W imponującym stylu pokonał pan rywali w tym świątecznym biegu…
Czuję się super. To niesamowite wrażenie. Trasa biegu była zróżnicowana, a pogoda sprzyjała bieganiu. W takich warunkach chętnie przyjeżdżam do Michała [Michał Fudala – organizator biegu – przyp. MK], zważywszy że mieszkam niedaleko stąd. Była to bardzo dobra zabawa, w której przyświecał szczytny cel – pomocy osobom potrzebującym.
Czy mimo tak udanego występu coś sprawiło panu trudność?
Nie, biegło mi się bardzo swobodnie. Nie mobilizowałem się jakoś specjalnie na ten start. Miałem już zresztą rezultaty lepsze na tym dystansie od dzisiejszego. Ten bieg był dla mnie przetarciem przed kolejnymi startami.
Odnosi pan wiele sukcesów w lokalnych startach. Czy trzeba dużo trenować, aby osiągnąć taką właśnie formę?
Biegam codziennie. Biegam do i po pracy. Mieszkam w Bogumiłowicach, niedaleko Tarnowa, a pracuję w zakładach azotowych. Biegam na tyle na ile starcza mi czasu i na tyle, aby podtrzymać tę formę.
Od jak dawna pan biega?
To już szesnasty rok. Zacząłem późno, bo w wieku 34 lat. Już niedługo zbliża się moja pięćdziesiątka. Jak zdrowie pozwoli będę starał się utrzymać w jak najlepszej kondycji.