MTS Chrzanów – MOSiR Arcom Bochnia 34-29 (19-13)
Chrzanów: Gajewski, Wiatr – M. Skoczylas 9/2, Cupisz 6, Stroński 5, Kirsz 4, Łącki 3, M. Dęsoł, 3, Zacharski 3, Madeja 1, Mucha, Rola, D. Skoczylas, Wysowski, Żydzik.
Bochnia: Serwatka, Węgrzyn – Karwowski 7, Pach 7, Zubik 6, Imiołek 3, Wełna 3/2, Gicala 1, Pamuła 1, Spieszny 1, Grzyb, Wrona.
Kary: 12 min -6 min.
Karne: 2/3 – 2/4.
Trener bochnian Ryszard Tabor:
Przegraliśmy to spotkanie w pierwszej połowie, pomiędzy 7 a 22 minutą meczu. Mieliśmy wówczas wiele kłopotów. Swoją niefrasobliwą grą pozwoliliśmy przeciwnikowi uzyskać przewagę 14-5. Był to decydujący dla tego spotkania moment, który spowodował, że skończyło się ono tak jak się skończyło.
Drugą połowę rozpoczęliśmy bardzo dynamicznie. W 37 minucie doszliśmy Chrzanów tylko na jedną bramkę. Przez kilka minut [do 43 – przyp. MK] gospodarze prowadzili z nami tylko tą jedną bramką. Niestety do końca spotkania mecz toczył się już szczęśliwie dla graczy z Chrzanowa.
Różnica pomiędzy dwoma zespołami niby nie była duża. Najmniej to pocieszające, bo ważne jest to, że przegraliśmy. Straciliśmy w końcówce niepotrzebne bramki. Sami też nie potrafiliśmy wykorzystać okazji, które się nadarzyły – na przykład po szybkim ataku przy jednej bramce straty. Trzeba się nad tym zastanowić. Pojechaliśmy tam walczyć i była walka. O wszystkim jednak zadecydował ten nieszczęsny fragment pierwszej połowy. Włożyliśmy w ten mecz wiele sił i niewiele zabrakło aby uzyskać dobry rezultat. Niestety przy tak długim przestoju ciężko jest osiągnąć dobry rezultat. Ten mecz to dla nas nauczka i lekcja, że każda piłka może być istotna dla wyniku meczu.
Wyróżniłbym Tomka Węgrzyna, Filipa Pach- choć miał kilka (bodajże trzy), niewykorzystanych sytuacji, co zrzuciłbym na karb zmęczenia – grał przez cały mecz. Dobrze zagrali Mateusz Zubik i Sławomir Karwowski. Generalnie, oprócz wspomnianego momentu, gdy zaczęliśmy już grać tak jak mieliśmy, cała drużyna prezentowała się dobrze. Wyróżnieni grali przez niemal całe spotkanie i swój udział zaznaczyli strzelonymi bramkami. Pozostali starali się najlepiej jak mogli. Choć czasem zdarzały im się błędy.