BSF Bochnia – Heiro Rzeszów 6-0 (4-0)
Bramki: Łukasz Piech 2″07″, 19’19”; Tomasz Kozieł 11’51”, 39’07”; Dawid Litewka 10’36”, 38’39.
Sędziowali: Sebastian Daniluk, Katarzyna Netkowska – Tomasz Kubik
Żółta kartka: Trawka
BSF: Kocot – Piech, Fasuga, Kaczmarczyk, Więsek (I), Kozieł, Litewka, Rynduch, Szymanowski, Kurzywilk.
Heiro: Kozdraś, Zawora – Depta, Hady, Trawka, Krawczyk, Sądło, Szpar, Konopka, Dejniak, Zegarowski
To była bardzo udana inauguracja – mówił po meczu szkoleniowiec BSF – Rafał Czaja. Bochnianie w swoim pierwszym pierwszoligowym meczu przed własną publicznością zagrali tak, jak jeszcze dwa dni wcześniej zapowiadał ich trener, czyli skutecznie i z polotem. Podobać powinna się zwłaszcza pierwsza połowa meczu, kiedy to BSF zagrał z ogromną determinacją i z dużym rozmachem w akcjach ofensywnych. Goście niemal nie mogli zagrozić bramce pewnie broniącego w tym spotkaniu Kocota.
Efektem dużej przewagi bochnian były aż cztery gole strzelone przez Łukasza Piecha (dwie), Dawida Litewkę oraz Tomasza Kozieła. Pierwszy gol, autorstwa Piecha padł po przechwycie Więska i jego przytomnym zagraniu do Piecha, który sfinalizował akcję. Drugi gol padł po podaniu Kamila Rynducha, który obsłużył podaniem Dawida Litewkę. Ten z 9 metrów oddał mocny strzał pakując piłkę do siatki.
Trzecia bramka skłoniła publiczność Hali Widowiskowo – Sportowej do gromkich braw. Akcja niczym po sznurku przesuwała się z połowy bochnian, aż do siatki Heiro. Rynduch zagrał na prawe skrzydło do Litewki, a ten z pierwszej piłki do nadbiegającego , zamykającego akcję Kozieła. Strzał do pustej bramki!
Ostatnia bramka pierwszej połowy, to efekt kolejnej kombinacyjnej akcji. Tym razem grę wzajemną zaprezentowali Łukasz Piech i Mateusz Więsek. Ten drugi podawał, pierwszy strzelił.
Druga połowa nie toczyła się już w tak dużym tempie. Zawodnicy odczuwali skutki pierwszych 20 minut. BSF grał piłką w sposób bardziej wyrachowany, z drugiej strony wyżej poprzeczkę zawiesili goście, którzy kilkukrotnie poważnie zagrozili bramce gospodarzy. Na szczęście dla gospodarzy znakomicie między słupkami spisywał się Miłosz Kocot.
Im bliżej było końca zawodów, tym przewagę zyskiwał BSF, który miał coraz więcej miejsca na boiska. Widać było, że mimo morderczego tempa pierwszej połowy, to gospodarze zachowali więcej sił.
W ciągu ostatnich 100 sekund BSF strzelił kolejne dwa gole. Najpierw Kozieł zagrał do Rynducha, a ten z pierwszej piłki do nieobstawionego Litewki, który wpakował piłkę do pustej bramki.
Ostatnie trafienie bochnianie zaliczyli na 50 sekund przed końcem meczu. Aktywny Łukasz Szymanowski wyprowadził piłkę w kontrataku. Mógł strzelać, ale poczekał na wsparcie ze skrzydeł Litewki i Kozieła. Wybrał tego drugiego, któremu pozostało tylko dołożyć nogę do piłki.
BSF wygrał i zaprezentował dobry, efektowny i skuteczny w obronie i ataku futsal. Po dwóch kolejkach BSF prowadzi w lidze. Najprawdopodobniej tylko do weekendu, kiedy to zostaną rozegrane pozostałe mecze 2. serii spotkań.