W pierwszej połowie mimo kilku bardzo dobrych sytuacji pod bramką rywala nie potrafiliście umieścić piłki w siatce. W przerwie było trochę nerwowo w waszej szatni , ale po zmianie stron nie raz, nie dwa, ale aż trzy razy pokonaliście bramkarza Polanu.
Takie mecze są bardzo trudne. Nie decydował on o tym kto zwycięży w rozgrywkach, ale jednak miał duży, myślę, że nawet w 90 procentach na to wpływ. Po tym spotkaniu wiemy już, że nie zagrożą nam Barcice. W rywalizacji pozostaliśmy razem z Lubaniem. Wiedzieliśmy, że te sytuacje podbramkowe będą, ale każdy bał się coś zepsuć. Graliśmy zbyt bojaźliwie, chociaż stwarzane okazje mogły się podobać. Polan starał się zwalniać grę, wybijać nas z rytmu. Ma do tego odpowiednich, doświadczonych zawodników. Przeciwnik chciał nas uśpić i to po części mu się udało – wyprowadził kontrę po której uratował nas słupek. W drugiej połowie podkręciliśmy tempo, a gdy padła pierwsza bramka było już nam zdecydowanie łatwiej.
Niektórzy określają takie spotkania typem „do pierwszej bramki”. Czy zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?
Tak, w szatni rozmawialiśmy, że musimy strzelić tę pierwszą bramkę. Nieważne jak, nawet wepchnąć ją do siatki, ale ważne żeby wpadła. Później miało już pójść z górki i tak było.
Pana zawodnicy , przynajmniej tak to wyglądało z boku, chcieli pod bramką rywala koronkowo rozegrać akcje i efektownie zdobyć gola zamiast oddać strzał z dobrej pozycji. Jak na treningu.
Młodzież dzięki zwycięstwom czuje się coraz mocniej i przez to chce grać nie tylko skutecznie, ale i ładnie dla oka. Stąd wydaje mi się, że były próby zagrania do partnera, który skierowałby piłkę do pustej bramki. Brakowało strzałów, które pojawiły się dopiero po zmianie stron. Z drugiej strony świadczy to dobrze o chłopakach, że nie boją się grać jeden na jeden, że czują się pewnie na boisku.
Obserwuje pan już potencjalnych rywali w meczu barażowym?
Zasięgnęliśmy już trochę języka. Nie zapeszajmy jednak. Jeszcze nie wygraliśmy tej ligi. Kandydatów do wygrania grupy zachodniej pozostało już tylko trzech: Wiślanie, Trzebinia i Jutrzenka. Tych pierwszych znamy bardzo dobrze – gramy z nimi mecze kontrolne co przerwę w rozgrywkach. Gdybyśmy trafili na tę drużynę, nie byłaby nam obca.