Janusz Piątek: Mieliśmy w tym spotkaniu przewagę. Nadal do poprawy jest jednak nasza skuteczność. Cieszy za to poprawa gry w defensywie. Przeciwnik nie zdołał nam poważniej zagrozić. Odnieśliśmy ważne zwycięstwo w walce o utrzymanie, tym bardziej, że pojechaliśmy do Ciężkowic w zasadzie w jedenastoosobowym składzie. Na ławce rezerwowych zasiedli jedynie bramkarze: Kamil Kolanowski oraz ja. Stworzyliśmy trzy bardzo dobre sytuacje do strzelenia bramki, ale nie wykorzystaliśmy ich. Decydującą o zwycięstwie bramkę strzeliliśmy w drugiej połowie. Rywale próbowali gry bezpośrednimi podaniami i choć poważniej nie zagrozili nam, to jednak do końca meczu trzeba było zachować odpowiednią koncentrację.
Sławomir Zubel: Tymbark, to ciekawy zespół. Przez pierwsze dwadzieścia minut postawił nam trudne warunki. Podchodzili wysoko do nas, próbowali przeszkadzać w rozegraniu piłki. Po dwudziestej minucie zaczęliśmy zyskiwać przewagę, która z każdą minutą zaczęła rosnąć . Do przerwy prowadziliśmy tylko 1-0, choć mieliśmy okazje na kolejne bramki. Druga połowa, to nasza dominacja nad przeciwnikiem, choć trzeba też przyznać, że na kilka minut wkradł się do naszej gry chaos. Skorzystał z tego Tymbark, który stworzył sobie dwie – trzy sytuacje, na szczęście dobrze w bramce zachował się Jaszczyński. Wróciliśmy jednak na właściwe tory i drugą i trzecią bramkę. Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.
Roman Ciochoń: Drużyna Żabna jest trudnym rywalem, zwłaszcza na swoim boisku. Gorzej wiedzie im się na wyjazdach. Spotkanie w Żabnie było dla nas trudne z dwóch względów. Po pierwsze, graliśmy w krótkim czasie po bardzo intensywnym dla nas meczu w Bochni. Nie wszyscy zawodnicy byli w tym spotykaniu w pełni sił. Drugim czynnikiem, który miał bardzo duży wpływ na postawę zespołu w tym meczu, były warunki atmosferyczne. Mecz rozgrywany był o godzinie 14, przy trzydziestostopniowym upale, co miało wpłynęło na jakość gry jednego i drugiego zespołu.
Sam mecz obfitował wiele sytuacji podbramkowych dla jednej i drugiej drużyny. Myślę, że ciut więcej sytuacji mieliśmy my. Trochę na początku meczu nie mieliśmy szczęścia. Najpierw Rafał Ciesielski w doskonałej sytuacji nie strzelił na 0-1, a chwilę później Daniel Policht z pięciu metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Gdybyśmy prowadzili wówczas 0-2, nie wypuścilibyśmy tego zwycięstwa z rąk.
Kolejną ładną bramkę strzelił Daniel Chudyba. Nie jest tak, jak twierdził trener z Bochni, że Daniel strzelił bramkę życia. Ta była jeszcze piękniejsza niż strzelona kilka dni wcześniej w Bochni. Trzeba przyznać , że Daniel ma dobry moment w sezonie, a do tego strzela ładne gole.