochni posiadał i przede wszystkim był zdecydowanie bardziej konkretny. Gospodarze rozpaczliwie próbowali udowodnić jeszcze, że potrafią choć zmniejszyć straty i nawiązać rywalizację, ale byli bezradni. Drużyna BSF-u tylko czekała na okazje do przejęcia piłki i zdobycia kolejnych bramek.

W 5. minucie po celnym podaniu Hewlika z powietrza uderzył Musiał. Próba okazała się niecelna, z kolei chwilę później strzał gospodarzy obronił Burzej, a niewykorzystana okazja drogo kosztowała miejscowych, bo chwilę później przed szansą stanął Mateusz Matlęga i zdobył pierwszą bramkę dla BSF-u. W 7. minucie szybki atak potężnym strzałem pod poprzeczkę zakończył Minor Cabalceta i było 2-0. Równie ładna była bramka na 3-0. W rolach głównych wystąpili nowi zawodnicy zespołu. Adam Wędzony piętą zagrał do Cabalcety, ten oddał ją bez przyjmowania, były gracz Clearexu wykorzystał okazję. Ten sam duet zapewnił drużynie także kolejną efektowną bramkę. Cabalceta znów zgrał piłkę, a wychodzący na czystą pozycję Wędzony podciął ją nad bramkarzem. Do pełni szczęścia zabrakło, by bochnianie wykorzystali przedłużony rzut karny, ponieważ w poprzednich sezonach zmarnowali już wiele takich okazji. Tym razem nie wykorzystał jej Adam Wędzony, który posłał piłkę prosto w głowę Tomasza Cielesty.

Po zmianie stron BSF nie odpuścił i konsekwentnie powiększał prowadzenie. Na 5-0 podwyższył Konrad Łękawa, który dobił strzał Andrzeja Musiała. Gospodarze podjęli próbę zmniejszenia strat i wycofali bramkarza jeszcze ponad 10 minut przed końcem. Gol na 6-0 padł po niefortunnej interwencji Tomasza Szczurka, który próbował przeciąć podanie Wędzonego do Budzyna. Bramka na 7-0 padła po przechwycie i strzale Łękawy z własnej połowy. Wynik na 8-0 po kolejnym szybkim ataku ustalił Cabalceta.

BSF osiągnął ważny sukces dokładnie w tym samym miejscu, gdzie jeszcze nieco ponad 12 miesięcy temu przegrał 1-5. Oczywiście to dopiero sam początek rozgrywek, jednak bochnianie pokazali, że dysponują ogromnym potencjałem ludzkim jak na ten poziom rozgrywek i nawet utrata trenera tuż przed startem sezonu nie zakłóciła procesu zgrywania drużyny. Pod wodzą Macieja Wołoszyna dali sobie strzelić zaledwie jedną bramkę, sami natomiast zdobyli ich już szesnaście. Jeśli zespół będzie się harmonijnie rozwijał, to rzeczywiście będzie miał wszystko, by wywalczyć awans. Czasu na świętowanie teraz nie będzie, bo już w sobotę zespół uda się do Katowic na mecz z AZS-em UŚ, czyli inną drużyną o wysokich aspiracjach, do tego z bogatą historią.

Sośnica – BSF 0:8 (0:4)
Mateusz Matlęga 6′, Minor Cabalceta 7′, 38′, Adam Wędzony 17′, 18′, Konrad Łękawa 24′, 35′, Tomasz Szczurek 33′ (s.)

BSF ABJ: Burzej, Jaszczyński – Łękawa, Matras, Matlęga, Musiał – Wędzony, Cabalceta, Tijerino, Budzyn – Maślak, Burkowicz, Gawłowicz.

Autor: Mateusz Filipek

źródło: bsfbochnia.pl

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *