W sobotę, w której zostały rozegrane tylko dwa spotkania, mieliśmy okazję obejrzeć bardzo ciekawy pojedynek, w którym mająca aspiracje na IV ligę – Rylovia podejmowała lidera rozgrywek – Polan Żabno. Gospodarze po trzech seriach gier mieli na koncie tylko dwa punkty. Mecz ze spadkowiczem mógł drużynie Piotra Stawarza nadać nową energię, impuls w gonieniu czołówki. Impuls był, ale starczyło go na zaledwie kilka minut. W pierwszej połowie na boisku nie działo się wiele, ale i tak lepiej prezentowali się goście, którzy grali składniej i co ważne szybciej, a w jednej z sytuacji obili poprzeczkę bramki strzeżonej przez Karola Barana. Piłkarze Rylovii choć byli na boisku zazwyczaj tam gdzie trzeba, przesuwali formacje, biegali, to nie potrafili odebrać rywalowi inicjatywy. Mimo optycznej przewagi Polanu, to Rylovia wyszła na prowadzenie. Aktywny Tomasz Wojewoda wygrał pojedynek jeden na jeden z rywalem i wobec pojawienia się kolejnych zawodników gości zdecydował się na strzał z ponad 30 metrów. Uderzył zewnętrzną częścią stopy, a piłka spod linii bocznej zataczając łuk w kierunku dalszego słupka ,wpadła w okienko bramki strzeżonej przez Kamila Łazarza. Były to jednak ostatnie miłe chwile gospodarzy w tym spotkaniu. W 64 minucie fatalnie w polu karnym zachował się Maciej Kaczmarczyk, który sfaulował w polu karnym rywala nie będącego wcale w sytuacji strzeleckiej. Z jedenastki wyrównał Seweryn Nagórzański. Ten sam zawodnik, także z rzutu karnego ustalił wynik meczu. Ponownie źle zachował się Kaczmarczyk, który mijającemu go rywalowi podłożył nogę, z czego zawodnik Polanu skwapliwie skorzystał. Polan pozostaje liderem rozgrywek bez straty choćby punktu, co więcej prezentuje formę, która odpowiada miejscu w ligowej klasyfikacji. Rylovia jest na jedenastej pozycji zdecydowanie odmiennej od oczekiwań na ten sezon.
Drugi mecz sobotni nie przyniósł bramek. Górnik Siedlec potwierdził, że posiada dobrze zorganizowaną grę defensywną, ale też, że nie ma zbyt wielu pomysłów na ofensywę poza dobrze opracowaną grą w kontrataku. Podobnie zresztą Dunajec. Na plus drużynie trenera Tokarczyka zapisać można pierwszy ligowy punkt, który być może zapoczątkuje lepszy okres Dunajca. Jak na razie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
Wydarzeniem niedzieli była bez wątpienia egzekucja w Mokrzyskach, w której w rolę kata wcielili się gospodarze, a ofiary – drużyna Pagenu Gnojnik. Oba zespoły zaprezentowały otwartą grę, która zdecydowanie bardziej odpowiadała gospodarzom. Mecz w Mokrzyskach potwierdził, że bieżący sezon z jednej strony, ze względu na letnie ubytki, nie będzie łatwy dla grającego trenera Jarosława Ulasa i jego zespołu. Pokazał także , że zespół trenera Tomasza Rogoża ma spory potencjał ofensywny. Pagenowi hat-tricka strzelił Janusz Grochola, dla którego była to piąta bramka w sezonie. Dwa gole ma już Łukasz Dziedzic, a przecież strzelać jeszcze nie zaczął pozyskany z Przyborowa Piotr Żurek.
Przez wiele sezonów w świadomości kibiców utrwaliło się, że Naprzód Sobolów gdzie, jak gdzie, ale na swoim stadionie jest rywalem bardzo niebezpiecznym. Naprzód zanotował już drugi komplet punktów w bieżącym sezonie, drugi zdobyty w Sobolowie. Sobolowianie tym samym przełamali niemoc wobec Olimpii, która w ubiegłym sezonie na Naprzodzie wywalczyła aż cztery punkty. Zajmują 5. lokatę z 6 punktami oraz jednym meczem zaległym do rozegrania. Olimpia ma 4 punkty i zajmuje 9. lokatę.
Blisko pokonania Olimpii Kąty był beniaminek V ligi – Radłovia. Goście do przegrywali do przerwy 2-0. Odrabianie strat zaczęli dopiero po upływie 70 minut (z rzutu karnego), a zakończyli tuż przed zakończeniem spotkania, kiedy ponownie Marcin Cebula skierował piłkę do bramki gospodarzy. Radłovia prowadzona przez Krzysztofa Paleja jak na razie pozytywnie zaskakuje. Ma na swoim koncie już 7 punktów. Olimpia, mając jeden mecz rozegrany mniej, ma 5 punktów i jako jeden z trzech zespołów nie zaznała jeszcze smaku porażki.
Okocimski Brzesko jeszcze bez nowo pozyskanego z Jadowniczanki Grzegorza Barana, a już bez wypożyczonych do Korony i Uszwi odpowiednio Jakuba Hebdy oraz Filipa Ząbkowskiego bezbramkowo zremisował z Dunajcem Mikołajowice. Jedna i druga drużyna nie zachwyciła swoich kibiców, a jednak stworzyły po kilka groźnych sytuacji pod bramkami rywali. W zespole gospodarzy blisko pokonania Karola Jurkiewicza był Albert Stolarz i Daniel Brożek. Pierwszy obił tylko słupek, drugi przegrał pojedynek z brzeskim golkiperem. Bramkarza Dunajca – Jakuba Czeczota mógł pokonać Tomasz Grzyb, ale jego strzał nieznacznie minął światło bramki. Brzeszczanie podobnie jak Polan i Olimpia Kąty nie przegrał jeszcze meczu, ale ma na swoim koncie już trzy remisy. Dunajec w tym sezonie jeszcze nie wygrał. Pocieszające dla zespołu Marcina Gajdura, przed konfrontacją w Żabnie, jest zdobycie drugiego z rzędu punktu.
Remisem zakończyło się także spotkanie Olimpii z Orłem. Gospodarze jeszcze nie zdobyli w tym sezonie kompletu punktów. Orzeł z 6 punktami zajmuje 5. lokatę w ligowej klasyfikacji.
Wyniki 4. kolejki:
mecze sobotnie:
Rylovia Rylowa – Polan Żabno 1-2
Bramki: Tomasz Wojewoda 58′ – Seweryn Nagórzański 64′, 79′
Górnik Siedlec – Dunajec Zakliczyn 0-0
mecze niedzielne:
Olimpia Wojnicz – Orzeł Dębno 1-1
Bramki: Mateusz Nowak 50′ – Sebastian Greń 29′
Strażak Mokrzyska – LKS Gnojnik 5-0
Bramki: Janusz Grochola 9′, 28′, 68′, Grzegorz Roczniak 49′, Łukasz Dziedzic 81′
Dunajec Mikołajowice – Okocimski Brzesko 0-0
Naprzód Sobolów – Olimpia Bucze 2-0
Bramki: Tomasz Sotoła 34′, Jakub Kmiecik 43′
Radłovia Radłów – Olimpia Kąty 2-2
Bramki: Patryk Magiera 11′, Maksymilian Bąk 27′ – Marcin Cebula 69′-karny, 89′