MOSiR Arcom Bochnia – Wisła Sandomierz 33-42 (16-22)
MOSiR: Węgrzym Serwatka – Zubik 8, Karwowski 5, Imiołek 5, Najuch 4, Pach 3, Pamuła 3, Tacik 2, Wełna 1, Spieszny 1, Malinowski 1, Wrona, Baluk.
Wisła: Wójcik, Skowron – Sadecki 9, Werstler 7, Kamiński 6, Gach 4, Kubisztal 4, Ogrodnik 4, Szklarski 3, Pawelczyk 3, Teterycz 1, Guz 1, Zieliński.
Kary: 12 min. – 10 min.
Tylko przez pierwszy kwadrans, góra dwadzieścia minut szczypiorniści bocheńskiego MOSiR Arcom prowadzili wyrównany pojedynek z Wisłą Sandomierz. Po 10 minutach pojedynku bochnianie prowadzili 6-5, po 20 minutach był jeszcze remis 12-12 – choć już wtedy gra pozostawiała wiele do życzenia. Prawdziwy koszmar gospodarzy rozpoczął się w 22 minucie, gdy zespół Ryszarda Tabora zaczął grać w przewadze jednego zawodnika (na ławkę kar powędrował Sebastian Werstler). Jeszcze niewykorzystany rzut karny przez Artura Wełnę i się zaczęło… Pomiędzy 23 a 30 minutą MOSiR rzucił 3 bramki, a stracił ich aż osiem. Do przerwy bochnianie przegrywali 16-22.
Nie wiem co było tego przyczyną. W tygodniu poprzedzającym mecz nic nie wskazywało na treningach, że może dojść do takiej sytuacji – mówił po meczu trener MOSiR-u.
Druga połowa nie przyniosła wielkich zmian w grze gospodarzy. Jedynie przez pierwsze 6-7 minut utrzymywała się sześciobramkowa przewaga Wisły. Z każdą kolejna chwilą dystans ten powiększał się. Gra poszczególnych zawodników i formacji pozostawiała wiele do życzenia. Goście dochodzili do sytuacji rzutowych z dużą łatwością, czego nie można powiedzieć o miejscowych. Brakowało przede wszystkim pomysłu na grę, a jeżeli już taki się pojawił – dokładności i cierpliwości.
Tablica wyników: 40 minuta wynik 20-29, 45 minuta 22-32, 50 minuta 25-36, 55 minuta 26-40.
Dopiero w ostatnich pięciu minutach gospodarze zaczęli odgryzać się rywalowi. Bramki rzucali Karwowski, Imiołek i Zubik. Było już jednak za późno, a i wiślacy nie grali już tak agresywnie i skutecznie w obronie. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 33-42. Dawno już bochnianie nie stracili więcej niż 40 bramek. Jak sięgamy pamięcią – i to tak pobieżnie, to było to podczas wyjazdowego spotkania w Tarnowie. W lutym tego roku Control Process rozbił wtedy ekipę z Bochni 45-28.
To był najgorszy mecz na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów – Ryszard Tabor po meczu z Wisłą.