Chyba wiele osób pamięta agonię klubu z Brzeska, której finał nastąpił w styczniu 2016 roku. Źródeł problemów oczywiście nie można było doszukiwać się w upadku ostatniej wówczas nadziei klubu – wycofania się strategicznego sponsora, ale dużo wcześniej. Zanim Can – Pack wycofał wsparcie, klub co rusz gasił pożary finansowe. Trwająca tak przez kilka lat sytuacja doprowadziła do załamania nie tylko pionu sportowego, ale także do obniżenia jakości szkolenia młodzieży. Zapewne wielu czytelników nie wie o tym, ale gdy Okocimski kończył swój pierwszy sezon w I lidze, sytuacja materialna klubu była tak zła, że działacze szukali pieniędzy w pożyczkach u prywatnych osób, po to aby zespół mógł udać się na drugi kraniec Polski na mecz ligowy. W wywiadzie, który częściowo publikujemy poniżej mowa jest o źródłach problemów OKS-u. Słusznie wskazuje się na ambicje działaczy, którzy chcieli wielkiego Okocimskiego, na który ten nie był przygotowany organizacyjnie.
Późniejsze próby złagodzenia finansów – umowy sponsorskie z firmami, które w zamian za reklamę obsługiwały część kosztów klubu przyniosły doraźną ulgę – hamowały zadłużenie, ale nie likwidowały. Plany stworzenia sieci klubów satelickich, szerokiej współpracy w zakresie szkolenia z klubami z najbliższych powiatów, choć słuszne pozostały porzucone z powodów braków finansowych oraz szerzącego się coraz bardziej marazmu organizacyjnego. Dzisiaj – jak mówi był prezes a obecnie wiceprezes Jurkiewicz – sytuacja jest diametralnie inna. Wspomina o roli miasta oraz dwóch wielkich firmach z Brzeska – Can-Packu i Browarze, które stworzyły z Okocimskiego Feniksa odradzającego się z popiołów. Klub, już za czasów obecnego prezesa – Macieja Pytki, którego trzeba szanować za odwagę – za gotowość do przejęcia sterów klubu, nad którym widmo bankructwa było niemal namacalne, przeszczepił na swój grunt ideę realizowaną w wielu innych ośrodkach „Klub 100”. Wyzbył się czasowo ambicji na miarę swojej historii, aby wyjść na prostą. Dzisiaj Piwosze – są liderem V ligi, niemal pewni awansu do IV ligi, mają dwanaście (!) drużyn młodzieżowych, w których trenuje 250 młodych zawodników. Czasem trzeba upaść, aby wstać jeszcze silniejszym…
Wywiad pojawił się na stronie brzesko.pl
Panie prezesie, jeszcze dwa lata temu sytuacja finansowa klubu była dramatyczna, czy od tamtej pory coś się zmieniło?
Marcin Jurkiewicz: Dokładnie dwa lata temu wydawało się, że klubu nie uda się uratować, mieliśmy blisko milion złotych długów. Niestety, było to spowodowane przerostem ambicji poprzednich zarządów, okazało się, że pierwsza liga okazała się dla małego klubu ciężarem nie do udźwignięcia. Kontrakty dla zawodników, pensje, mieszkania i wyjazdy kosztowały krocie. Wyjazd na mecz w północnej części Polski kosztował nawet kilkanaście tysięcy złotych. I w pewnym momencie bańka pękła, tym bardziej, że pod koniec 2015 roku główny sponsor -Can-Pack nie przedłużył z nami umowy.
Nadzieje na wielką piłkę w Brzesku upadły, a co dalej działo się w klubie?
W lutym 2016 roku wybrany został nowy zarząd, którego pierwszym krokiem było wznowienie rozmów z dyrekcją Can-Pack. Zakończyły się one sukcesem i firma wznowiła sponsoring. Ponadto przyjęliśmy trzyletni program naprawczy, który polegał na wycofaniu pierwszej drużyny z II ligi i położeniu nacisku na szkolenie drużyn dziecięcych i młodzieżowych. Teraz mamy 150 tysięcy złotych długu, na podstawie porozumień z wierzycielami sukcesywnie, w ratach spłacamy stare zaległości. Wszystko wskazuje na to, że za rok o tej porze Okocimski Klub Sportowy będzie już bez długów. Cała bieżąca działalność opłacana jest bez problemów, inwestujemy w sprzęt i w działalność szkoleniową, co jest możliwe dzięki naszym głównym sponsorom – firmie Can-Pack, gminie Brzesko i browarowi Carlsberg Okocim, a także wielu drobniejszym darczyńcom, wszystkim w tym miejscu chcę serdecznie podziękować.
Cały wywiad znajdziecie TUTAJ