Marcin Manelski: „Mimo problemów zdrowotnych udało się nam zremisować z zespołem z Sandomierza. Zespół Wisły miał w swoim składzie większość zawodników powyżej 190 cm więc taktyka gości była nam znana. Poradziliśmy z nią sobie, choć może nie do końca, ponieważ nie wygraliśmy tego meczu.
Pierwsza połowa meczu była wyrównana . Kiedy próbowaliśmy grać po ziemi, to udawało nam się skonstruować kilka ciekawych akcji. Najlepszej nie wykorzystał Lewicki któremu zabrakło zdecydowania, po świetnej akcji Szkotaka (ograł dwóch rywali w polu karnym).
Na uwagę zasługiwał bardzo aktywny Kasprzyk, który oddał trzy strzały na bramkę rywala. . Wszystkie celne, ale zbyt mało precyzyjne, aby mogły zaskoczyć bramkarza gości.
Drugą połowę zacznę od sytuacji w polu karnym Wisły. Wychodzący na czystą pozycję Kasprzyk został sfaulowany przez bramkarza i wszyscy czekali na gwizdek sędziego który oznaczał by rzut karny. Gwizdek co prawda był, ale w drugą stronę. Rozjemca tego meczu uznał że Mateusz oszukał go i pokazał mu żółtą kartkę za symulację. Kabaret, faul był, a sędzia bardzo słabo
prowadził zawody. Nie liczyłem wszystkich fauli w meczu, ale w sumie arbiter ponad 40 razy używał gwizdka dopatrując się niedozwolonych zagrań.
Minutę po kartce Kasprzyka straciliśmy bramkę. Strata w środkowej strefie, goście zagrali do boku dośrodkowanie i bramka (oczywiście głową). Na szczęście podnieśliśmy się, zdołaliśmy strzelić wyrównującą bramkę autorstwa Jarka Siwka. Akcja kombinacyjna, po zaraniu ze środka boiska sam na sam wyszedł Kasprzyk i przelobował bramkarza. Piłka trafiła w słupek, ale na
szczęście na posterunku był Siwek i dobił futbolówkę do pustej bramki.
Szkoda remisu, bo mieliśmy bardziej klarowne sytuacje (Łyduch,Siwek sam na sam) ale jak po meczu powiedzieliśmy sobie w szatni: jak nie dasz rady wygrać to przynajmniej zremisuj spotkanie. Tak więc szanujemy ten punkt.„