B.D. Jest poniedziałek. Od przegranego meczu w Lublinie minęło już sporo czasu. Czy ma Pan jakieś przemyślenia dotyczące ostatniego meczu?
Robert Banaszak – Pierwszy set był pod nasze dyktando. Wygraliśmy go do 16. W drugim secie … nie potrafię powiedzieć co się stało. Nagle tak, jakby nam odjęło wszystkie umiejętności jakie posiadamy , nie potrafiliśmy przyjąć piłki, nie potrafiliśmy rozegrać… Blok dziurawy, potykaliśmy się o własne nogi, tak jakby do drugiego seta wyszła zupełnie inna drużyna.
Jeszcze ten drugi udało nam się wyciągnąć bo przegrywaliśmy 22:19 a wygraliśmy do 23 i po tej końcówce uważałem że ten mecz ułoży się po naszej myśli. Jednak tak się nie stało.
W trzecim prowadziliśmy 9:11 i zaczął się dramat. Lublinianie grali cały czas to samo ułatwiali nam zadanie, ale przegraliśmy i nie potrafię tego wyjaśnić .Nie grali praktycznie żadnej filozofii. Grali najprostszymi środkami, jednak nie potrafiliśmy dać sobie z nimi rady.
Po pierwszych meczach już widać jaka jest różnica między 3 a 2 ligą ?
RB- Kolosalna. To jest przepaść. Różnica dwóch klas przynajmniej.. . Mniejsza różnica jest między 1 a 2 ligą. Drużyna z 3 ligi grając z drużyna z ligi 2 nie powinna wyjść w zasadzie z 15 punktów w secie. Jeżeli mecz będzie rozegrany na serio.
Po tych paru meczach jak Pan widzi miejsce bocheńskiego w tabeli końcowej?
RB- Nadal uważam , że mamy drużynę na pierwsza czwórkę, tylko nie mogą nam się zdarzać takie wpadki jak wczoraj. Nawet w Rzeszowie powinniśmy wygrać. Teraz będzie prawdziwy test ze Świdnikiem.
Czyli jeśli przegrywamy, to głową?
RB- Można tak powiedzieć … największy problem większości drużyn to „zdrowa głowa”.
Jak nastroje przed spotkaniem ze Świdnikiem?
RB -Po tym co widzę na treningach jestem dobrej myśli. Nie chcę wyrokować bo przed meczem w Lublinie też byłem, ale teraz dysponujemy dobrym materiałem na temat przeciwników. Jeżeli dobrze się przygotujemy taktycznie to nie powinno nas nic zaskoczyć.
Dziękuję za rozmowę.