W pewnych fragmentach widzieliśmy, że brakło w Pana zespole zaangażowania. Dlaczego?
Mieczysław Będkowski: – Ja myślę, że to nie była sprawa zaangażowania tylko postawy przeciwnika, który liczy się w tej lidze. W końcu Unia Tarnów to jest uznana marka, mocny zespół stworzony przez trenera Manelskiego z zawodników, którzy potrafią grać. Wiedzieliśmy również, że przyjeżdżamy na trudny teren, mimo to pierwszą połowę przespaliśmy. W drugiej połowie zagraliśmy zdecydowanie inaczej. Mieliśmy swoje stuprocentowe sytuacje bramkowe: Taraska i Keshiego, którzy gdyby je wykorzystali to może wynik byłby dla nas korzystniejszy. A tak to niestety wygrała drużyna, która z przebiegu całego meczu była lepsza.
Pańska drużyna podobnie jak w przypadku Unii Tarnów jest mocno przebudowa po zimowej przerwie?
MB: – Odeszło 9 zawodników. Nowi piłkarze muszą jeszcze dużo pracować, zgrywać się aby dojść do tego poziomu. Ale są to młodzi zawodnicy, widzę przed nimi perspektywy.
Napastnicy nie mogli dzisiaj znaleźć sposobu na debiutującego w bramce Dominika Pietucha, który wcześniej bronił w zaledwie A klasowym Dunajcu Mikołajowice.
MB: – Cały zespół miał za zadanie, po wyjściu na boisko, spróbować postraszyć bramkarza, uderzyć dwa – trzy razy. Wiedzieliśmy, że jest to golkipera z niższej klasy rozgrywkowej. Niestety widzieliśmy wszyscy jak wyglądała pierwsza połowa, natomiast w drugiej połowie stworzyliśmy klarowane sytuacje, które trzeba było wykorzystać. Prawdę mówiąc, należy powiedzieć, że Unia Tarnów miała w pierwszej połowie dużo szans, z których gdyby padły bramki to w drugiej połowie moglibyśmy tylko pomarzyć o wyrównaniu.
Po tym wyniku sytuacja w czubie tabeli jest coraz ciekawsza.
MB: – Tak. Jednak my wiemy jaki zespół mieliśmy w rundzie jesiennej, a jakim składem personalny dysponujemy na chwilę obecną. Mówiąc szczerze, należy podkreślić, że zawodnicy którzy w poprzedniej rundzie byli rezerwowymi teraz są podstawowymi zawodnikami i na tym należy zakończyć tę dywagację.
Pytania zadawał Grzegorz Golec