BSF -Marex 6-1 (2-0)
Bramki: Leszczak 18′, 38′, Rydnuch 20′, 35′, Kępa 24′, Więsek 26’– Świtoń 38′
BSF: Jan Zachariasz, Krystian Jaszczyński – Mateusz Data, Krystian Lewicki, Łukasz Piech, Paweł Kępa, Mateusz Więsek, Tomasz Kozieł, Sebastian Leszczak, Kamil Rynduch, Robert Dąbrowski.
Marex: Łukasz Leoniak, Łukasz Ambroży – Sebastian Klaus, Robert Świtoń, Adrian Stachański, Łukasz Szczyrba, Grzegorz Gawron, Tomasz Budzik, Rafał Górny, Kamil Myśliwiec.
Chorzowianie przez blisko całą pierwszą połowę dotrzymywali kroku bochnianom, będąc w jej początkowych fragmentach zespołem groźniejszym. Po niespełna 10 minutach przyjezdni dwukrotnie mogli pokusić się o strzelenie bramki. Najbliżej pokonania Zachariasza był Budzik, ale przegrał pojedynek z bardzo dobrze dysponowanym Zachariaszem. W 18 minucie w końcu przyszło jednak przełamanie chorzowskiej defensywy. Długo prowadzony atak pozycyjny przyniósł efekt. Debiutujący w barwach BSF – były reprezentant Polski Robert Dąbrowski dograł w tempo do Sebastiana Leszczaka, który wpakował piłkę do pustej bramki. Tuż przed końcem pierwszej połowy, na dwie sekundy przed jej zakończeniem, podwyższył Kamil Rynduch kończąc swoją indywidualną akcję strzałem z 10 metrów.
Po zmianie stron obserwowaliśmy już zdecydowaną przewagę gospodarzy. Już w 24 minucie na 3-0 podwyższył Paweł Kępa – kolejny debiutant w talii Rafała Czai. Po niespełna kilkudziesięciu sekundach bochnianie podwyższyli – tym razem po kontrataku, a bramkę strzelił Mateusz Więsek. Przez najbliższe kilka minut obie strony zdecydowały się na wymianę ciosów. Mimo, że w tym okresie nie padły bramki, to jednak obaj bramkarze mieli pełne ręce roboty. Z niezłej strony pokazał się Zachariasz, którego forma potwierdza słowa byłego już golkipera BSF, a obecnie Wisły, że pozycja bramkarza, to w zespole z Bochni jedna z najmocniej obsadzonych pozycji.
W 35 minucie padła najpiękniejsza bramka, a raczej bramka po najpiękniejszej akcji tego spotkania. Dynamiczna szarża Sebastiana Leszczaka zakończyła się celnym podaniem do kapitana BSF-u, który zamykał akcję przy dalszym słupku. Kamilowi Rynduchowi nie pozostało nic innego niż wpakować piłkę do siatki. Na 6-0 podwyższył w 38 minucie Leszczak wykorzystując przedłużony rzut karny. Honorowe trafienie dla gości padło w przedostatniej minucie konfrontacji, gdy po strzale Roberta Świtonia piłka po rykoszecie znalazła drogę do bocheńskiej siatki .
BSF udanie zrehabilitował się za klęskę w Polkowicach. Za tydzień mecz w Wieliczce z mającym ekstraklasowe ambicje Solnym Miastem.