V liga. Hit rundy dla Polanu. Podsumowanie 11. kolejki

520 0

To miał być hit kolejki, a być może i całej rundy. Mecz Okocimskiego z Polanem stał na dobrym, jak na tę klasę rozgrywkową, poziomie. Pierwsza połowa należała do gości, którzy stworzyli więcej sytuacji podbramkowych. Jedna z nich zakończyła się jak najbardziej zasłużoną dla lidera bramką. Po zmianie stron osłabiony przed tym meczem kadrowo Okocimski zagrał zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie. Na efekty nie trzeba było długo czekać kolejne sytuacje marnowali Florek i Goryczka. Wyrównanie przyszło w 63 minucie po strzale Tomasza Grzyba. Inicjatywa, jaką posiadali Piwosze kazała w nich upatrywać zwycięzcę. Jeszcze w 75 minucie idealną sytuację miał Lizak, ale nie trafił do pustej bramki będąc od niej oddalony zaledwie o kilka metrów. Niefrasobliwość młodego pomocnika zemściła się. Najpierw Lizak za brutalny faul opuścił boisko, a w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry gapiostwo stoperów Okocimskiego wykorzystał Kruk, który strzałem głową z 7 metrów dał swojej drużynie trzy punkty i umocnienie pozycji lidera. Polan ma już siedem punktów przewagi nad drugim Okocimskim. Brzeszczanie z kolei zmniejszyli swoją przewagę nad grupą pościgową do jednego (Radłovia) i dwóch punktów (Olimpia Kąty).

Marcin Manelski po meczu: Pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu. W drugiej połowie zdominowaliśmy przeciwnika. Takie bramki, jak ta stracona w ostatniej minucie szczególnie bolą. Tym bardziej, że kilka minut wcześniej mieliśmy, według mnie piłkę meczową. Lizak chyba przestraszył się swojej szansy. Mógł zostać bohaterem, a został antybohaterem, chwilę później czerwoną kartkę. Myślę, że remis byłby wynikiem sprawiedliwym. Jesteśmy młodym zespołem, który ciągle się uczy. Być może jeszcze nie zasłużyliśmy na to, aby zbliżyć się do pierwszego miejsca. Przed nami jeszcze wiele pracy do wykonania i także dużo czasu na to, aby te straty zniwelować. Najważniejsze, że nikt nie wywiera na nas presji.

Na trudnym do zdobycia obiekcie – w Sobolowie – o ligowe punkty rywalizowała Rylovia. Grający w ostatnim czasie zdecydowanie lepiej niż w początkowej fazie sezonu goście (4 punkty w dwóch meczach) niespodziewanie pokonali Naprzód 0-2. Pierwszą wyrównaną połowę zamknęła bramka Alberta Skrzyńskiego, który wykazał się sprytem dobijając z bliska strzał swojego kolegi z drużyny. Bramka do szatni ustawiła dalszą rywalizację. Gospodarze zanim zaczęli grać odważniej, wyżej już musieli przełknąć gorycz drugiej straconej bramki. Po raz drugi w tym meczu sprawcą nieszczęścia Naprzodu był Skrzyński, który po krótko rozegranym rzucie rożnym ostro zacentrował w pole bramkowe, gdzie pechowo interweniował Cefał. Sobolowianie ambitnie dążyli do zdobycia bramki kontaktowej, ale w bramce Rylovii z dobrej strony pokazał się Baran. Zwycięstwo Rylovii przedłużyło jej serię meczów bez porażki do trzech. Co jednak ważniejsze awansowała na 9. pozycję w tabeli. Naprzód spadł o jedną pozycję w tabeli i zajmuje 7. lokatę.

Sobolowian zepchnął w klasyfikacji Orzeł Dębno, który tylko zremisował na wyjeździe z Olimpią Kąty. Całkiem możliwe, że przed tym spotkaniem dębnianie remis z wyżej sklasyfikowanym rywalem wzięliby w ciemno, ale przebieg niedzielnej rywalizacji ułożył się wręcz idealnie dla drużyny Sebastiana Grenia. Już po dziesięciu minutach Orzeł prowadził 2-0 po bramkach Węgrzyna i Hebdy. Mimo, że gospodarze za sprawą Nowaka zdołali zdobyć kontaktową bramkę, to jednak na drugą część meczu Orzeł wychodził z dwubramkową przewagą po strzale swojego grającego trenera. Po zmianie stron przez długie minuty nic nie zapowiadało na dramatyczną końcówkę. W 74 minucie pierwszą wyrwę w kadrze gości spowodowała druga żółta kartka Hamowskiego. W 83 minucie sytuacja Orła stała się jeszcze trudniejsza po kolejnym „żółtku” Hebdy. Kończący mecz w dziewiątkę goście nie zdołali oprzeć się Olimpii, która ambitnie dążyła do zdobycia kontaktowej bramki, a gdy to się już udało – do wyrównania. Oba ciosy, na wagę remisu zadał Cebula. Olimpia mimo, iż zremisowała zdobyła punkt, została wyprzedzona przez Radłovię. Drużyna Andrzeja Maciasia traci do lidera 9 punktów, ale ma jeszcze do rozegrania dwa zaległe mecze.

Dwukrotnie gonili wynik i w nagrodę za determinację Górnik Siedlec przerwał serię czterech porażek zdobywając cenny punkt w konfrontacji z Olimpią Wojnicz. Oba zespoły zakończyły mecz w zdekompletowanych składach. Gdy wynik już był ustalony, na przestrzeni zaledwie dwóch minut 82 i 84 czerwone kartki, za drugie żółte otrzymali Nowak (Górnik) i Chwastek. Remis mimo, że nieco poprawił dorobek punktowy gospodarzy, nie przyniósł progresu w ligowej tabeli. Zwiększenie do dwóch punktów przewagi nad ostatnim w tabeli Dunajcem Mikołajowice, to mało. Tym bardziej, że swój mecz wygrała Olimpia Bucze i wspomniana wcześniej Rylovia.

Najwięcej bramek padło w meczu obu Dunajców. W Zakliczynie już do przerwy strzelono cztery bramki, a żeby nie odzwyczajać kibiców od tego co w piłce jest najważniejsze, po zmianie stron zawodnicy gospodarzy szybko wbili kolejne bramki. Żarty na bok. Bo o ile zwycięstwo musi cieszyć gospodarzy, którzy z jednej strony odskoczyli Górnikowi na cztery, a zespołowi trenera Marcina Gajdura na 6 punktów oraz utrzymali przewagę dwóch „oczek” nad Olimpią Bucze, o tyle porażka w Zakliczynie gości – tym bardziej, że do przerwy remisowali 2-2, że odrobili dwubramkową stratę, musi być powodem do głębokiego niepokoju. Przed ostatnią drużyną w tabeli dwa mecze z kategorii o sześć punktów . W najbliższy weekend pojedynek z Olimpią Wojnicz, tydzień później z jej imienniczką z Buczu.

Zespół trenera Marka Handzlika odskoczył na dwa punkty od Dunajca Mikołajowice dzięki pokonaniu na własnym boisku Pagenu Gnojnik. Biorąc pod uwagę fakt, że obie bramki gospodarze strzelili w ostatnim kwadransie meczu, wydaje się, że kluczowym jego momentem była czerwona kartka dla Łukasza Robaka, przez którą gnojniczanie zmuszeni byli grać w osłabieniu przez ponad 40 minut. Tym samym Pagen nie wykorzystał porażki Naprzodu, aby zbliżyć się do niego na jeden punkt, w efekcie jego pogromca traci do niego już tylko trzy „oczka”.

W Radłowie spotkali się dwaj beniaminkowie. Obaj jesienią spisują się bardzo dobrze. Dość powiedzieć, że niedzielny mecz Radłovii i Strażaka był pojedynkiem piątej i trzeciej drużyny ligowej klasyfikacji. Mimo przewagi optycznej gości, zwyciężyli gospodarze, a ich bohaterem został Krzysztof Smoleń, autor dwóch goli. Strażak dał się zaskoczyć długimi podaniami doświadczonego Marka Kowalika, po którego crossie padła pierwsza bramka. Wpływ na porażkę miała także nieskuteczność drużyny trenera Tomasza Rogoża, w tym lidera strzelców V ligi – Janusza Grocholi. Porażka w Radłowie była piątą porażką Strażaka w meczach wyjazdowych. Wszystkie punkty (komplet) zespół z Mokrzysk zdobył na własnym boisku.

Wyniki 11. kolejki:

sobota:

Okocimski Brzesko – Polan Żabno 1-2
Bramki:
Tomasz Grzyb 63′ – Mateusz Zagórski 24′, Wojciech Kruk 89′

Naprzód Sobolów – Rylovia Rylowa 0-2
Bramki:
Albert Skrzyński 43′ , Łukasz Cefał 57′ – sam.

Górnik Siedlec – Olimpia Wojnicz 2-2
Bramki:
Mateusz Nowak 49′, Adam Dunaj 68′ – Mateusz Nowak 51′, Jacek Malisz 72′.

niedziela:
Dunajec Zakliczyn – Dunajec Mikołajowice 5-2
Bramki:
Marcin Pawłowski 10′, Arkadiusz Sady 19′, Maciej Motak 47′, Daniel Wzorek 54′, Łukasz Steć 70′ – Daniel Brożek 27′, Damian Jarosz 38′

Olimpia Kąty – Orzeł Dębno 3-3
Bramki:
Jakub Nowak 24′, Damian Cebula 89′, 90’+1′ – Andrzej Węgrzyn 2′, Krystian Hebda 9′, Sebastian Greń 38′.

Olimpia Bucze – Pagen Gnojnik 2-0
Bramki:
Marek Handzlik 79′, Mikołaj Machalski 89′

Radłovia Radłów – Strażak Mokrzyska 2-0
Bramki:
Krzysztof Smoleń 20′, 85′

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *