Siatkówka. Zagrali w kratkę, ale zwyciężyli

965 0

Contimax MOSiR Bochnia – TSV Mansard Sanok 3:1 (25:19, 21:25, 25:18, 25:20)

Contimax w składzie: Julian Mituniewicz, Michał Nieckarz, Maciej Żeleźnik, Jakub Czubiński, Roman Kącki, Szymon Ściślak, Dawid Małysza (libero), a także Jakub Habel i Rafał Madej.

Mansard w składzie: Piotr Wesołowski, Piotr Kochan, Marcin Chmiela, Mateusz Gorzewski, Przemysław Chudziak, Jan Włodarczyk, Piotr Sokołowski (libero), a także Michał Środa, Grzegorz Mańko, Rafał Golonka i Bogusław Hnat.

Kiedy pierwszą akcję meczu zakończył skutecznym atakiem ze środka Michał Nieckarz – w szeregach bocheńskiej ekipy panował jeszcze prawdziwy spokój. Wprawdzie gracze Contimaxu zdawali sobie sprawę, że to nie będzie łatwy mecz, ale w głowach i tak mieli dwa zwycięstwa z tego sezonu nad Mansardem… Kolejne akcje jednak błyskawicznie uprzytomniły siatkarzom z Solnego Grodu, że nic łatwo nie przychodzi, a już w szczególności o punkty trzeba mocno powalczyć. Dobitnie przekonał się o tym Szymon Ściślak, który w tej początkowej fazie seta nie tak pewnie zdobywał „oczka” na konto MOSiR-u. Z kłopotów bocheńskiego atakującego chętnie korzystali natomiast zawodnicy z Sanoka. Przemysław Chudziak szalał na lewym skrzydle, a Piotr Kochan rozpoczął proces rozmontowywania bocheńskiego bloku na środku siatki i trzeba mu przyznać, że ów proces w jego wykonaniu przebiegał wręcz po mistrzowsku…

Siatkarze z Bochni zdołali jednak opanować nerwy i po kilku szczęśliwych obronach, ale i z pomocą gości – wyszli na prowadzenie 17:15. Na nic zdał się czas wzięty przez trenerkę Mansardu – Dorotę Kondyjowską: na specyficzne zagrywki Juliana Mituniewicza siatkarze z Sanoka po prostu nie potrafili znaleźć skutecznej recepty. Bochnianie nie dali już przeciwnikom rozwinąć skrzydeł w tej partii i pewnie zwyciężyli 25:19.

O ile rzeczywiście końcówka pierwszego seta należała zdecydowanie do Contimaxu, o tyle już druga partia – i to w całości – podporządkowana była sanoczanom. Kilka błędów w ataku bochnian sprawiło, że to rywal znalazł się na prowadzeniu (4:7). Tak jak i w pierwszej partii, tak i teraz atakami z krótkiej straszył Piotr Kochan, a Michał Nieckarz, który miał odpłacić swojemu vis a vis za wszystkie „krzywdy” wyrządzone MOSiR-owi do tej pory, musiał niestety obejść się smakiem… A przynajmniej w tym momencie starcie środkowych zakończyło się zwycięstwem Kochana, który zafundował Nieckarzowi nieprzyjemny blok. Ale nie tylko ze środka bochnianie nie mogli skończyć ataku. Jakub Czubiński także nie potrafił się przebić przez sanocki blok, a najwyższą cenę za nieskuteczność bocheńskiego ataku zapłacił Julian Mituniewicz. Młody rozgrywający – mimo iż dobrze rozrzucał sanocki blok – został zmieniony przez doświadczonego Jakuba Habla. Jednak w tej partii i tak już nie udało się bochnianom nic zdziałać.

Set trzeci, tak jak i drugi, nie rozpoczął się najlepiej dla graczy MOSiR-u. Wprawdzie skutecznym blokiem odgryzł się swym rywalom Czubiński, ale to było za mało na Mansard (3:6). Dopiero kilka spornych sytuacji, po których bochnianie toczyli zawzięte dyskusje z sędziami, pobudziły gospodarzy do walki. Podopiecznym Doroty Kondyjowskiej już tak łatwo się nie grało, a gdy kapitan Contimaxu, a zarazem rozgrywający w jednej osobie trzy razy z rzędu uruchamiał w ataku Szymona Ściślaka i bocheński zawodnik w końcu przełamał ręce sanockich blokujących – wydawać się mogło, że już nic nie jest w stanie wyrwać ekipie MOSiR-u zwycięstwa w tym secie. I faktycznie, zespół z Sanoka nie dał rady ani w tym secie, a i partia czwarta zakończyła się pomyślnie dla siatkarzy z Miasta Soli.

Joanna Dobranowska

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *