Zacznijmy od zacytowania całego tekstu informacji:
Działacze klubu sportowego Szreniawa Nowy Wiśnicz po konsultacji z głównymi sponsorami klubu podjęli decyzję o niewystawianiu drużyny seniorów do IV ligowych rozgrywek.
Po trzech latach gry w III lidze piłkarskiej, co było znacznym osiągnięciem klubu, przedstawiciele zarządu postanowili skupić się na szkoleniu drużyn juniorów, trampkarzy, młodzików z grup naborowych a także drużyny kobiecej, która aktualnie występować będzie w III lidze. Właściwe dofinansowanie tych grup sportowych, ich organizacyjne przypisanie do dobrych trenerów oraz przeznaczenie środków na właściwą promocję przyniesie zamierzone cele.
Decyzja o wycofaniu z IV ligi zespołu seniorów jest zatem w pełni uzasadniona i nie zakłóca normalnego funkcjonowania zespołu Szreniawy, który się odmładza i stawia na szkolenie piłkarskie grup najmłodszych. Będzie się to odbywać we współpracy ze szkołami, szkolnymi kółkami sportowymi oraz z powstającą akademią piłkarską na terenie gminy Nowy Wiśnicz.
Zarząd klubu zachęca wszystkich działaczy sportowych a także sponsorów do aktywnego włączenia się w pracę nad popularyzacją piłki nożnej w gminie Nowy Wiśnicz.
Gdyby w jakiejś perspektywie czasu, działacze Szreniawy zadecydowali o wznowieniu rozgrywek, będzie mogła je ona kontynuować o klasę niżej czyli w V lidze piłkarskiej.
Nie wiemy co gorsze: wiadomość, że Szreniawa wycofała się z IV ligi, czy komentarz, który zacytowaliśmy w całości powyżej?
Jeszcze w lipcu przeczytaliśmy na dublującej urzędową linię informacyjną stornie wisnicz24.pl wpis o podsumowaniu trudnego minionego sezonu Szreniawy. Możecie przeczytać go TUTAJ. W skrócie można powiedzieć, że: podczas spotkania, jego uczestnicy podzielili się poglądami na temat poprawy jakości organizacji klubu oraz pozyskania funduszów na jego funkcjonowanie, zaś szkoleniowiec seniorów – Bronisław Bartkowski miał przeprosić zebranych za to, że Szreniawa spadła do IV ligi. Przyczyną tego były kontuzje oraz młody skład. Aha, postanowiono obniżyć ceny biletów na czwartoligowy sezon oraz intensywniej położyć akcenty na szkolenie młodzieży.
Po co to spotkanie ? Po co ta relacja. Przecież nie po to, aby za trzy tygodnie – i to niecałe – zadecydować, że klub rezygnuje z seniorskiej drużyny. Nie po to zebrali się ci, którzy chcieli, chcą dla Szreniawy dobrze, i postulują słuszną zmianę w cenach biletów, dyskutują o okresie przygotowawczym seniorów o współpracy z klubami wyżej usytuowanymi w piłkarskiej hierarchii, aby po niespełna 20 dniach powiedzieć: pas.
A może po prostu ten zapis, ta relacja kłóci się z faktami, z tym co obecnie obserwujemy. Dlaczego w ogóle do takich konsultacji doszło na kilka dni przed startem ligi? O tym, że w Wiśniczu nie ma pieniędzy, wiedziano dookoła od dawna, powiedzmy od wiosny 2012 roku, że klub nie ma kadry na III ligę – widzieliśmy w czerwcu roku 2012, marcu 2013 i czerwcu 2013 roku. Niespełna miesiąc temu po opuszczeniu kolejnej grupy zawodników okazało się, że Szreniawa będzie miała problemy i to poważne w IV lidze. Nie oszukujmy się, każdy, kto widział mecze Szreniawy, na będącej obiektem kpin murawie, zdawał sobie sprawę, że nawet przy wielkiej ambicji młodziutkich piłkarzy, trenera i działaczy nadchodzący sezon będzie równie trudny co poprzedni, a może jeszcze trudniejszy.
I przyszedł ten nieszczęsny mecz w Słomirogu, który niczym w bajce Andersena obwieścił, że król jest nagi. Klub – jeszcze nie tak dawno ikona gminy – została zmiażdżona, rozjechana przez odbudowującego się w zgliszczach, niczym feniks z popiołów Górnika. Kilka lat temu Górnik mógł zakontraktować kogo chciał i kiedy chciał. Klub, który zarabiał na kontraktach z Kopalnią Soli czerpał z tej współpracy garściami. Nie był jednak przygotowany na zmianę w szefostwie spółki i stoczył się z II ligi do IV, na sam jej skraj. Jeszcze niedawno, rok temu, zawodnicy z Wieliczki przyjeżdżali do Wiśnicza na testy. Jedni byli za słabi inni zostali… Dziś graliby wszyscy.
Czy nie lepiej było kilka tygodni temu, zamiast tracić energię na otrzymanie ligowej licencji, szukać sparingpartnerów, jasno powiedzieć – nie mamy za wiele, abyśmy mogli grać na czwartym froncie i spróbować sił w okręgówce. To nie żaden wstyd grać tej lidze, to nie wstyd przyznać się, że jest się biednym.
We wspomnianym komentarzu napisano: „Po trzech latach gry w III lidze piłkarskiej, co było znacznym osiągnięciem klubu, przedstawiciele zarządu postanowili skupić się na szkoleniu drużyn juniorów, trampkarzy, młodzików z grup naborowych a także drużyny kobiecej, która aktualnie występować będzie w III lidze.”. Trudno nie zgodzić się z opinią , że awans Szreniawy do III ligi był sukcesem i wynikiem długiej pracy władz gminnych ale i sponsorów.
Pamiętacie ten sezon 2009/2010? Szreniawa z pierwszego miejsca awansowała do III ligi będąc relatywnie najlepszą ekipą IV ligi. Wyprzedziła na podium i Poprad i Janinę Libiąż, a także Limanovię i przeżywający najgorszy okres BKS. W składzie zespołu Dariusza Sieklińskiego można było znaleźć wielu piłkarzy ogranych o sporych umiejętnościach, związanych wcześniej z klubami krakowskimi oraz Proszowianką. W kolejnym, debiutanckim sezonie w III lidze w krakowski zaciąg powiększał się coraz bardziej wypychając z kadry autochtonów.
Klub bronił się wynikami – w debiutanckim sezonie Szreniawa zajęła na koniec sezonu wysoką piątą pozycję. Jesienią 2011 roku klub osiągnął swoje apogeum. Drugie miejsce po pierwszej rundzie rozpalało w kibicach Szreniawy nadzieje na awans do II ligi. Ponoć były nawet takie zapewnienia trenera Sieklińskiego. Ambicje, jak się wydaje, przysłoniły zbyt wiele…
Wszystko podporządkowano pierwszej drużynie. Nie raz słyszeliśmy plotki o dużych, jak na III ligę, zarobkach w Wiśniczu, o swoistym piłkarskim eldorado. Trudno nam ocenić jak bliskie prawdy były te opinie. Niemniej jednak wynagrodzenia musiały być na tyle wysokie, aby opłacało się przyjeżdżać zawodnikom do Wiśnicza z Krakowa. Nie to jednak najważniejsze. Wszak wysokie zarobki nie powinny być problemem, gdy cały klub należycie funkcjonuje.
W pewnym momencie piłkarze związani od lat z klubem, a nie mogący liczyć na regularne występy zaczęli odchodzić do innych zespołów. Kto pamięta dzisiaj Marcina Motaka, który nie mógł odnaleźć się w Szreniawie Sieklińskiego? Jego historia jest dobitnym przykładem na to, że zawodnicy, którzy mogliby być członem tego zespołu do dzisiaj, być wzorem dla młodzieży, zostali odstrzeleni jako niepotrzebni. Gdzie jest Motak dzisiaj, a gdzie dzisiejsza Szreniawa?
W latach prosperity zapomniano o systemie szkolenia (tzn. był, ale nie różnił się niczym od tego, jaki można było znaleźć w innych klubach), o porządnej współpracy z klubami funkcjonującymi w okolicy. Nie tylko z tymi z terenu gminy Nowy Wiśnicz, które tak naprawdę nigdy nie traktowano po partnersku, ale i powiatu. Szreniawa posiadała wszelkie atuty w ręku. Miała pieniądze, nie miała w najbliższym regionie konkurencji. BKS był w odwrocie, Górnik leciał na łeb na szyję. Pozostawał jedynie Okocimski, który dopiero stabilizował swoją pozycję. Zamiast w opanowanie regionu w wyłapywanie najzdolniejszych piłkarzy, w seniorską piłkę pompowano spore środki finansowe, które wymagały synergii wielu podmiotów. A to z kolei wymagało daleko idącej współpracy. Dzisiaj wiemy, że obecnie jedynym poważnym sponsorem klubu jest gmina. Wobec kryzysu finansów publicznych i rosnących zapotrzebowań mieszkańców, to zdecydowanie za mało, aby myśleć o stworzeniu klubu na miarę III ligi. W efekcie stan konta klubowego był coraz gorszy, mnożyły się zaległości. Jeszcze rok temu były szkoleniowiec Szreniawy – Dariusz Siekliński straszył włodarzy wiśnickiego klubu specjalną konferencją prasową, podczas której miał podać zadłużenie klubu wobec niego i byłych piłkarzy… Do spotkania z mediami ostatecznie nie doszło.
Wołanie dzisiaj o zaangażowanie się sponsorów w finansowanie młodzieżowej piłki jest całkowicie spóźnione. Tak samo jak argumentowanie o rozszerzeniu współpracy ze szkołami i powstającą akademią piłkarską (czy aby ona nie jest inicjatywą prywatną?). Skupienie wysiłków na propagowaniu piłki w regionie poprzez mocno rozbudowane struktury młodzieżowe miało nastąpić, przynajmniej z naszych źródeł tak wynika – podczas współpracy trenerów Siekliński – Będkowski. Co z tego okresu zapamiętamy? Drugą drużynę Szreniawy , która miała służyć ogrywaniu młodzieży i przygotowaniu jej do gry w poważnej piłce, a wyszło… niewiele.
W ostatnim sezonie, gdy młodzież została przymusowo rzucona na głębokie wody III ligi, okazało się, że nie jest ona gotowa ani mentalnie, ani sportowo nawiązać równorzędnej walki z piłkarskimi wyjadaczami. Zabrakło płynnego wprowadzania jej do składu, co było wynikiem wcześniejszego pędzenia w kierunku celu, wyniku…
Szreniawa straciła swoją tożsamość stając się klubem piłkarskich najemników, zapominając o graczach związanych mocno, emocjonalnie z regionem, przesuwając akcenty w kierunku piłki seniorskiej kosztem realnych szans na zdominowanie środowiska piłki młodzieżowej.
Czytamy dalej: Decyzja o wycofaniu z IV ligi zespołu seniorów jest zatem w pełni uzasadniona i nie zakłóca normalnego funkcjonowania zespołu Szreniawy, który się odmładza i stawia na szkolenie piłkarskie grup najmłodszych.
Czy ktoś wierzy w to, że wycofanie zespołu seniorów nie zakłóca normalnego funkcjonowania klubu? Czy nie przypomina to zaklinania rzeczywistości? Poza tym, jak można mówić, że Szreniawa się odmładza? Czy można ją odmłodzić jeszcze bardziej?
Wiemy doskonale , że szkolenie młodzieży jest warunkiem koniecznym funkcjonowania klubu. Bez niego jakikolwiek sens istnienia struktur sportowych nie ma miejsca. Gdzieś ten narybek trzeba kształcić. Ale wszystko ma swoje miejsce i swój czas. Konsekwencją gry w piłce juniorskiej jest awans młodzieży do seniorów, młodzików do trampkarzy, a tych ostatnich do juniorów. Struktura klubu bez seniorów jest niepełna, nienaturalna. Szreniawa, to przecież nie jest UKS!
Gdyby w jakiejś perspektywie czasu, działacze Szreniawy zadecydowali o wznowieniu rozgrywek, będzie mogła je ona kontynuować o klasę niżej czyli w V lidze piłkarskiej.
Mało kto również uwierzy w to, aby Szreniawa mogła w jakiejś perspektywie czasu zacząć rozgrywki od V ligi. Na chwilę obecną, jeżeli wiśniczanie za rok spróbowaliby zawiązać zespół seniorski, zacznie on rozgrywki od A klasy, chyba , ze dojdzie do reorganizacji rozgrywek i z V ligi wyłoni się liga okręgowa.
„Miałeś chamie złoty róg, ostał ci się jeno sznur” – cytat z klasyki naszej narodowej literatury pasuje do tego co stało się w Wiśniczu. Rodzący się lokalny potentat zbyt szybko ruszył drogą na skróty w kierunku blichtru, sławy wynikającej z awansów, zapominając o tym co najważniejsze – kibicach, tożsamości i wychowankach. W efekcie to, co było dumą runęło niczym domek z kart, zaś próby ratowania, poniewczasie, sytuacji przelewały się przez palce klubowych działaczy, animatorów działających z pasją. Zmarnowano energię tych ludzi, entuzjazm kibiców. Dzisiaj wiśniczanie zaczynają pracę u podstaw, muszą od niej zacząć, aby za kilka lat móc powiedzieć, że stworzyli fundamenty, zalążki solidnego klubu.