BKS Bochnia – Wisła Kraków 0-3 (0-3)
Bramki: Krzysztof Drzazga 3′ i 7′, Patryk Małecki 35′
BKS: Damian Szydłowski – Daniel Bukowiec, Tomasz Marut, Krzysztof Mazur, Dawid Grzyb – Bartosz Tokarczyk, Piotr Górecki, Krystian Lewicki, Sebastian Jacak, Arkadiusz Budzyn – Sławomir Zubel. Grali ponadto: Kamil Ćwik, Patryk Sobas, Rafał Kluska, Marcin Ochlust, Bartłomiej Chlebek, Konrad Kuchnik, Dominik Juszczak, Jakub Dobranowski, Hubert Grodowski, Mirosław Tabor.
Wisła Kraków: Łukasz Załuska (46′ Mateusz Zając) – Jakub Bartosz, Arkadiusz Głowacki (46′ Krystian Kujawa), Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak – Tomasz Cywka, Petar Brlek, Denis Popović (46′ Piotr Żemło), Patryk Małecki – Krzysztof Drzazga, Mateusz Zachara.
Mecz z Wisłą zapowiadał się bardzo interesująco. Do czwartoligowego BKS przyjechała wychodząca ze sportowego kryzysu Wisła Kraków. W składzie zespołu Dariusza Wdowczyka nie mogliśmy co prawda obejrzeć reprezentantów krajów – Krzysztofa Mączyńskiego, Alana Urygi i Richarda Guzmicia, a także kontuzjowanych Pawła Brożka i Rafała Boguskiego, ale i tak gratką dla kibiców było obejrzenie na żywo, w Bochni, Arkadiusza Głowackiego, Petera Brleka, Macieja Sadloka czy też Patryka Małeckiego.
Przed meczem chcieliśmy utrzymać jak najdłużej wynik bezbramkowy – powiedział po meczu Sławomir Zubel. Plany szkoleniowca gospodarzy prysły bardzo szybko. Oto z trudem przebijający się do pierwszego składu Wisły – Krzysztof Drzazga – były król strzelców III ligi w KS Polkowice już w drugiej minucie huknął jak z armaty z 25 metrów, a piłka w filmowy sposób odbiła się najpierw od słupka poza rękoma interweniującego Damian Szydłowskiego, a następnie wpadła do bramki. Gospodarze ledwo co przyjęli pierwszy cios, a po kilku minutach po raz drugi musieli wyciągać piłkę z siatki. Ponownie sygnał Dariuszowi Wdowczykowi wysłał Drzazga, który niemal w identyczny sposób jak przy pierwszej bramce pokonał bezradnego Szydłowskiego.
Po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia tempo meczu spadło. Goście długo utrzymywali się przy piłce próbując szukać przewagi na skrzydłach. Wiele pracy z wiślakami mieli Dawid Grzyb oraz Daniel Bukowiec, ale w ostatecznym rozrachunku trzeba przyznać, że pokazali się w tym spotkaniu z bardzo dobrej strony. Oczywiście przewaga optyczna cały czas należała do gości, którzy kilkakrotnie sprawdzili sprawność czujność bocheńskiego bramkarza. Zwłaszcza w pierwszej połowie wiślacy mogli podobać się, gdy za rozgrywanie piłki odpowiadał duet Brlek – Popović. Krakowianie próbowali zaskoczyć bochnian strzałami z dystansu, po dośrodkowaniach ze skrzydeł, albo po prostopadłych podaniach. W 35 minucie trzeicą bramkę dla przyjezdnych strzelił Patryk Małecki, który z dużym spokojem przelobował Szydłowskiego stojąc kilka metrów od bramki.
Ambitnie grający gospodarze, walczący o każdą piłkę stworzyli sobie dwie doskonałe sytuacje do zdobycia bramki, ale w obu przypadkach precyzji pod bramką Łukasza Załuski zabrakło Krystianowi Lewickiemu.
Po zmianie stron tempo meczu jeszcze bardziej zmalało. W efekcie bochnianie umiejętnie i ze szczęściem radzili sobie z atakami drużyny z ekstraklasy. Bliski strzelenia hat-tricka był Drzazga, ale tym razem piłka którą trafił w słupek nie zatrzepotała w siatce, a jedynie wyszła w pole. W drugiej części gry na boisku pojawiło się wiele bocheńskiej młodzieży, dla której spotkanie z tak wysoko notowanym rywalem powinno być źródłem motywacji dla dalszej pracy.