GKS Drwinia – Podhale Nowy Targ 4-2 (2-1)
Bramki: Kamil Stawiarski 4′, 33′ – Bartłomiej Pająk 36′, Sebastian Świerzbiński 47′, Peter Drobnak 54′, Rafał Gadzina 90’+4′.
GKS: Piotr Przybyś – Tomasz Cygan, Mateusz Zając, Kamil Kular, Tomasz Rachwalski – Adrian Jastrzębski (50′ Kamil Czajkowski), Kamil Rynduch, Wojciech Jurek (79′ Grzegorz Mikler), Mateusz Kaczmarczyk, Ifeanyi Nwachukwu – Kamil Stawiarski (68′ Michał Bajda)
Podhale: Waldemar Sotnicki – Dawid Basta, Daniel Mikołajczyk, Mateusz Urbański, Marcin Bobak, Mirosław Jandura, Sebastian Świerzbiński, Rafał Komorek, Peter Drobnak (68′ Grzegorz Misiura) , Rafał Gadzina, Bartłomiej Pająk.
Pierwsza połowa pucharowego pojedynku momentami zachwycała kibiców z gminy Drwinia, którzy w liczbie blisko czterystu oglądali zmagania GKS w konfrontacji z Podhalem. Gospodarze grali bez kompleksów – szybko, pomysłowo, a przede wszystkim skutecznie. Już w 4 minucie podopieczni Janusza Piątka wyszli na prowadzenie. Kamil Rynduch dograł na osiemnasty metr, skąd w kierunku dalszego słupka uderzył Stawiarski. skutecznie. Goście mogli odpowiedzieć dziesięć minut później, ale na drodze dwójkowej akcji Pająk – Komorek stanął Przybyś. Po 25 minutach gry Waldemara Sotnickiego – byłego bramkarza Okocimskiego Brzesko (w meczu wystąpił między innymi Mateusz Urbański również wcześniej związany z OKS oraz Daniel Mikołajczyk, w przeszłości defensor Szreniawy) próbował zaskoczyć Ifeanyi Nwachukwu, podobnie jak w 30 minucie. W obu przypadkach górą w pojedynku z Nigeryjczykiem był bramkarz nowotarżan.
W 33 minucie padł drugi gol dla GKS. Tym razem Stawiarski dość szczęśliwie ograł dwóch obrońców gości i w dobrej sytuacji umieścił piłkę w siatce. Niestety drwinianie nie potrafili utrzymać prowadzenia do końca pierwszej połowy. Zaledwie trzy minuty po bramce na 2-0 pieknym strzałem z rzutu wolnego popisał sięBartłomiej Pająk posyłając piłkę w okienko bramki Przybysia.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla miejscowych. Już w 47 minucie spory błąd popełnił Przybyś, który nie wyszedł do zagranej w pole bramkowe piłki. Ta wpadła w kozioł i odbijając się od ziemi nabrała poślizgu na podbramkowym błocie i zmyliwszy bramkarza wturlała się do bramki. Gospodarze grali bardzo ambitnie. Starali się rozerwać dobrze zorganizowaną defensywę Podhala, ale drwinianie nie potrafili przebić się przez mur Podhalan stojący na 30 metrze. Gospodarze dążyli do zdobycia trzeciego gola i chyba zbyt za bardzo odkryli się co skwapliwie wykorzystali przyjezdni. Szybki kontratak w wykonaniu Komorka otworzył wolną przestrzeń dla Drobnaka, który w sytuacji sam na sam pokonał Przybysia.
Wydawało się, że sytuację może zmienić druga żółta kartka dla Basty. Niestety mimo przewagi jednego zawodnika GKS nie był w stanie poważniej zagrozić bramce Sotnickiego, jeśli nie liczyć niecelnych strzałów z dystansu Kamila Rynducha. Im było bliżej końca meczu tym z coraz większym ryzykiem gospodarze atakowali bramkę gości. Po raz kolejny, tym razem w czwartej doliczonej minucie, skorzystali z tego zawodnicy trenera Marka Żółądzia. Piłkę po rzucie rożnym dla GKS przejął Rafał Gadzina i pognał z piłką przez ponad połowę boiska, aby znaleźć się oko w oko z Przybysiem. Spokój z jakim pokonał bramkarza gospodarzy strzałem efektowną podcinką był wisienką na nowotarskim torcie. Podhale pokonało zasłużenie GKS 2-4 i w finale zagra ze zwycięzcą pojedynku MKS Trzebinia – Garbarnia.