Od początku zawodnicy Szreniawy ruszyli z impetem na przeciwnika i ich przewaga była bezdyskusyjna. Pewnie przed meczem, w szatni, mieli przed oczami tabelę, w której Aslan zajmuje przedostatnie miejsce z dorobkiem zaledwie 6 pkt. Ale rzeczywistość piłkarska jest taka, że czasem wygrane mecze (w głowach, w szatni) kończą się porażką. I tu było blisko do takiego scenariusza.
Zawodnicy Szreniawy ostrzeliwali bramkę Aslana, ale ta była jak zaczarowana. Po jednej z akcji, już niektórzy widzieli piłkę w siatce, ale bramkarz Aslana chwycił piłkę już na linii bramkowej. I wciąż było 0:0. Pod koniec pierwszej połowy po jedynej akcji Aslana i faulu Kuby Babraja przed polem karnym sędzia dyktuje rzut wolny, który na bramkę zamienia jeden z najlepszych zawodników drużyny z Jadownik – K. Chrabąszcz. Szreniawa nie schodzi na przerwę do szatni.
Chłopcy motywują się wzajemnie w przerwie meczu, co w końcu przynosi rezultat w postaci wyrównującej bramki nie strzelonej, ale właściwie wepchniętej do siatki przez Piotrka Kowalińskiego. Wymowna jest radość chłopaków z Wiśnicza po tym golu, krzyczą tak, jakby zdobyli mistrzostwo 1 ligi młodzików.
Krótka ławka Aslana daje znać po około 40 minutach meczu. Aslan nie istnieje Aslan dogorywa, ale Szreniawa nie potrafi dobić przeciwnika i strzelić zwycięskiej bramki. Pudłują w sytuacjach sam na sam Duda, Kowaliński a także, grający dziś naprawdę dobry mecz Rozum (debiut w barwach Szreniawy). Gracze Aslana imają się wszelkich możliwych sposobów, by opóźniać grę. Bramkarz, chwytając piłki, kładzie się na murawę i leży na niej długo, aż sędzia musi za każdym razem interweniować, by wznowił grę, podobnie robią zawodnicy grający w polu. Tak, dla Aslana remis w Wiśniczu jest sukcesem. Zniecierpliwieni kibice pokrzykują z trybun do zawodników drużyny gości: „Poleż sobie jeszcze i odpocznij!”. Na bodajże 5 minut przed końcem, kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, Kuba Babraj popisuje się fantastycznym uderzeniem sprzed linii pola karnego i piłka odbijając się od poprzeczki wpada do bramki. „Jeeeeest!!!” – rozlega się przeciągły krzyk kibiców na trybunach. Za chwilę, po akcji lewą stroną i podaniu Kacpra Kaczmarczyka do Franka Wierciocha, ten precyzyjnym strzałem w długi róg bramki podwyższa wynik na 3:1. Radość zawodników i kibiców jest wielka.
Po zakończeniu spotkania w rozmowie z częścią rodziców, którzy kibicowali swoim pociechom stwierdzamy, że chłopcy wystawili ich nerwy na ciężką próbę. Ale udowodnili, że potrafią walczyć do końca. Gratulacje. Następny mecz „młoda” Szreniawa gra z niespodzianką tej rundy Dunajcem Zakliczyn. Mecz odbędzie się w sobotę o 10.00 w Nowym Wiśniczu.
tekst:nadesłane