IV liga. S. Zubel: „Drużyna musi nauczyć się cwaniactwa”

534 0

Przegraliście swój czwarty mecz. Po pięciu kolejkach pozostajecie na ostatnim miejscu z jednym punktem. Prawda jest jednak taka, że po meczu z Popradem ten dorobek punktowy powinien być bardziej okazały.

Sławomir Zubel: Z gry można było być naprawdę zadowolonym – w pierwszej połowie na boisku istniała tylko jedna drużyna i to był BKS. Drużyna z Rytra, gdyby sędzia okazał się dla niej mniej łaskawy, powinna kończyć pierwsze 45 minut w dziewiątkę za faule, którymi przerywali nasze akcje. Nie byli w stanie za nami nadążyć. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, a wykorzystaliśmy tylko jedną – z rzutu karnego. Chwilę później dostaliśmy frajerską bramkę. Po przerwie brakowało nam takiej samej płynności w grze jak w pierwszej połowie. Mimo to jednak mieliśmy wiele akcji oskrzydlających i wejść w pole karne gości. Brakowało jednak jakości dogrania – za późne, nie w tempo. Widać, że w tym zespole jest dużo młodzieży. W takich meczach jak ten młodzi zawodnicy nabywają doświadczenia, nawet wtedy kiedy coś zepsują. Nie mogę nikomu zarzucić braku zaangażowania, podobnie zresztą jak w meczach poprzednich – no może poza spotkaniem z Rylovią. Tak czasami jednak jest, że jak nie idzie, to nie idzie. W pamięci mam tę trzecią straconą bramkę, szkoda o niej mówić, podobnie jak i o pracy sędziów.

Można było zaobserwować dwie prawidłowości. Gdy wychodziliście na czystą pozycję – wyglądaliście za każdym razem jakbyście mieli czymś powiązane nogi oraz druga – gdy strzelaliście bramkę, zaraz ją traciliście.

Nasza gra była przygotowana pod boki. Wiedzieliśmy jak gra Poprad. Niczym na nie zaskoczyli. Zneutralizowaliśmy wszystkie ich atuty, którymi wygrywali poprzednie spotkania. Mieliśmy mnóstwo sytuacji z obu stron boiska. dlatego też jesteśmy bardzo na siebie źli, bo nie można mieć piętnastu sytuacji na skrzydle i mieć z tego tylko jedno dobre dośrodkowanie. To jest czwarta liga, gdzie ta skuteczność powinna wynosić w granicach 70 procent. Nie chodzi o to, aby kopnąć piłkę byle gdzie, ale aby to zagranie miało swojego adresata. Gdybyśmy grali bez wejść z boków, to można byłoby powiedzieć, że w naszej grze jest bardzo wiele do poprawy. Tymczasem przytrafiały nam się indywidualne błędy. Cóż mogę powiedzieć? Jeżeli ktoś ma piłkę i nie potrafi z niej skorzystać, a na jego dobrą okazję pracuje cały zespół, który musi się sporo nabiegać, zagrywane są świetne piłki prostopadłe i skośne, a my w sytuacjach sam na sam zatrzymujemy się, to … Rozmawialiśmy o tym w szatni, że jeżeli ktoś nie strzeli w sytuacji stuprocentowej, to nie wolno się bać – trzeba szukać kolejnych okazji. Tymczasem było kilka okrzyków z trybun i już ktoś miał powiązane nogi. Znalazł się przed bramkarzem i stoi przed nim…

A co z tymi straconymi bramkami?

Mamy bardzo młodą drużynę. To w znaczącej mierze nastolatkowie, którzy przy stałych fragmentach gry zapominają o kryciu, gubią je, z czego skwapliwie korzystają rywale. Trzeba mieć trochę zdecydowania, umiejętności ustawiania się, a nie narzekać, że ktoś mnie zastawił, czy też że nie dałem rady. To jest twarda gra, w której trzeba umieć się znaleźć. Drużyna musi nauczyć się tego cwaniactwa. Jeżeli tak się stanie frycowe będzie zapłacone.

W piątek gracie na wyjeździe z Sokołem Borzęcin. Dla pana, dla kilku pana zawodników: Mateusza Fortuny, Sebastiana Turczyna i Marcina Gawłowicza, będzie to mecz niemal derbowy. Jeszcze nie tak dawno cała wasza czwórka związana była z Sokołem.

Borzęcin jest na fali – punktuje, jest wysoko w tabeli. My tymczasem nie możemy odpalić. Nikt się nie będzie dodatkowo spinał, mobilizował, aby coś udowodnić. Nie o to w tym chodzi. Szukamy skuteczności i jakości podań. Musimy nad tym wszystkim popracować. Mecz w Borzęcinie nie będzie na pewno należał do łatwych, wynik jest sprawą otwartą.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *