Sokół – BKS 1-1 (0-0)
Bramki: Policht 50′ – Klesiewicz 48′
Sokół: Mucek – Rędzina M., Policht, Moneta, Kulig, Woda, Chudyba, Kostecki, Ciesielski, Knap (84′ Zachara), Zabiegała (84′ Wojciechowski).
BKS: Szydłowski – Górszczyk, Mazur, Gawłowicz, Lewicki – Mus (46′ Ruchałowski), Turczyn, Klesiewicz (90’+1′ Bukowiec), Styrna (82′ Pilch), Siwek – Zubel
Mecz w Borzęcinie miał wiele piłkarskich smaczków, a najważniejszymi z nich była obecność w zespole z Bochni Sławomira Zubla – do niedawana trenera Sokoła oraz byłych jego zawodników – Marcina Gawłowicza i Sebastiana Turczyna. Jedni i drudzy znali się jak łyse konie i o losach konfrontacji decydować miały szczegóły – determinacja, pomysł na grę.
Bochnianie grali w Borzęcinie zachowawczo i trudno im się dziwić patrząc na ich sytuację w ligowej tabeli. Robili to jednak na tyle skutecznie, że gospodarze mieli poważne problemy, aby przedostać się pod bramkę Szydłowskiego. Jedyną groźną akcję w pierwszej połowie Sokół przeprowadził środkiem boiska, a zakończył ją niebezpiecznym strzałem z 25 metrów Damian Chudyba. Bardziej konkretni byli przyjezdni, którzy albo sami wypracowywali sobie dobre okazje do strzelenia bramki – Mus, Gawłowicz, albo pomagał niepewny w tym spotkaniu Mariusz Mucek. W 45 minucie tak niefortunnie wybijał piłkę, że z interwencją zdążył Sławomir Zubel, odbita od napastnika BKS-u piłka na szczęście dla bramkarza gospodarzy trafiła tylko w słupek.
Ten, kto spóźnił sie na drugą połowę – nie zobaczył bramek. Już w 49 minucie bochnianie wykorzystali błąd defensywy Sokoła przy wyrzucie piłki z autu. Futbolówka trafiła do Mateusza Klesiewicza, który znajdując się między obrońcami – nie niepokojony trafił mierzonym, ale lekkim strzałem w okienko bramki. Radość, jak to ma ostatnio w zwyczaju BKS, nie trwała długo. Zaledwie po dwóch minutach źle ustawił się względem atakującego Daniela Polichta Michał Ruchałowski, a doświadczony stoper gospodarzy wpadł w pole karne przyjezdnych niczym rozgrzany nóż w masło. Chwilę potem uderzeniem w długi róg doprowadził do remisu.
Na tym jednak emocje nie skończyły się. W 55 minucie Mucek po raz kolejny źle podawał piłkę, tym razem do Polichta. Próbowali z pierwszej piłki uderzać bochnianie, ale wywalczyli tylko rzut rożny. W 72 minucie bliski strzelenia bramki był Rafał Ciesielski, ale nie potrafił skierować piłki do siatki. Nie próżnowali także przyjezdni, po których widać było już trudy tego meczu. W 80 minucie doskonałe podanie otrzymał Krzysztof Styrna. Uderzył mocno w kierunku bramki, ale Mucek wybronił odbijając piłkę przed siebie. Tam na piłkę czyhał już Jarosław Siwek. Piłka po jego lekkim uderzeniu turlała się po dopiero co rozłożonym trawiastym dywanie, ale została w ostatniej chwili wybita z linii bramkowej. Jako trzeci w tej akcji strzelał Zubel, ale został powstrzymany przez Mucka.
W odpowiedzi borzęcinianie przeprowadzili akcję, która wywołała z kolei najwięcej emocji. Szybki kontratak gospodarzy spowodował, że jeden z zawodników Sokoła wybiegając zza pleców defensorów BKS-u otrzymał podanie na wolne pole. Gdyby wygrał pojedynek biegowy z Szydłowskim, strzeliłby do pustej bramki. Bramkarz gości zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa pognał co tchu do piłki, ale zamiast wślizgiem trafić piłkę, kopnął rywala. Faul miał miejsce na pograniczu pola karnego – pytanie tylko z której strony? Arbiter nie wskazał jednak na „wapno” , a bramkarza ukarał tylko żółtym kartonikiem… Po chwili Paweł Knap otrzymał świetne podanie z prawego skrzydła, ale nie potrafił skutecznie zamknąć centry kierując piłkę ze złej strony słupka, a co równie ważne ponad wysokością poprzeczki.
Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, udzielający się w ofensywie Krystian Lewicki zagrał wsteczną piłkę do Turczyna, który będąc kilka metrów przed bramką zbyt długo poprawiał futbolówkę przy nodze dając się zblokować w chwili oddania strzału. Ostatni akcent meczu należał także do bochnian. Po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy, piłka spadła pod nogi Dawida Pilcha, który uderzył mocno, ale prosto w plecy interweniującego zawodnika Sokoła.
W efekcie Sokół po ciekawym meczu zasłużenie zremisował z BKS. Dla spadkowicza z III ligi to drugi punkt w bieżących rozgrywkach.