Piłka ręczna. MOSiR powoli wybudza się z zimowego snu

723 0

MOSiR Bochnia – Wisła II Puławy 36-27 (20-11)
MOSiR: Tomasz Węgrzyn, Krzysztof Serwatka, Jarosław Gut – Mateusz Zubik 6, Filip Pach 6, Sławomir Karwowski 6, maciej Imiołek 5, Łukasz Urbanowicz 4, Tomasz Orzechowski 2, Miłosz Gabiga 1, Iwo Stopczyński 1, Wiktor Czubala, Tymoteusz Dobrzański.
Azoty: Daniel Sętowski, Emil Wiejak – Kacper Adamczuk 9, Kacper Mchawrab 3, Kamil Mielczarski 3, Jakub Wójcik 2, Kamil Śliwiński 2, Tomasz Gugała 2, Eryk Bielawski 2, Mateusz Flont 2, Przemysław Urbaniak 1, Mateusz Górnik 1.
Kary: 4′ – 6′

Po pierwszym meczu sezonu, w którym podopieczni Marcina Bożka pokonali rezerwy ekstraklasowych Azotów 29-19, kibice mogli mieć nadzieję, że po krótkiej zimowej przerwie MOSiR potwierdzi dobrą grą swoje wysokie aspiracje. Początek spotkania potwierdzał te nadzieje. Już w 1 minucie rywala napoczął Filip Pach, a po 7 minutach bochnianie prowadzili już 6-0. Do końca pierwszej połowy dominacja gospodarzy w zasadzie nie podlegała dyskusji, poza okresem miedzy 10 a 13 minutą, kiedy to puławianie zmniejszyli przewagę bochnian do trzech bramek (9-6). W pierwszych 30 minutach MOSiR potrafił skutecznie odbierać piłkę rywalom lub też na posterunku stali bocheńscy bramkarze, a następnie ekipa z Solnego Miasta przeprowadzała szybkie kontrataki, które przynosiły bramkowe efekty. Co ważne gospodarze bardzo dobrze radzili sobie grając w osłabieniu.

Drugą połowę MOSiR, podobnie jak pierwszą, rozpoczął od mocnego uderzenia. Już po kilkudziesięciu sekundach bramkę strzelił Pach. Mimo, że tym razem goście na trafienie MOSiR-u odpowiedzieli dwoma bramkami, to jednak pierwsze 15 minut drugiej części gry przyniosło bochnianom wyjście aż na dwunastopunktową przewagę. Później nastąpiło coś zupełnie niezrozumiałego. Defensywa MOSiR-u zaczęła seryjnie tracić bramki, głównie z dystansu biernie czekając na szóstym metrze na działania rywali. Ci zręcznie wykorzystywali bierność gospodarzy. W ciągu kolejnych siedmiu minut przewaga zmalała do zaledwie 7 bramek, a zawodnicy Wisły co rusz spoglądali na zegar odmierzający czas gry licząc, że uda im się odrobić straty.

Słaba gra w obronie spotkała się z reakcją trenera. Marcin Bożek nakazywał wysunięcie defensywy na dziewiąty metr, aby zneutralizować swobodę rzutową wysokich zawodników Wisły. To przyniosło skutek, co więcej goście przez kolejne minuty grali w osłabieniu, które odbiło się na jakości ich gry. W efekcie bochnianie ponownie odzyskali inicjatywę, a w ciągu ostatnich dwóch minut rzucili rywalom aż cztery bramki. Choć druga połowa zakończyła się remisem, cały mecz MOSiR wygrał 36-27.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *